Kamera przenosi się na BackStage, gdzie widzimy szatnie zawodników. Zbliżenie wyjaśnia nam, iż drzwi centralnie na przeciwko kamerzysty to pokój Batisty. Już po chwili wychodzi z niego sam zawodnik, który właśnie rozgrzewa się przed dzisiejszą walką. Animal szepcze sam do siebie, jednak mikrofon jest w stanie to wychwycić.
Batista: Zjesz go! Zniszczysz i powycierasz podłogę! Zetrzesz krew, która się z niego wytoczy! W dżungli nie ma litości!
Dave wykonuje kilka podskoków w miejscu, po czym przeciera nadgarstki dokładnie je rozgrzewając. Następnie rusza w kierunku wyjścia na rampę, markując przy tym kilka ciosów. Kiedy przechodzi obok kamery w końcu ją dostrzega.
Batista: Witajcie. <cheer, Batista przekręca kark i słychać dźwięk strzelających kości> Szczytowy drapieżnik powrócił do dżungli i szybko z niej nie odejdzie! <cheer> Długo czekałem, żeby znowu zaatakować. Słyszałem wielokrotnie teksty, że dla mnie już za późno, że każdy drapieżnik w końcu musi zgubić swoje zęby, że zawsze jest to ostatnie ukąszenie, po którym umiera się śmiercią naturalną... Jednak nie w tym przypadku! <cheer> Moje zęby są bardzo silne, co pokazałem niedowiarkom tydzień temu, dosłownie wyrzucając mistrza Tag Team z WWE! Zapewniam was, że nigdy nie straciłem formy, i że moje miejsce zawsze będzie na szczycie łańcucha pokarmowego. Dzisiaj jestem tutaj, aby wciągnąć kolejnego młokosa, który padnie, niczym słabe i niedoświadczone młode, które właśnie odłączyło się od matki. Nie jestem zwykłym zwierzakiem, <Batista napina mięśnie do kamery> jestem jak całe stado wygłodniałych i rozwścieczonych bestii pragnących krwi i świeżego mięsa, aby się zaspokoić. Takiej watasze nic nie stanie na drodze, nikt, ani nic jej nie przeszkodzi w osiągnięciu swojego celu. I dokładnie tak samo jest ze mną... choćbym miał nie wiadomo jak skocznego, szybkiego, czy ciężkiego przeciwnika, chociaż byłoby ich kilku... ja nigdy się nie poddam i nigdy nie zostanę przez  nikogo zjedzony. Za to ja, pochłonę ich! <cheer>
Nagle na horyzoncie pojawia się wielki człowiek, a jest nim sam Big Show, który zadowolony z siebie po wygranym pojedynku schodzi z areny na BackStage. Atleta nawet nie zwraca uwagi na Dave'a, który przemawiał do kamery i wpada wprost na niego. Żaden z nich nie upada, jednak oboje lądują o krok w tył. Rozwścieczony Batista zaczyna warczeć, złowrogo patrzy na nieuważnego przechodnia i zaciska pięści przygotowując się do ataku. Big Show jednak patrzy na niego z zażenowaniem, pogardą i kompletnie lekceważy Batistę.
Big Show: Człowieku, ogarnij się, bo zaraz zalejesz podłogę. Popatrz w lustro czy na pewno chcesz tak wyjść do ringu... W ogóle, zejdź mi z drogi i poszukaj jej do psychiatryka, bo chyba się zgubiłeś psycholu. W ogóle masz pojęcie, że nie jestem zwierzęciem? Gdybyś nim był to nie wpuściliby Cię do tego budynku.
Batista nawet nie drgnął, nawet nie myśli o tym, aby ustąpić drogi komuś, kto właśnie go obraził.
Big Show: Widzę, że z słuchem też masz problemy. Z drogi śmieciu!
Olbrzym omija Dave'a i wchodzi do swojej szatni, natomiast Animal dalej nie odpuszcza i pozostaje w agresywnej postawie jeszcze przez chwilę.
Batista: W dżungli... się nie zapomina...
Po tych słowach Batista rozluźnia się i wychodzi do ringu, na swoją walkę.