Obijania nie było końca. Wreszcie mogłem się spokojnie wyżyć i to też robiłem. Leżącego Braya momentalnie zacząłem częstować serią stompów, ale wiedziałem, że takie ataki nie dadzą mi wygranej w tej walce. Momentalnie złapałem więc za rękę Braya, uniosłem go i następnie zdzieliłem Dropkickiem. Wyatt poleciał na pobliskie liny, oparł się o nie, ale nie mógł niczego zrobić. Jego kompani chcieli mu pomóc, nawet przybliżyli się wreszcie do klatki, ale wtedy... niespodziewanie każdy z nich otrzymał Chair Shota w plecy od Rybacka. Udało mu się dojść do siebie i odpłacić za atak, którego niedawno dopuścili się na nim! To był pewien przypływ sił. Bray z nieco przestraszoną miną czekał na linach i wtedy on nastał. Momentalnie zdzieliłem przeciwnika za pomocą Roundhouse Kicku. Po tym pał jak lalka na matę. Jakby tego było mało, odciągnąłem go nieco na środek. Wziąłem rozbieg i dołożyłem Running Shooting Star Press! Ryback tymczasem rozpoczął obijanie Luka i Ericka krzesełkiem które dzierżył w dłoni.

... Wola wybrańca Zbawiciela nie była na tyle silna, aby przełamać barierę jaką wstrzyknął mu diabeł jeszcze przed przyjściem na świat. Zaczął sprzeciwiać się Najwyższemu, a nawet próbował mu dorównać!.. Pieśń "He's got whole world in his hands.." ani na moment jednak nie ucichła czym śmiertelnicy udowodnili swą głęboką wiarę przed samym władcą.. Niedoszły brat Zbawcy biegł, aby po raz kolejny zadać cios.. Bracia Boga, czyli Erick oraz Luke uderzali o klatkę, czym tylko zachęcili Pana, by raz jeszcze rozpoczął swe nauki albowiem bardzo spieszyło się im do przyjścia kolejnego z wybrańców do świata gdzie nie ma łez. Bóg więc poderwał się na nogi i mniej więcej kiedy Rollins był od niego dalej o dwa kroki, ten wziął rozbieg i skasował swego niedoszłego brata poprzez akcję Running Crossbody.. Wybraniec leżał na macie, natomiast najwyższy upadł na kolana. Pochylając się nad Sethem dysząc ze zmęczenia począł się również śmiać.. Wiedział, iż niedługo nastanie moment kiedy dopełni swego rytuału..

.. Zaiste, wszystko wróciło na dobre tory. Wiara zaiskrzyła na nowo, a wśród tysięcy dusz obecnych na dzisiejszej gali nasiono miłości znów zakiełkowało. Jest wyjątkowy i nie tylko poprzez nadprzyrodzone siły można ten fakt dostrzec.. Nazywany dotychczas synem szatana mężczyzna przejrzał na oczy i walczy z nadzieją, że odkupi swe winy.. Różne mogą w jego głowie rodzić się przekonania aczkolwiek nigdy nie pomyślał, iż między linami nie krzyżuje rękawic z Bogiem.. On jest tego pewien. Zatem o co chodzi?.. Dlaczego blondyn zwątpił?.. Ta chwila jest magiczna.. Tak zwana "chwila zwątpienia" każdemu rzuca kłody pod nogi.. Takich ludzi Najwyższy obrał sobie za cel.. Wspaniałe dusze i zachowania.. Oni są wybrani. Dziś dopełnić się miało największe przeznaczenie.. Obok Zbawcy miał zasiąść ktoś kto na zawsze odmieniłby oblicze drugiego świata.. Seth inaczej dostrzega dobro i wszystko co z nim związane.. Jest inny niż wszyscy wybrańcy dotychczas i dlatego jest spośród nich najbardziej wartościowy. To takie myśli wywołały uśmiech na twarzy Boga.. Śmiertelnicy obecni na trybunach załapali o co chodzi.. Oni również zauważyli blask od Setha.. Z racji tego zdarzenia pieśń "He's got whole world in his hands..' rozbrzmiała jeszcze głośniej niż dotychczas była odśpiewywana.. Pod wpływem dźwięku i czasu, Zbawca natychmiast poderwał się na nogi.. Rozkazując uniesieniem ręki, aby dusza wybrańca powstała, wystartował... Nie było innej opcji niż stojący niedoszły brat Boga na nogach.. Owa pozycja była perfekcyjną do zadania bólu przybliżającego Lopeza do raju... Akcją zwaną Clothesline Bóg niemal dopełnił rytuału.. Upadając na kolana, pochylił się nad blondynem i wypowiedział do niego takie słowa- "Będziesz wolny od wszelakich więzów... Do tej pory byłeś gnębiony przez zło, a twoją duszę wypełniał czarny łańcuch.. Teraz.. nastanie wolność i już nigdy nie doznasz zmartwień.... Wytrzymaj."..

Spoiler:

250/250
30/30

Jeden mały błąd sprawił, że po raz kolejny utraciłem kontrolę nad pojedynkiem. Kontakt z matą był momentem w którym pierwszy raz przez głowę przemknęła mi myśl o utracie mojego tytułu. Mogłem stracić pas i to na rzecz tego parszywca Braya! Nie mogłem na to pozwolić! Na pewno nie po tym co musiałem zrobić, by wspiąć się na sam szczyt! Emocje towarzyszące mi w tej chwili sprawiły, że kora nadnerczy dostarczyła memu organizmowi zwiększonej porcji adrenaliny. Musiałem więc wykorzystać tę okazję i przechylić szalę zwycięstwa na moją stronę. Mimo wyrysowanego na mej twarzy bólu i zmęczenia powstałem na nogi. Wyatt zrobił to samo. Mijały sekundy, a żaden z nas nie chciał wykonać pierwszego ruchu. Wreszcie chwila milczenia została przerwana przez śmiech wydobywający się z mych ust. Zajście to sprawiło, że Ex-Husky stał teraz nieco zmieszany. Nie domyślał się, że Ryback powrócił już z "zaświatów", a do tego w tym momencie rzucił się z krzesełkiem na jego paladynów. Cała ta sytuacja sprawiła, że lider rodzinki skupił teraz swą uwagę na tym co działo się właśnie poza klatką. Tymczasem ja wykorzystałem moment powalając zdekoncentrowanego oponenta za pomocą Double Axe Handle! Donośny rechot Silverbacka skwitował całą sytuację. Niesamowity spryt wreszcie zaowocował, a dowodem na to było kajające się zgrupowanie wyznawców Braya. Wszystko było na dobrej drodze, by dalsza część walki była prowadzona pod moje dyktando. Na koniec pochyliłem się jeszcze nad samozwańczym Zbawcą z palcem przystawiony do skroni i krzyknąłem mu w twarz:

-Właśnie doświadczyłeś potęgi rozumu! Pamiętaj! Rozum! Nie siła!






-------------
Słowa: 246/250

Ryback dalej kontynuował obijanie krzesełkiem dwójkę paladynów Wyatta, a ja sam wreszcie mogłem się skupić na mojej ofierze znajdującej się obecnie wraz ze mną w klatce. Leżący Bray był w dogodnej pozycji, by wreszcie ponowić próbę wcześniej nieudanego ruchu. Wziąłem więc rozbieg i wykonałem na nim Running Shooting Star Press. Tym razem nie miał szans na kontrę. Tego mi jednak było mało. Wstałem i momentalnie wziąłem kolejny rozbieg, a to wszystko, by na wciąż leżącym Bray zaaplikować kolejny raz akcję o nazwie Sommersault Senton. Wszystko szło zgodnie z planem. Bray obecnie nie istniał, a ja mogłem wreszcie na spokojnie ukazać swoją dominację. Całą sekwencję ciosów zakończyłem dorzucając po raz kolejny Face Stomp.

Ryback zmienił krzesło, poprzednie wytrzymało tej ofensywy, a bracia Braya leżeli teraz i wili się z bólu jak nieczyste istoty o których sam Wyatt często wspomina. Nie to jednak było najważniejsze. Najważniejsze bowiem działo się obecnie w ringu. Moja ofensywa trwała i nie mogła zostać od tak teraz przerwana. Wykorzystywałem wszystko co tylko mogłem, by obronić mój pas. Szybko więc wziąłem rozbieg i zaserwowałem leżącemu rywalowi akcję zwaną Running Single Leg Drop. Cios wykonany z impetem na ciało przeciwnika sprawiał coraz większy ból, bo i o to chodziło. Teraz zamroczony przeciwnik był całkowicie w moim świecie. Powstałem, stanąłem tuż przy nim odwrócony do niego plecami i zaserwowałem akcję zwaną Standing Moonsault. Mimo wspaniałości tej akcji to nie była ona witana należycie liczne buczenia sprawiały, że rodziła się we mnie większa agresja. Postanowiłem więc wykonać akcję skuteczną, aczkolwiek nie tak piękną jak poprzednią. Zaaplikowałem bowiem rywalowi dobrze już znany z tej walki Face Stomp.

Wszystko szło zgodnie z planem. Osłabienie Braya nadawało mi okazję do próby ucieczki z klatki. Wskoczyłem momentalnie na pobliski narożnik i już chciałem się wspinać ku górze gdy... odwróciłem się i ujrzałem dogodną okazję do jeszcze większego osłabienia mojego oponenta! Mimo odwrócenia plecami do Braya postanowiłem wykorzystać moment, w której wciąż jest nieprzytomny i niemalże dobić! Momentalnie wyskoczyłem i zaaplikowałem na rywalu Phoenix Splash*! Piękna akcja osłabiła przeciwnika, ale nie było czasu na gdybanie. Momentalnie pomogłem wstać mojemu rywalowi i złapałem go, by wykonać Jawbreaker**. Rywal po ciosie zachwiał się z bólu łapiąc się za szczękę. Ledwie stał na nogach, a po wykonanej akcji odwrócił się do mnie plecami i wtedy momentalnie dołożyłem Inverted Frankensteiner!


* - UM High Flyer
** - UM Technics