"Historia zatoczyła koło" - wydarzenia mające miejsce przed sekundą, natychmiastowo przypomniały mi początek tego starcia. Obie sytuacje były wręcz identyczne, Tyler w jednej chwili zyskuję inicjatywę i oklepuję mnie jak tylko się da. Mimo, to nadal mam zamiar by po raz kolejny nieco namącić w tejże walce. Publiczność była zdecydowanie po mej stronie, jak widać chcieli oni dla mnie jak najlepiej, i właśnie tak zamierzałem uczynić. Postać Reksa była niedaleko ode mnie, co budziło we mnie troszkę strachu, albowiem przekonałem się już o jego sile. Mimo tego, cel pozostawał jeden, skopać dupsko "kundelka" i udowodnić zapyziałemu Regalowi z jakimi oczekiwaniami powróciłem. Delikatnie usuwając się na bok, próbowałem nieco zdekoncentrować postać przeciwnika. Wyczuwając odpowiedni moment, wnet ruszyłem. Prędkość zdecydowanie stała po mej stronie, dlatego też przebiegając obok Reksia ten nawet nie zareagował, a gdy znów się odwrócił było już za późno gdyż mógł już tylko wąchać matę. (Dropsault) Ułożenie zwłok adwersarza, zachęciło mnie do wykonania lotu który kilka sekund wcześniej przyprawił mnie o solidny ból pleców, ale gdybym nie ryzykował nie zaszedłbym tak daleko. W końcu bez ryzyka nie ma zabawy! Wskakując na narożnik, zdążyłem jeszcze przelecieć wzrokiem po całych trybunach, wiedziałem że wśród nich mam wielu swych wielbicieli - nie mogłem ich zawieść. Show musi więc trwać... Poleciałem wysoko w górę, a gdy już wylądowałem przeciwnik mógł tylko błagać o litość. (450 Splash) Po raz kolejny grawitacja o mnie zapomniała!

Słowa: 200/200
30/30

Wydaję mi się że napisałem lepiej więc chciałbym się odwołać więc to robię. !