Strony: 1
1. Normal Match:
Cody Rhodes vs Adrian Nevile
... ... ... ... ... ... ... ... ... ... ... ... ... ... ... ... ... ... ... ... ... ... ... ... ... ...
Chris Jericho KP
... ... ... ... ... ... ... ... ... ... ... ... ... ... ... ... ... ... ... ... ... ... ... ... ... ...
Piszę po nocach...
Czasem bez skreśleń jak Mozart...
Widzę to w oczach tubylców z okolicznych moczar...
Mówią mi "Nie odkładaj pióra, bo rap akurat potrzebuje tych, co przetną grubą sieć jak tarantula, bo...
"Dać Ci mikrofon to jak zlecić coś komuś..."
Zawsze miałem świętych ziomów- byli jak "Święci z Bostonu"!
Czasem pomogłem coś komuś innym razem ktoś pomógł...
I tak wdzięczność do zgonu trochę jak w GhostDog'u...
Są znowu...! Kipi atrament, a rapy ukochane są dla nas koranem...
Skończę to jak Mahomet ranem, tematy same płyną wszechoceanem...
Skuma to Do 3% Amen! 3W Fokus...!
... ... ... ... ... ... ... ... ... ... ... ... ... ... ... ... ... ... ... ... ... ... ... ... ... ...
Offline
Gość
Wbijam.
Przybyłem do tegoż oto kwadratowego pierścienia jako ten, który miał się zmierzyć z tymże tajemniczym zawodnikiem, zwanego Adrian Neville. Na jego miejscu, odpuściłbym potyczkę i uznanie mej wyższości nad jego marną personą...
Gong już rozbrzmiał, dlatego też walkę trzeba rozpocząć, przy okazji pokazują ciemnym masom, iż dzisiaj nadszedł ich kolejny dzień gorzkiej porażki. Kolejny reprezentant niższej klasy społecznej, zostanie nauczony paru moralnych zasad, których widocznie zapomniał w czasie jego nieobecności w tym ringu... W międzyczasie kiedy spoczywałem w głębokim zamyśleniu, otrząsnąłem się po tupocie stóp oponenta, zbliżającego się w mym kierunku. Przepełniony odwagą, wyszedłem ze swego narożnika, w pewnym momencie przyspieszając swoje tempo, które zakończyłem potężnym Lariatem! Rozproszony Nevile, z hukiem przywitał się o ringowe deski, aby chwilę potem, zasypać jego korpus agresywną szarżą stompów. Gdy ostatnie uderzenie stopą, wylądowało na ciele antagonisty, uchwyciłem kończynę konkurenta (rękę), następnie którą zacząłem wykręcać, swym kolanem trafiając w tors oponenta (Wrist-lock Knee Drop). Po tejże akcji z mojej strony, zwinnie ustałem na nogach, w geście pięknej hegemoni, szeroko rozłożyłem swe ręce, wzbudzając w hipokrytach... Złość. Znowu nic nie szło po ich myśli, nie tak widzieli swego faworyta w obecnej sytuacji... Aby wyładować swą frustrację, żałośnie jęczeli, stękali ku mojej osobie. W odpowiedzi na ich reakcję, arogancko się uśmiechnąłem, wykrzykując: - You're Welcome! W głosie dało się słyszeć wielką radość, albowiem byłem pewny szybkiego tryumfu... Po chwili, gdy antagonista zbierał się z maty, dopomogłem mu podnieść swoje ciało, ale tylko po to, aby powitać go silnymi kopniakami z kolanka, zakończone potężnym Spinng Wheel Kickiem. Jęki Adriana były dla mnie przepiękną melodią dla moich narządów słuchowych. Teraz wie, że nie warto zadzierać z jednym z najlepszych nauczycieli w tym biznesie. Każdy ignorant dobrze o tym wie!
Offline
Gość
Od mej ostatniej walki minęły już miesiące, lecz forma którą wtedy dysponowałem nie uległa żadnej zmianie, nadal jestem tak samo silny a najlepszym na to dowodem będzie skopanie tyłka obecnemu mistrzowi Stanów Zjednoczonych. Za kilkanaście godzin Damien spotka się oko w oko z Samim Zaynem w swojej kolejnej obronie tytułu, a więc zrobię wszystko by do tejże walki podchodził z niezbyt dobrym humorem.
GONG!
Po całej arenie rozeszło się dawno przeze mnie nie słyszane uderzenie młotku o gong, przez co umysł mój od razu zaczął ponownie wariować. Głowę natychmiastowo oczyściłem z swych nie chcianych myśli i przygotowałem się do starcia, pozostały w niej jedynie dobre wspomnienia z oglądanych przeze mnie starć Williama Regala, zarazem mego rodaka jak i mojego idola. Reprezentował on te same barwy co ja, dlatego też przed każdym pojedynkiem miło wspominałam jego najlepsze chwile w tej federacji co dodaję mi sił oraz otuchy. Wraz z błądzącymi po mej czaszce myślami dotyczącymi Williama postanowiłem w końcu ruszyć. Wykorzystując fakt, iż szybkością niewątpliwie zawstydzam oponenta podążyłem w jego kierunku. Tuż przed nim nachyliłem się i minąłem jego dłoń następnie odbijając się od linek. Wracając z nieco większym impetem, wybiłem się ku górze i zawisłem na szyi adwersarza. Jednym solidnym szarpnięciem przerzuciłem ciało Sandowa ponad sobą inkasując tym samym (Hurricanrana). Publiczności poniosło się głośne "oooou" a było to jedynie przedsmakiem tego co wydarzy się już niedługo. Oparty o liny, stałem tuż za rywalem, wyczekiwałem jedynie momentu w którym to ten spojrzy ku mej personie. Nie trwało to zbyt długo, delikatnie zachwiana postura oponenta skierowała się w moim kierunku, wtedy też wyruszyłem na dalsze łowy. Z ogromną szybkością zmniejszałem dzielący nas dystans, dzięki temu w mgnieniu oka przeciwnik poczuł smak perfekcyjnie wykonanego (Running European Uppercut)
KŁ pisane tak na próbę gimmicku, bez zbędnego wysiłku.
Adrian znajdował się skulony tuż przede mną, nie czekając, przechwyciłem jego korpus i z wielką łatwością przerzuciłem go nad sobą, z impetem wbijając go w ringowe deski (Snap Suplex). Nie zaprzestając dalszego atakowania, dorzuciłem jeszcze parę stompów, które z czasem zamieniły się w liczne uderzenia łokciem celnie trafianymi w jego klatkę piersiową (Multiple Elbow Drops). Owe ataki z łokcia, zakończyłem silnym Leaping Knee Drop'em.
Offline
Zaraz po udanej akcji, zbliżyłem się do oponenta, zasypując jego tors agresywną szarżą stompów. Gdy rywal nieco osłabł w sile, przeciągnąłem go na środek ringu, gdzie tam ponownie obiłem jego ciało kolejnymi stompami. Na koniec tego krótkiego ataku, zapiąłem Body Scissors w centrum kwadratowego pierścienia. Jako, że mogłem spodziewać się ataków w moją twarz, dla swego bezpieczeństwa, wychyliłem swoje ciało jak najdalej od brudnych łapsk konkurenta.
Offline
3 Szanse
1st SEASONnxt champion(davey richards)
tag team champion(kane & jimmy jacobs)
k y l e o ' r e i l l y
Offline
Strony: 1