"HALLELUJAH!"

Delikatne uderzenie, które oznacza, że stracie tytanów zostało rozpoczęte, rozległo się po hali, budząc mnie z głębokiego zamyślenia... Nie chciałem przedłużać początku tegoż oto pojedynku, dlatego też od razu ruszyłem na Samiego, rzucając się na niego swymi pięściami. Z dziecinną łatwością, raz po raz trafiałem w łepetynę oponenta, dość potężne ciosy, a zamroczenie z czasem ukazywało się na jego zakłamanej twarzy... Niestety... Ciemne masy nie dawały mi świętego spokoju, lecz specjalnie zdzierały gardła, "dopingując" swego ulubieńca - Samiego Zayna. W odpowiedzi na ich żałosne jęki, tylko pomachałem im, mając na twarzy arogancki uśmieszek. W międzyczasie, zwinnie uchwyciłem górną kończynę rywala, z impetem wbijając go w przeciwny narożnik. Jak się odbił od stalowego kąta i ruszył w moją stronę, nadział się na... Lariat! Ów akcja, bardziej mnie zmotywowała do walki z nieuctwem, które szerzyło się bardzo szybko... Ktoś musi to powstrzymać, prawda? Jednak, przyjemną chwilę tryumfu przerwało, podnoszenie konkurenta z desek. Reagując na to przecząco, zaszedłem go od tyłu, łapiąc za go za ręce. Nogę natomiast, przyłożyłem do jego barków. W okolicach ringu, rozległ się huk! Ci, którzy uważali, ujrzeli jak mistrz wymierza na swoim rywalu, efektowny Curb Stomp!
- You're Welcome! Krótko i stanowczo, powiedziałem do oponenta. Przepełniony radością, aż popisałem si wykonaniem słynnej gwiazdy! W niektórych widach, wzbudziła podziw, jednakże hipokryci tradycyjnie mnie lekceważyli... Niech powoli się szykuj, ponieważ za niedługo oni jak i ten tępak Zayn, po raz kolejny otrzymają cios poniżej pasa. Ich faworyt, nie weźmie tego złotego przedmiotu w swoje brudne łapy, lecz z każdą sekundą będzie odchodził od trofeum mistrza... Powolnie krążąc wokół zwłok przeciwnika, po chwili zakręciłem swą łapą, tylko po to aby móc wykonać serię potężnych łokci w jego klatkę piersiową (Multiple Elbow Drops). Energicznie, podniosłem się na nogi, rozpierany przez napływ uradowania, ponownie krzyknąłem:
- Alleluja! Przed wami Miiiiiiiiiiiiiiiiiistrz Stanów Zjednoczonych! Ole Zayn! Naśladując tego ignoranta, miałem duże pole do popisu! Czy uda mi się sprostać wyzwaniu w postaci Samiego?   



319 słów

Wszystko poszło po mojej myśli, rywal był obijany na każdy możliwy sposób, wiedziałem, iż muszę dać z siebie wszystko, aby zwyciężyć ten pojedynek... Widząc jak rywal powoli wstaję po serii łokci w jego tors, dopomogłem mu powstać na swe maren kończyny, ale zaraz po sprowadzeniu go to tejże pozycji, zaszedłem go od tyłu, odpowiednio chwytając jego korpus. Takim oto sposobem, wykonałem Russian Legswep! Na tym nie zakończyłem swych czynów, ściągnąłem swój ochraniacz z kolana, wycofałem się w tył, po czym z dużym impetem, wbiłem się w czerep oponenta (Leaping Knee Drop). Nie zwlekając, złapałem łapę Samiego, zacząłem ją wykręcać, a wcześnie wspominanym kolankiem, wykonałem Wrist-lock Knee Drop!

Jako, że rywal spoczywał na deskach, przygwoździłem go jeszcze do maty serią stompów, aby potem przeciągnąć go na środek ringu, zapinając na nim Royal Arch! Używając swego kolana, z całej siły przygniotłem nim barki oponenta, z nadzieją, że może Sami ucierpi i może się... Podda?

Wyprostowałeś ręce, podczołgałeś sie do lin, jednak sprytny Sandow nie traci kontroli i dociska Cię kolanem do ziemi, po czym z powrotem staje w naturalnej pozycji. Jesteś sporo bliżej lin, jednak Ci trochę brakuje. 3 szanse.

Muszę sobie odpuścić... Awantura z tą ciemną masą w pasiastej koszulce, nie mają najmniejszego sensu, dlatego też machnąłem ręką i odszedłem bez słowa. Przepełniony wściekłością, zaszedłem swego oponenta od tyłu, gotowy na wymierzenie kary dla jego persony. Bezradny Sami, oparł się podbródkiem o liny, na jego twarzy widać było zmartwienie, albowiem doskonale wie, że z jego marzeń o złotym trofeum nic nie będzie... W pewnym monecie, na mojej twarzy ukazał się szarmancki uśmiech, oblizałem wargi, zmierzając wzrokiem po publice.
- Silence! Stanowczo, krzyknąłem ku hordom nieczystym, placem wskazując na siebie, jako na tego prawowitego czempiona, który wyjdzie dzisiaj jako... Wygrany! Ignorując wszelaki lament widowni, z impetem rzuciłem się na sprężyste liny, z niebywałą prędkością lecąc w stronę obezwładnionego Zayna. Ponieważ, mój przeciwnik jeszcze nie powstał z martwych, zainkasował na swym czerepie, dość mocne kopnięcie z kolana (Knee Lift)! Ów akcja, zmusiła konkurenta do bolesnego upadku na deski i natychmiastowego złapania się za swój czerep... Uważam, że wystarczająco dałem do zrozumienia mojemu rywalowi, że jest tylko zwykłym... Zerem! 

Efektowne akcje w wykonaniu Samiego- dalej!