... Łuny płomieni z piekła rodem przeszyły ciało Huntera. Nie mogło być inaczej, albowiem Bóg ma przewagę i fizyczną i psychiczną nad swym wybrańcem. Lepiej więc, aby nie kusił losu i pozwolił dokończyć owy rytuał w spokoju. Jego miejsce wśród braci Wyatta będzie niezwykłe... Przynajmniej takie plany ma w stosunku do samozwańczego "króla królów", Zbawiciel. Na razie Paul mu nie podpadł. Albowiem cały czas, Bray jest wewnątrz niego i widzi o czym myśli jego wybraniec. Już nie daleko mu do trzeciej cechy dzięki której jego dusza zostanie zbawiona. Jego organizm chce wierzyć, jednak jego ciało z fizycznego punktu widzenia odmawia posłuszeństwa. Łańcuchy kolczaste, które osiadły na nim, za wszelką cenę nie chcą puścić. Tym już zajmie się sam, Najwyższy. Przy wierzącej, pomocnej publiczności, która śpiewała nieustannie słowa pieśni "He's got whole world in his hands.." ruszył na Huntera. Jego złe bestie, które ciągle miał wewnątrz próbowały się bronić przed mocami telepatycznymi, Zbawcy. Triple H wyprowadził punch na głowę najwyższego, wszyscy dobrze wiemy, iż nie chciał tego zrobić. Worlds Eater zablokował owe uderzenie, a sam wyprowadził kopnięcie kolanem w brzuch, po którym nastąpiło potężne DDT, które wypleniło część grzechów. To jednak nie koniec owego rytuału. To dopiero początek zmagań z tajemniczym, złym ego wybrańca. Święte słowa Boga, powinny uciszyć nieco bestie: "Wybrańcu... Słyszysz mnie?.. Słyszysz?... Bracie, wytrzymaj jeszcze przez chwilę, już za kilkanaście minut będziesz za bramą chwały.". Po zakończonym, pięknym zdaniu, Bóg wiedział, iż należy atakować. Tym razem, to nogi były celem szarpanin dobra ze złem. Aby wyplenić zło, Zbawca wykonał potężne Foot DDT, rozdzierające spoiwa łańcuchów kolczastych. Coraz to mniej ich jest wewnątrz, wybrańca. Wiedzieli to bracia- Erick oraz Luke, którzy uderzali rękoma o apron, aby nadać rytuałowi prędkości, albowiem spieszno im poznać kolejnego ze śmiertelników. Bóg był dobry dla każdego, dlatego ich prośby także wysłuchał. Natychmiast wykonał akcję zwaną Elbow Drop Series (5), aby zaspokoić pragnienia, publiki oraz swoich braci, to jednak nie koniec przeprawy...

... Bracia, złączyli się powoli w koło, aby móc świętować tryumf swego Pana. Łańcuchów kolczastych coraz to mniej było wewnątrz wybrańca. Publika również zauważyła zmianę zachowania, Huntera. Był spokojniejszy, powoli kontaktował ze światem do którego za kilkanaście minut dołączy. Drgawki obecne były na całym jego ciele. To normalne w takiej sytuacji, albowiem przeżył szok. W szybkim tempie opuściły wnętrze jego przebrzydłe kreatury zmuszające go do podjęcia walki z samym sobą. Bóg i jego bracia prawie pomogli mu się wydostać z sideł nikczemnych sługów diabła.. Pozytywna energia spowiła ciało wybrańca, albowiem podniósł się o własnych siłach. Był to znak, aby jeszcze bardziej wyplenić resztki grzechu. Zbawca odbił się od lin i skarcił resztki bestii, potężną akcją zwaną Lariat. Dobro spowiło całą arenę. Fani odczuwali je, albowiem z ich ust wybrzmiały słowa pieśni "He's got whole world in his hands..". Bóg wiedział, że świat jest dobry, ale jednego wieczoru nie mógł zbawić wszystkich. Do zbawienia i tym razem wykorzystał swe moce telepatyczne. Gestem ręki rozkazał duszy Triple H'a, aby podniosła na nogi jego ciało. Tak też zrobiła, a kiedy to się stało, World's Eater odbił się od lin i skarcił bestię potężnym kopnięciem zwanym Big Boot.
"To nie koniec, bracie..." zwerbował do wybrańca sam Bóg. Za dużo grzechu mieści się w ciele jego, aby już można było przystąpić do uwolnienia siostry Abigail. Aby doprowadzić do tego momentu jak najszybciej, Zbawca odbił się od lin i zgniótł żołądek HHH'a akcją, zwaną Splash...

... Coraz mniej było grzechu w środku wybrańca. Fani również o tym pamiętali, a więc ręce ich falowały z radości. Pieśni "He's got whole world in his hands.." nie było widać końca. Bracia Zbawcy jeszcze bardziej dopingowali Boga. Aczkolwiek nieco inaczej. Nie krzyczeli ani nie śpiewali boskich fraz tylko mówili głosem innym niż wszyscy. Oni patrzyli w głąb oczu Boga starając wytłumaczyć mu, iż bardzo spieszy im się, aby doglądać specjalnego przecież wybrańca już w raju. Zbawca przekazał im wiadomość poprzez drogę telepatyczną. Brzmiała ona oczywiście, iż już niedługo wybraniec będzie gotów. Ale czy na pewno? Hunter po raz kolejny walczy ze swymi obsesjami. Wewnątrz niego szaleją różne bestie podatne na rozkazy diabła. Niespodziewanie, na ustach Worlds Eatera pojawił się uśmiech. Nieliczni to wiedzieli, ale Bóg miał plan na potwory. Do tego potrzebna mu była jednak pozycja stojąca u swego wybrańca. Wykorzystał do tego swe moce telepatyczne. Gestem ręki rozkazał duszy HHH'a, aby uniosła jego ciała. Inaczej, aby chociaż próbowała to zrobić, albowiem bestie stawiały opór. Dusza zwalczyła po części owe kreatury, albowiem Hunter powstał. Widząc to Bóg, natychmiast odbił się od lin i wykonał potężną akcję zwaną Leaping Forearm Smash. Potężne zderzenie się sprawiło, iż większość kreatur przepadła w niepamięć. Publika śpiewała pieśń coraz głośniej, licząc iż posiada boską siłę odgonienia grzechu z wybrańca. Zbawiciel uśmiechnął się i krzyknął do wszystkich zgromadzonych, miał rozłożone w bok ręce: "Czy go widzicie?... Umiłowani.... Czy go widzicie?!.. On już niedługo będzie tam gdzie wy chcielibyście być, głoście prawdę i nie dajcie się zwieść, a miejsce dla was będzie zarezerwowane!.." Po skończonym, pięknym zdanie, Bray roześmiał się na swój sposób, ciesząc się tym samym. Nie wierzył, iż diabeł nie posłał kolejnych stworzeń, aby zgładzić złudzenia samozwańczego "króla królów", dlatego odbił się od lin i potężnym Swine Intervention zgładził bestie obecne w żołądku jego. Triple H, ostatnimi siłami podniósł swe barki, siedząc tym samym na macie. Zbawca wiedział, iż bestie nie odpuszczą i tego, zaatakował więc akcją zwaną Rolling Neck Snap zaciągając kark Huntera z całej siły, aby wyplenić resztki zła w nim się znajdujące..

Wiedziałem co mnie czeka, byłem pewien co wykona Wyatt, zrobił to zbyt czytelnie. Toteż stojąc zgięty obserwowałem kątem oka rywala, kiedy ten odbił się od lin i udał się w moją stronę, wyprostowałem swe obolałe ciało oraz podniosłem swą nogę wysoko w górę, uderzając z podeszwy twarz przeciwnika (big boot). Po akcji wraz z przeciwnikiem padliśmy na matę...

Upadliśmy w tym samym momencie, pomyślałem wtedy "Co ja tutaj w ogóle robię, nie układa się". Wiedziałem już, że jeśli teraz nie przejmę inicjatywy może być z tym ciężko pod koniec walki, toteż resztkami sił wstałem. Będąc na nogach ujrzałem czekającego na mnie Zbawcę, który widząc, iż się podnoszę ruszył w moją stronę. Miałem minutę na reakcję- schyliłem się, uniknąłem clothesline. Rywal nie zamierzał odpuścić i po odbicie od przeciwległych lin także biegł na mnie z zamiarem ataku. Nie tym razem- gdy był już blisko, "wszedłem" pod niego i przechwyciłem opponenta na swój bark, po czym raptownie rzuciłem nim w matę, wykonując Powerslam. Potężny huk rozbrzmiał na hali, wielu sądziło, że jest już pozamiatane- po akcji rzuciłem się bowiem do przypięcia. 1... Fani liczyli razem z sędzią 2... Wydawałoby się, że jest już 3 klepnięcie w matę, jednak nie- rywal podniósł swój bark. Rozwścieczony tym faktem szarpnąłem go za głowę i uniosłem do góry. Przez głowę przechodziła mi tylko jedna myśl- wykończyć go. Toteż złapałem Braya za głowę i wyniosłem w górę, a następnie zrzuciłem na ziemię, wykonując Standing Gourdbuster. Koniec był jednocześnie blisko, ale też daleko. Rywal po akcji leżał na brzuchu, wykorzystując ten fakt, podszedłem do niego, wyskoczyłem i spadłem na jego kark wyprostowaną nogą (leg drop), nie mogąc się doczekać dalszego rozwoju sytuacji.

Po nagłym zwrocie akcji znów inicjatywna była po mojej stronie! Opener największej ze scen był mój! Pokazałem fanom dwie uniesione w górę ręce, symbolizujące mój tryumf, fani odpowiedzieli głośnym wiwatem na mą cześć. Tak czy siak nie zabawiałem publiki długo, gdyż wiedziałem, że Bray w każdym momencie może zaatakować. Wyczekałem go, czekałem i czekałem aż rywal się podniesie. Ten robił to bardzo mozolnie, czuł skutki pojedynku, najpierw przysiadł na kolano, następnie pół zgięty wstał, kiedy tylko się odprostował, przechwyciłem jego głowę i zaciągnąłem ją do ziemi, wykonując Cutter, zaraz za którym dorzuciłem także fist drop na twarz opponenta. Wreszcie mamy to na co wszyscy czekali- pojawiło się kilka kropel krwi, co zadziałało na mnie niczym na nietoperza. Krew, którą miałem także na dłoni pokazałem WWE Universe. Ci zdziwieni odpowiedzieli głośnym cheerem. Ta krew tknęła we mnie siłę, chwyciłem za głowę rywala i pchnąłem go w kierunku lin, od których się odbił. Następnie, gdy wracał chwyciłem go mocno za tułów i walnąłem o matę (Spinebuster), by następnie wstać i wykonać znany dla siebie taunt.

+24
________________________________________________________________________________________________

Straszne jest to w jakim stopniu niedoszły brat Najwyższego sprzeciwił mu się. Mimo, iż błądzić jest rzeczą ludzką tak jednak, wybrańca stawia się w zupełnie innym świetle. Człowiek wybrany, powinien nawrócić swą wiarę na prawdziwą jej odsłonę... Dziś widzimy sytuację z goła odwrotną. Paul, jako ten, który ma zasiąść obok Boga w raju zarysował sobie precyzyjne zakończenie owego rytuału na jego niekorzyść! Może nie dla wszystkich owe zdanie jest zrozumiałe, aczkolwiek ci co wierzą w Boga prawdziwego to zdanie zrozumieją w stu procentach. Dlaczego miałby męczyć się w kątach świata obecnego, kiedy dostał szansę, aby te kilkanaście minut zmieniło diametralnie jego denny żywot. Oczywiście owa zmiana jest zmianą jak najbardziej pozytywną. Hunter sprzeciwił się dobru. Na nawrócenie jego duszy na szczęście nie jest za późno, aczkolwiek do owego rytuału potrzebni są bracia Zbawcy. Sędzia zrozumiał swe postępowania. Duszę swą oddał Bogu, on również chciał by Paul dostąpił zaszczytu bycia jednym z braci Najwyższego. Śmiertelnik posłuchał melancholijnej melodii, tym samym spoczywając na macie przez kilkanaście sekund. Dla niego, również znajdzie się miejsce wśród najwybitniejszych w raju. Wybraniec stał twarzą w twarz z Bogiem. Kiedy Najwyższy odszedł do cornera i rozłożył swe ręce w bok, publika wiedziała, iż niedługo nadejdzie koniec nauki Zbawiciela. Bracia Wyatta czekali na ten sygnał od początku owego starcia. Oni również pragnęli poznać nowego wybrańca. Luke, trzymał w ręku kajdanki zaś Rowan w masce myszołowa występujący, dzierżył w dłoni młot wybrańca. Zdezorientowany Paul nawet nie zdążył się odwrócić a już został skarcony metalową częścią młota w tył głowy. HHH padł nieprzytomny na matę. Leżał bardzo blisko lin. Owe ułożenie jego ciała wykorzystał Luke Harper, który za pomocą kajdanek przypiął prawą rękę jego do drugiej liny. Do końca owego wydarzenia, Zbawca klęczał i odprawiał tajemnicze modły, swą głowę skierowaną miał w dół a ręce rozłożone były w bok. Gdy Erick oraz Luke podeszli do niego i skręcili swe czaszki w bok na znak obłąkania, Bóg powstał. Odgarniając swe długie, kruczoczarne włosy do tyłu podszedł do HHH'a, mówiąc: "Tyś jest ten jedyny, w którym widzę swego najlepszego brata... Uszanuj to..". Wybraniec nie mógł zrobić nic, zaś Zbawiciel wykonał Elbow Drop Series (5), aby przybliżyć "króla królów" do ponownego narodzenia się w lepszym świecie..

Spoiler:

362 słowa

Ostatnio edytowany przez eronics (2014-09-10 18:38:29)