Nikki melduje się na ringu.

Kolejny tydzień zmagań rozpoczęty! Następna szansa, by podbudować sobie reputacje, u głównego właściciela Raw. Poprzednie moje potyczki kończył się przegraną. Przyszedł czas, aby to zmienić! Stąpałam po ringu, przechodząc z jednej nogi na drugą. Obmyślając tym samym plan na rozpracowanie meksykanki! Głównym moim pomysłem, był czysty spontan. Jednakże, nie chcę zbyt pochopnie rozpoczynać tej batalii. Zresztą... Co mi zależy, wszystkie cztery pojedynki w dotychczasowej karierze kończyły się z tej złej strony. Mężczyzna w koszulce pasiastej, niczym zebra, dał sygnał do hucznego rozpoczęcia. Głos spowodowany uderzeniem metalu o stal, spowodował głośny dźwięk, który wypełnił najcichsze zakątki hali. Obserwując bacznie konkurentkę, dostrzegłam że powoli podchodzi do mnie, wystawiając rękę w górę. Nie szczędząc czasu, podałam jej dłonie, najpierw jedną później drugą. Przeszliśmy w tak zwany klincz. Była to jednak zasadzka! Devin szybko wymierzyła w moją twarz potężny punch. Nie był on jednak na tyle skuteczny, aby powalić mnie. Szybko dałam jej pysk mocny Bitch Slap, który zamroczył ją na 5 sekund. Ten czas był dla mnie bardzo ceny, bowiem odbiłam ją od lin i wbiłam jej buźkę w matę potężnym Running Bulldog . Meksykanka z dużym krzykiem wturlała się po za ring.
-Masz co chciałaś, tak się kończy bezczelne zachowanie wobec mnie!
Nie mogłam osiąść jednak na laurach... Zeszłam z maty, podchodząc do Taylor. Podniosłam ją i wbiłam w barierki. Nie ryzykując wyliczenia po za ringowego, wrzuciłam ją z powrotem do środka. Tam czekała już na nią, kolejna kara. Poobijane ciało latynoski, prosiło o pomoc! Nie zazna go jednak dopóki nie wygram tego starcia.

Edit:Literówka.

Ostatnio edytowany przez Barni (2014-08-20 23:32:41)

Dziś czeka mnie prawdziwe wyzwanie. Pierwsza singlowa walka w WWE. Veronica Lane która zawsze wspierała mnie z wysokości apronu, dziś musi ograniczyć się jedynie do przebywania nieopodal kwadratowego pierścienia. Jestem mega podekscytowana bo wiem, że to kluczowy moment na pokazanie tego iż jestem coś warta nie tylko w drużynie. Moją przeciwniczką będzie kobieta, która doświadczenie ma w jednym paluszku, jednak większość swojej kariery przewalczyła z siostrą - Nikki Bella. Spojrzałam w przeciwległy narożnik widząc uśmiech rywalki. Odwzajemniłam ów czynność podchodząc bliżej środka ringu. O dziwo Nikki zrobiła to samo. Wysunęłam w jej stronę dłoń aby zaznaczyć to, że chcę odbyć czysty pojedynek. "Niech to będzie czysta walka zatem" - wydukałam sobie pod nosem. Bella nie czuła we mnie zagrożenia, więc bez problemu uścisnęła mą dłoń - błąd! Od razu wykorzystałam jej nadmierną ufność i przy pomocy Irish Whipu wbiłam ją w narożnik.
Crédula - wykrzyknęłam w jej kierunku. Tak to prawda, była zbyt łatwowierna. Szybko po tych słowach zabrałam się do czynów. Przy pomocy silnych nóg wzięłam dość okazały rozbieg by chwilę później wbić w nią swój Corner Clothesline. Jęk Nikki dało się usłyszeć w najcichszych zakamarkach hali, jednak mnie on w ogóle nie ruszał, ba - chciałam więcej! Zobaczyłam w pewnym momencie, że rywalka postawiła krok wprzód, nie mogłam tego nie wykorzystać. Odbiłam się więc od lin, a kiedy wracałam w stronę Nikki wbiłam w nią Knee Strike.
Nachyliłam się tuż nad jej ciałem by wyszeptać - Ciao Bella!

Pochyliłam się nad leżącą rywalką. To był doskonały moment aby zaaplikować kolejną porcję ofensywy. Wyskoczyłam ku górze tak mocno, jak to tylko możliwe atakując ją poprzez Jumping Elbow Drop! Fani zareagowali bardzo pozytywnie, natomiast ja rozejrzałam się dookoła patrząc, że znajdujemy się w samym środku ringu. Wykorzystałam to i bez zawahania zapięłam Bow & Arrow, przechylając się momentalnie na plecy!

Sytuacja powoli zaczynała nadbierać kolorów, miało być tak pięknie, a tu nagle Devin zapięła mi Bow & Arrow. Czy to jakiś żart? Cały początek batalii, poszedł na marne, Taylor świetnie wypracowała sobie nade mną przewagę. Nie obawiam się jej zbytnio, wiem bowiem, że uda mi się jeszcze jej dokopać! Czas wziąć się w garść! Konkurentka sprytnie trzyma w uchwycie moje nogi oraz głowę. Wykorzystując to, że moje ręce są wolne i wciąż w gotowość, w pewnym momencie zaczynam wymierzać potężne punchy w buźkę przeciwniczki! Davin nie mogła znieść bólu, jaki jej zadawałam, puściła więc dźwignię.

Kamień spadł mi z serca, gdy bez najmniejszych problemów rozerwałam uchwyt Devin. Mimo ogromnego bólu, zadawanego przez dźwignię Taylor, doszłam do siebie i choć na chwilę odwróciłam losy tego pojedynku. Niby to ja jestem tą "Słabszą", lecz tak łatwo nie dam zajść sobie za skórę! Będę walczyć do samego końca, mimo iż walka z góry jest przegrana. Nie wiem co dziś we mnie wstąpiło, bowiem nigdy nie walczyłam tak doskonale jak teraz. Nawet jeśli przegram, dzisiejszy wieczór będzie jednym z udanych. Nie liczy się kto wygra, czy też przegra, liczy się wola walki! Nie liczę na jakiś cud w tym starciu, jednak jeśli dobrze się zmobilizuję mogę osiągnąć, zasłużoną wygraną. Siedziałam przy linach, ocierając oczy z potu, który towarzyszył mi od początku tej batalii. Zdjęłam włosy z czoła i stanęłam na nogach. Popatrzyłam w stronę latynoski, bacznie obserwując jej każdy ruch. Nie chciałam popełnić kolejnego błędu w tym starciu... Devin powoli podnosiła się na nogi. To był ten moment! Taylor poczuje mój gniew! Nie czekając, aż konkurentka ocknie się w stu procentach, ruszyłam w jej stronę, niczym byk na matadora. Serce waliło mi jak głupie, była to oznaka, że jestem bardzo zdenerwowana... W momencie, gdy ślicznotka była niedaleko mnie, wymierzyłam w jej buźkę potężny clothsline, który ściął ją z nóg.

Przeczytałem oba posty. Różnica w poziomie jest, ale Barni pisze coraz to lepiej (cały czas pamiętam jak pisałeś na początku). Dalej niemniej jednak leci Yankess i jego diva.