Willow vs Bully Ray
» 1x Tag-Team Championship (as Kingston, with Nole)
» 1x United States Championship (as Ted DiBiase Jr.)
» 1x WWE Championship (as Ted DiBiase Jr.)
» 1x WWE Universe Championship (as Ted DiBiase Jr.)
» First champion of the WWE Universe
________________________________
Tyler Breeze
Offline
Gość
Idąc przez zaplecze z swoim łańcuchem na szyi, słyszałem już doping jaki panuję na arenie. Mój theme song również już grał, lecz to co działo się na trybunach całkowicie go zagłuszyło. Dosłyszalne były tylko chanty zgromadzonych na trybunach widzów. Wszystko jednak wróciło do normy, gdy Bully Ray wynurzył się za zaplecza i stanął na rampie. Tysiące kibiców zdzierało swoje gardła i dawało Bullyemu do zrozumienia, że nie jest tutaj mile widziany poprzez buczenie. Jednak zbytnio się tym nie przejąłem. Zachowywałem się normalnie i słysząc takie buczenie nie sprawiało to na mnie zupełnie wrażenia. Tam gdzie byłem poprzednio niemalże na każdej gali spotykałem się z takim zachowaniem lecz nauczyłem się to przezwyciężać. Kibice nieustannie buczeli więc pokazałem im prawdziwego Bullyego. Wyciągnąłem środkowy palec i skierowałem go w kierunku publiczności. Buczenie momentalnie wzrosło więc udałem się po rampie w kierunku ringu. Gdy byłem kilka kroków przed pierścieniem momentalnie skręciłem w lewą stronę i po schodkach wszedłem do ringu gdzie oczekiwałem już na swojego rywala.
Pozwolono mi dołączyć :]
Gdy tylko "Voices" rozbrzmiało na arenie, a na telebimie ukazał się filmik, fani momentalnie powstali z miejsc. Wszyscy zgromadzeni na fali wpatrywali się w rampę, wyczekując jego przyjścia. Po kilkunastu sekundach ku niezadowolenia publiczności, pojawił się powracający do federacji zawodnik zwany Randy Orton. Randall stanąwszy na środku rampy, z szyderczym uśmiechem spojrzał w stronę trybun, po czym dostojnym krokiem ruszył w stronę ringu.
~ Please Welcome, From St. Louis, Missouri, Weighting 235 lb... "The Viper" Randy Orton! ~
Po ów wypowiedzianych słowach przez spikera, Randy przystanął na chwilę, uniósł głowę i wysłuchiwał okrzyków publiczności. Nie trwało to jednak długo, Orton kierując się w lewą stronę napotkał stalowe schody. Wolnym krokiem wszedł na schodki, by po chwili przedostając się pomiędzy drugą, a trzecią liną, pojawić się w kwadratowym pierścieniu. Randy powoli okrążył oktagon, po czym ustawił się nieopodal jednego z narożników.
Usłyszawszy odpowiedni dźwięk swej muzyki, Orton łapiąc oburącz na trzecią liną, stanął na narożniku. Po raz kolejny obejrzał się po arenie wysłuchując obraźliwych krzyków i gestów. Było to dla niego niczym, zachowywał się jakby nie liczył się dla niego świat, liczył się jedynie On sam. Po chwili jednak spojrzał ku górze, światła zmieniły kolor, a on sam uniósł ręce ukazując światu swe ciało.
Ostatnio edytowany przez Macio (2014-06-10 20:13:40)
~ The Devil's Favorite Demon ~
Streak:
Wins: 2 || Draws: 0 || Loses: 2
» Achievements (nWU Season 3)
#1 Contender for the Intercontinental Championship
» Achievements (nWU Season 1)
United States Champion (as Kane)
Offline
In Willow`s Way!!!
Na arenie panowała istna głuchota. Stłumione odgłosy publiczności przerywały od czasu do czasu ciszę panującą na całej arenie. Wszyscy fani spoczywali na swych miejscach i w ogromnym podekscytowaniu, co chwilę spoglądają na rampę. Nagle zgasło światło. Pomieszczenie spowiła ciemność. Po upływie kilkudziesięciu sekund rozświetliły się zielono - niebieskie światła reflektorów. Nagle pojawiła się długo wyczekiwana persona. Gdy tylko Willow wyszedł na stage otaczająca go rzeczywistość przybrała odcień szarości. Po chwili zaczęła grać muzyka Willowa.
Offline
No to mamy Triple Threat Matches: Buba Ray vs Randy Orton vs Wilow. KŁ max 350 słów! Powodzenia, panowie! =D
P.S: Aaron pisał, że te walki na HS nie wliczają się do streaku, więc mogę sędziować. Jak bym nie mógł to usuńcie tego posta.
» 1x Tag-Team Championship (as Kingston, with Nole)
» 1x United States Championship (as Ted DiBiase Jr.)
» 1x WWE Championship (as Ted DiBiase Jr.)
» 1x WWE Universe Championship (as Ted DiBiase Jr.)
» First champion of the WWE Universe
________________________________
Tyler Breeze
Offline
Gość
+24h
+ 24h. przeprasam, że dopiero teraz, ale wczoraj miałem dentyste = utrata zęba i byłem nie do życia.
Offline
Gość
"Bully, to co wydarzyło się na Elimination Chamber było tylko pieprzonym przypadkiem, dzisiaj masz szansę by pokazać, im wszystkim, że prawdziwego ciebie tak naprawdę jeszcze nie poznali" - słowa te przeszyły moją głowę momentalnie, jednakże nie wiedziałem skąd one się tam wzięły. Jednakże po kilku chwilach przestałem się tym martwić a wręcz wsłuchałem się w nie, bowiem wiedziałem. że w nich jest cała skryta prawda. Wydarzenia z niedawno odbytej gali PPV, stały się dla mnie tylko kolejnym powodem by dać z siebie wszystko i sięgnąć po najwyższe trofea, a pierwszym przystankiem na mej drodze jest dzisiejsze House Show. Pora więc skopać tłuste dupska Randyemu oraz ex. Hardyemu.
GONG!!
Momentalnie usłyszawszy charakterystyczny dźwięk dla każdej z walk, podniosłem się z "okupowanego" narożnika i wybrałem swój pierwszy cel. Nim jednak rzuciłem się na swojego "wybrańca" przez mą głowę przeszły kolejne słowa zachęcające mnie do walki. "Bully, dzięki tej walce, świat stanie dla ciebie otworem, więc nie możesz tego spierdolić. Zniszcz ich!" - wraz z motywacją ukrytą w tych słowach, przystanąłem tuż przed środkiem pierścienia, i bez chwili zawahania obu przeciwników zmierzyłem wzrokiem. Cel jasno już określony miałem, był to tylko zamiar wystraszenia ich przed dalszym rozwojem wypadków. Momentalnie odwróciłem swój łeb w stronę Randyego, bowiem to jego zniszczę najpierw. I się zaczęło! Szybkim lecz płynnym ruchem zbliżyłem się ku jego przebrzydłej mordzie, i "obsypałem" ją całą stertą punchy. Każdy atak, musiał być wykonany perfekcyjnie, w moje poczynania nie może wkraść się ani chwila zawahania, bowiem konsekwencje mogą być gorzkie do przełknięcia. Nim jednak Randall zdążył coś uczynić, jego morda wbita była już w matę, za pomocą DDT. Jednakże, nadal nie mogłem zapomnieć o czyhającym za moimi plecami Willowie, moim celem są dwie pieczenie na jednym ogniu, więc następny atak musi być dopracowany w idealnym stopniu, by obaj ucierpieli. Podniosłem, personę Ortona, i chwyciłem za jego tłuste kudły, które wręcz wyślizgiwały mi się z rąk lecz ich nie wypuściłem. Zwróciłem, się twarzą do drugiego z oponentów - Willowa, i kazałem mu się przyjrzeć cierpieniom Randalla. Nim jednak ten zdążył coś zrobić, zmieniłem uchwyt w jakim trzymałem rywala a następnie pchnąłem go w kierunku ex. Jeffa w taki sposób, iż ten wbił się w jego genitalia.
PS. jest to house show więc się nie wysilałem zbytnio.
Ostatnio edytowany przez Nole (2014-06-13 16:12:40)
Czasami czuję, że muszę... uciec z tego świata. Muszę... oderwać się od bólu zagubionych dusz i od greszników, którzy wytrącają mnie ze snu. Czuję, jak ten apokalistyczny twór kieruje zarazę do mego serca. Trucizna, powoli sączy się w mych żyłach. To ona stopniowo wypiera ludzą krew, która to była... resztką człowieczeństwa. Wydaje mi się że nadzieja, którą zwykli śmiertelnicy dzielą się wzjamenie... zmierza donikąd. Straciłem swoje światło, przewracam się i kręcę, nie mogądz zasnąć w nocy. Stworzyliście demona, a on unicestwi wszystko, co kochaliście, szanowaliście i wielbiliście. Bully Ray i Randy orton jesteście skazani na porażkę. Wasz Bóg w niczym wam nie pomoże. Jesteście zdanie na... moją łaskę.
Nagle pod wpływem okropliwego jęku ruszyłem przed siebie. Opętany nienawiścią nie zwarzałem na jakiekolwiek puapki czy niebezpieczeństwa. Jestem nieśmiertleny i nic, co ludzkie nie jest mi wstanie zagrozić. Pierwszy na mojej drodze pojawił się okropny grzesznik przywdziany w swe charakterystyczne łańcuchy. Grubszy oponent stał szeroko na swych nogach. Ku zaskoczneiu wszystkich, wykonałem efektowny wślizg, a dzięki temu w nienaruszony odnalazłem się za plecami Bullyego. Błyskawicznie poderwałem swe mistyczne ciało do stójki i gdy ten dowrócił się w mym kieurnku, zainkasował Standing Dropkick! Pod wpływem dwunożnego uderzenia grzesznik Ray upadł na ściężkę usłaną pomyjami. Ten w mgnienu oka zaczął się w nich zatapiać. To dopiero poczatek mej zemsty. Jest jeszcze jedna ofiara, która stara się przede mną ukryć. Niestety dla niej, na mej ścieżce nikt, nawet sam Bóg nie jest bezpieczny. Kątem oka dostrzegłem cień Randyego Ortona, który padał z samego przydroża (liny). Wten zawróciłem na pięcie, tak aby moje spojrzenie dostrzegło obłudnika. Nie zastanawiając się długo sprowokowałem przeciwnika do ruchu, przy czym sam w tym samym momencie ruszyłem. Biliśmy na drodze kolizyjnej, jednakże to ja tutaj rządzę. W odpowiednim momencie obniżyłem swą sylwetkę i w ostateczności uniknąłem ataku ze strony Ortona. Sam odbiłem się od magicznej bariery i wykorzystująć niewiarygodny pęd, powaliłem skołowanego nemezisa Jumping Clotheslinem
ilosc słów: 314
Offline
Oba posty nie są tak złe, ale Poradek jakoś bardziej do mnie przemówił swoim gimmickiem, bogatym słownictwem, czy też przyjemnymi dla oka wypocinami. Znalazłem u niego powtórzenie słowa - grzesznik, co trochę psuło wygląd posta no i jedno zdanie było tak chujowo napisane a oto one: Nie zastanawiając się długo sprowokowałem przeciwnika do ruchu, przy czym sam w tym samym momencie ruszyłem. Jakoś dziwnie mi się je czytało, zbytnio się nie znam na Języku Polskim, ale nie lepiej, żeby napisać: Nie zastanawiając się długo sprowokowałem przeciwnika do ruchu, w tym samym czasie kierując się ku jego stronie. U Nolego natomiast były problemy ze składaniem zdań, które czasem również trudno mi się czytało, poza tym występowały powtórzenia słowa cel. Trochę bezsensu były też te głosy w głowie napisane przez ciebie, bo ten element jakoś nie pasuję do Ray'a. Ogólnie to fajne było wczucie w gimmick. Krótko mówiąc, dalej pisze Poradek.
Offline
Grzesznicy współczesnego świata leżą bezwładnie na brudnej ścieżce, która to należy do mnie. Widzę, jak ich dusze wołają o pomste do nieba. Niestety nikt, ani nic nie jest wstanie im pomóc. Osoba, która ze mną zadrze, z góry jest skazana na porażkę. Nie tracąc cennego casu, który mógłbym przeznaczyć na sen podbiegłem do leżącego Randyego Ortona, którego poczęstowałem liczna serią szybkich i zarazem destrukcyjnych stompów. Nastepnie dla osłody dorzuciłem Jumping LegDrop! Żmija pod wpływem impulsu bólowego poderwała się do pozycji siedzącej. To jednak jeszcze nie koniec. Złapałem go pewnym uchwytem za rękę, za którą w konsekwencji mocno szarpnąłem. To ostatecznie spowodowało jego powstanie. Na sam koniec dorzuciłem potężny Irish Whip w przeciwległy narożnik. Orton całą mocą uderzył o wspomnainy wcześniej przedmiot, po czym upadł. Ja zaś w tym samym czasie spostrzegłem powstającego Bullyego. Nie moge mu pozwolić na ucieczkę. Gdy ten jeszcze był wzrócony plecami w mym kierunku, błyskawicznie ruszyłem do niego. Kiedy nogi ofiary wyprostowały się w stawach kolanowych nieznacznie wybiłem sie do góry i do przodu, a dzięki takiemu manewrowi dorzuciłem do swego arsenału Running Dropkick, który to został wymierzony w dolna część kręgosłupa. Ray wypadł na zewnątrz.
Offline
Dalej...
1st SEASONnxt champion(davey richards)
tag team champion(kane & jimmy jacobs)
k y l e o ' r e i l l y
Offline
Widzę, jak mrok przytrzymuje grzesznika Raya poza moją sciężką. Ten walczy, ale nie jest wstanie przezwyciężyć mych mistycznych mocy. Na razie jego mam z głowy. Pora skupić się na drugiej ofierze, jaką jest Randy Orton. Żmija, która nie potrafi trująco ukąsić, jest po prostu niczym. Błskawicznie podszedłem w jego kierunku. Mocno złapałem za jego nogi, po czym przeciągnąłem go na sam środek mej życiowej drogi. Nie tracąc cennego czasu zapiąłem na nim Armagedon
Offline