dobra, kł na 360 słów.

Tak, spóźniłem się trochę ale chciałbym wziąć 12h. Sorry za problemy

Uzyskanie przewagi na początku starcia to nie lada wyzwanie z takim przeciwnikiem, ale udało mi się i trzeba to wykorzystać. Wiem, że moja szansa maleje, gdy stoję i nic nie robię. Muszę działać i to szybko, by Dean nie oprzytomniał. Była jeszcze chwila do zastanowienia, lecz oponent powoli podnosił się z maty. Silny podbródkowy, a zaraz po nim mocne kopnięcie w okolice klatki piersiowej rozwiał wątpliwości. Widziałem to w jego oczach, wyraźnie żałował wejścia do ringu z moją osobą. Chwyciłem go za rękę i pchnąłem mocarnym  Irish Whipem w jeden z narożników. Nie mogłem się zastanawiać ani chwili dłużej. Wziąłem rozbieg, zaś na rywala czekała niemiła niespodzianka w postaci silnego kopniaka, [NM].:Corner Shinning Wizard:.[NM] to już historia. Przeciwnik zaczął powoli opadać na matę, jednak ja na to nie mogłem pozwolić, mocny liść wyprowadzony na jego twarz nieco go obudził. Seria kopnięć po raz enty osłabiła jego dolne kończyny. Bez zastanowienia chwyciłem go za szyję i mocnym pchnięciem przerzuciłem przez liny. Ten jednak się nie poddawał i utrzymał się na apronie próbując powstać - do czasu. Ruszyłem na niego z potężną główkę i coraz to silniej wbijałem ją w jego klatkę. Któryś z kolei cios zadecydował o jego spadnięciu na twarde podłoże poza kwadratowym pierścieniem. Koleś miał niespożyte zapasy energii, toteż by go na dobre uciszyć odbiłem się od przeciwległych lin, po czym wyfrunąłem poza ring i ściąłem przeciwnika z nóg cudowną akcją. Amazing! [NM].:No Hand Tigher Spacerman Plancha:.[NM] zostało zaaplikowane. Na tym jednak nie poprzestałem, by nie stracić przewagi szybko się podniosłe i chwyciłem Dean'a za głowę, po czym z całym impetem rąbnąłem o stalowe barierki. Ambrose padł jak kłoda, zaś ja mogłem chwilę odetchnąć.

Wszystko szło po mojej myśli. Zadowolony z przebiegu wydarzeń mogłem jedynie dobijać oponenta i czekając na rozstrzygnięcie. Na początku o tym myślałem z niedowierzaniem, zaś teraz już jestem pewny, że jestem w stanie to wygrać. Jestem wyraźnie zdeterminowany by dopiąć swego i już w debiucie pokazać klasę pokonując tak cenionego zawodnika. Po tym, jak dosłownie rozkwasiłem jego głowę na stalowych barierkach zdenerwowany sędzia zaczął nas wyliczać, trzeba było wracać do ringu. Zanim to jednak uczyniłem czaszka Ambrose'a powtórnie przywitała się z barierką, czego efektem był donośny jęk rywala.
Będąc już przekonany o swojej przewadze chwyciłem go z dłoń i wepchnąłem do kwadratowego pierścienia, gdzie już niedługo wszystko się miało zakończyć. Stojąc na apronie i mocno chwytając liny wyskoczyłem w powietrze, po czym wylądowałem na skowytającym przeciwniku, [NM].:Springboard Legdrop:.[NM] zaaplikowane! Nie mając czasu na zastanowienie "dosiadłem" Dean'a i dorzuciłem serię uderzeń. Nieco sfrustrowany złą atmosferą na trybunach zacząłem wskazywać palcem na siebie uśmiechając się zarazem. Łyknęli to i momentalnie zaczęli szaleć, zaś temperatura znów podniosła się do maksimum. Było tak hucznie, że nie słyszałem nawet własnych myśli. "Checie tego?!" Tak zdawały się mówić moje gesty, po dorzuceniu kilku kopnięć leżącemu jeszcze raz pogrążyłem go w rozpaczy silnym [NM].:Cannonball:.[NM], ale to jeszcze nie koniec, byłem rozpalony i chciałem dowieść swojej przewagi. Robiło się naprawdę gorąco, fani pragnęli tego, czułem to i chciałem im wynagrodzić to, że tu dla mnie przybyli. Dam im to, niech się dzieję co chce. Dean już był na nogach, skarciłem go soczystym podbródkowym. Seria kopnięć spowodowała, że ten zataczał kółka i mało by nie runął. W ekspresowym tempie mknąłem ku linom, czy się uda? Miejmy nadzieję, w oka mgnieniu znajdowałem się na najwyższej z lin, wóz albo przewóz, jak to mawiają. Kibice szaleli, zaś ja "wyfrunąłem z gniazda", a lot zakończyłem fenomenalną akcją. Amazing ! Co za [NM].:Dragonrana:.[NM] ! Impact! Mamy to, mamy. Publiczność spłonęła, tego chcieli i to dostali, ja zaś niesiony ich dopingiem rzuciłem się, jest już PIN! Czy to koniec ?!

Udało się, mam to czego chciałem i jestem wyraźnie zadowolony z przebiegu sytuacji. Stanowczo dominuję w ringu i mam nadzieję, że to się nie zmieni za szybko. Przeciwnik leżał na macie kompletnie bez sił, był wycieńczony, a kolejne akcje dobijały go jeszcze bardziej, wiedziałem, że w takim tempie szybko to zakończę. Wszystko jednak małymi kroczkami. Skoncentrowany na swoim zadaniu, to jest dobijaniu oponenta powoli zacząłem podnosić się na równe nogi. Walka sama się nie wygra, a Dean sam się nie wykończy. Wszystko w moich rękach i nogach. Widząc brak chęci współpracy ze strony Ambrose'a zostałem zmuszony do podniesienia tego bydlaka. Po uczynieniu tego silny kopniak w udo zabolał go niczym najmocniejsza akcja, co spowodowane było wyraźnie tym , że wcześniej ile się dało osłabiałem jego dolne kończyny. To jeden z kluczy do sukcesu, do którego dążę. Chwyciłem śmiałka z głowę, wystawiłem kolano i mocną rąbnąłem, zawirowania w jego głowie powodowały, że chłopak opuścił nasz świat i zaczął się szamotać będąc na wpół nieprzytomnym. Wykorzystałem to i po lekkim wycofaniu się ruszyłem na niego wraz z [NM].:Front Headscissors Takedown:.[NM], które powaliło go niczym kukłę, chwyciłem go za nogę i z całym impetem huknąłem o matę. Dean miał dość, a strach pojawił się w jego oczach, żałował już stuprocentowo, że tu przyszedł i zaczął ze mną toczyć wojnę, bo tak to trzeba otwarcie przyznać. Prosiłem fanów o więcej machając rękami do góry by podnieść atmosferę, znów wrzawa opętała arenę. Właśnie ta radość dawała mi się i błagałem o więcej. Nie mogłem już ich zawieść, czułem w sobie dodatkową moc, adrenalina wtórnie podskoczyła, a wszystko razem energicznie buzowało. Koleś leżał na macie, zaś ja wyniosłem się na wyżyny swoich możliwości, wykonując tę akcję z miejsca, znów przygniotłem go do podłoża, ale on już wstawać nie chciał i błagał bym to zakończył, [NM]:Standing Moonsault:.[NM] stało się faktem!

Bourne zbiera się do wykonania Standing Moonsault. Gdy wyskakuje w górę wykonując później obrót w powietrzu, szybko podciągam kolana do klatki piersiowej w wyniku czego Sydal na nich ląduje.