Wchodzę

Noce nie przespane, dni zarwane, nic tylko ciężka praca, treningi, mordęga na siłowni i o wiele, wiele, więcej czynników przyczyniających się do stanu w jakim się znajduje. Właśnie to doprowadziło mnie na wyżyny, na sam szczyt. Musiałem przebyć ciężka drogę. Na każdym kroku napotykałem przeszkody, ale udawało mi się je ominąć, przeskoczyć i brnąć dalej do celu jaki sobie wyznaczyłem, a tym celem było Mistrzostwo Stanów Zjednoczonych, które zwisa na moim ramieniu, dumnie oślepiając publiczność. W pierwszych chwilach nie mogłem w to uwierzyć, ta wiadomość nie dochodziła do mnie. Z czasem ta informacja w poiła się mój mózg, tam zostając, dopiero po dwóch dniach na prawdę czułem szczęście z posiadania ów tytułu, zdobytego potem, krwią i ogromnym wysiłkiem, ostatnia walka należała do najcięższych w mojej niezbyt długiej karierze. Były skoki i upadki, Już kilka centymetrów dzieliło mnie od przegranej, ale wyszedłem z tego obronną rekom. Dziś przyszło mi się zmierzyć z małym, ale niezwykle niebezpiecznym przeciwnikiem, którego mogę nazwać nieobliczalnym. Raz może zrobić coś niesamowitego, a za drugim wszystko kompletnie zepsuć. Mistrz musi być perfekcyjny i w dzisiejszym starciu postaram się nie złamać tej zasady. Nazwanie mnie sporą niespodzianka jest trafnym określeniem. Pierwsze tygodnie to 4 wygrane z rzędu, potem nastąpił Main Event gali PPV, wygrana z jedna z najjaśniejszych gwiazd tej federacji, a teraz to. Wszystko co piękne szybko się kończy, ale postaram się by te chwile trwały jak  najdłużej, a dziś nastąpi pierwszy taki krok. Moje rozmyślenia rozwiał niczym huragan Katrina Gong, który popieścił moje uszka i zmobilizował do ataku. Momentalnie postawiłem pierwsze kroki w jego stronę jednocześnie przyjmując gardę. Oponent niczym moje odbicie wykonał dokładnie ten sam ruch, a po chwili obaj spotkaliśmy się na środku, by rozpocząć to starcie. Narzuciłem swe dłonie na jego barki, rozpoczynając batalie w klinczu. Rey uczynił dokładnie te samą czynność, gdyż po chwili już czułem jak ktoś wbija swe szpony w mój obojczyk. Nie mam cienia wątpliwości, kto z ów początku wyjdzie zwycięsko. Czuję się jakbym trzymał w rękach żywe piórko. Mogę zrobić z nim co mi się żywnie podoba. Wepchnąłem go do narożnika i posłałem soczystego puncha w stronę brzucha. Rey natychmiast zgiął się w pół, a ja dokończyłem to maczugą w plecy.  Zamaskowany wojownik rozłożony na macie. Nie dając mu chwili wytchnienia spuściłem na jego nadto żywe ciało stompa, który powinien trochę ostudzić jego zapał. Złapałem go za głowę i wręcz bezproblemowo podniosłem go. Przechwyciłem dłoń i po przez mocne szarpniecie potocznie zwane Irish Whipem posłałem go na liny. Powrócił do mnie ze zdwojoną prędkością. Czekałem na to. Niczym żmija przełożyłem jedna rękę pod jego nogami, zaś drugą zarzuciłem na bark. Szybki obrót, płynne przejście i Trah! Cały ring się zachwiał,a plecy Reya oberwały w dość dużym stopniu. Wraz z zakończeniem akcji Snap Scoop Powerslam, publika odwdzięczyła się ogromną falą pisków i wrzasków. Zdobyłem ich, Mistrzostwo w moich rekach przynosi im szczęście i to jest właśnie to  co kocham w tej rozrywce sportowej. Publiczność, która nie opuszcza cię na krok, stoi po twojej stronie i nawet nastawiła by swój drugi policzek, by bronić swojego króla. A powracając do starcia, to w mojej głowie pojawił się kolejny wspaniały pan, który mam zamiar wcielić w życie już za kilka sekund. odbiłem się od pobliskich lin nadając dynamiki kolejnej akcji, wyskoczyłem tuż przed jego ciało. W locie dokładnie przygotowałem swój łokieć, na niemiłe zderzenie. Dzięki grawitacji, dość szybko spadłem na jego rozłożone ciało jednocześnie wbijając łokieć w brzuch oponenta, który niczym koguta zapiał wraz zakończeniem tej akcji, która nosi nazwę Bionic Elbow. Teraz przyszła pora na kolejny pod punkt mojej taktyki. Powędrowałem do narożnika, gdzie zwinnym ruchem przeskoczyłem na apron. Publika tylko na to czekała. Ponownie wrzawa na trybunach podniosła się, a w chwili mojego wspinania się na sam szczyt sięgała zenitu. Znajduję się w miejscu, gdzie wszyscy widza mnie, a ja widzę wszystkich. Chwile zajęło mi utrzymanie równowagi, z którą wojowałem do samego końca. Teraz pozostało mi wyczekiwać na kontr inicjatywę ze strony Rey'a. Mały wojownik już zaczyna się podnosić i w powolnym tempie odwracać się w moją stronę. Nie należę do nerwowców,a raczej odwrotnie jestem cierpliwy, ale w tym momencie moje pokłady się skończyły i ręce mnie swędziały by wykonać właśnie tę akcję. Ugiąłem nogi i rozpocząłem lot, który zakończył się starowaniem oponenta, z dość dużej prędkości - Diving Clothesline zakasowane, a początek walki można uznać za udany. Stanąłem na środku ringu i wykonałem znaną wszystkim pozę Goldasta, człowieka, który kocha złoto. Jeśli chcesz uj­rzeć coś war­tościowe­go, nie pod­noś głowy, nie szu­kaj te­go na piedes­tałach. Praw­dzi­we pe­rełki uk­ry­te są wśród kurzu i spo­wite mgłą zapomnienia.

ilosc słów: 758, unikalnych: 494

Dominacja przejęta, a w kościach czuję, ze ta walka nie będzie zbyt długa. Klasnąłem w ręce by pobudzić publiczność i ruszyłem do dalszej inicjatywy. Uniosłem nogę i wbiłem ją w brzuch oponenta, który zadrżał i usiadł, a ja dołożyłem smaczny Low Kick w jego klatkę piersiową, ponownie układając do snu. Złapałem jego majtki i pomogłem ustawić do pionu. Momentalnie wsadziłem głowę pod moją pachę i uniemożliwiając ruch zapiąłem pewnego typu klamrę rekom. Zgiąłem nogi i wyskoczyłem, a już po chwili upadłem wraz z jego głowa, która zaliczyła niemiłe spotkanie z twardą matą. [ .:: DDT ::. ] Nie ma ani chwili odpoczynku! Trzeba z niego wycisnąć siódme poty i jeszcze więcej. Chwila... wyczekiwania na oponent,a który jak mucha w smole próbował się podnieść. Przechwyciłem jego rękę i po przez mocne szarpniecie potocznie zwane Irish Whip posłałem go prosto w Stronę słońca. Powrócił do mnie ze zdwojoną prędkością, a już przygotowany czekałem na niego przechwytując jego malutkie ciałko w odpowiedniej pozycji i błyskawicznie siadając. Rey właśnie zainkasował akcje zwaną .::Sidewalk Slam ::., po której natychmiast przeszedłem do Pinu, który może oznaczać zakończenie tergo starcia i odebranie mu szans na mój tytuł.

Dalej ...

Szkoda, że nikt nie odpisał. Dźwignia zapięta! 4 szanse!