Piękne akcje spadły na ciało Punka, a zwycięstwo w tej walce zbliża się w raz z kolejną akcją. Szczerze, to czuję, że za chwilę może zostać wyprowadzona kontra. Już podczas wykonywania ostatniej akcji, myślałem, że mi się nie uda, a jednak. Piledriver zaliczony,a teraz przyszła pora na coś bardziej złożonego. Unoszę nogę do góry i opuszczam ją na jego brzuch co powoduje, szybkie zerwanie się do przysiadu ze strony CM'a Zaplotłem dłoń na jego szyi,a po chwili, również nogi na jego biodrach, ta akcja został nazwana przeze mnie i nosi ona nazwę Good Night Sweet Charlotte. Sub zapięty, a teraz tylko czekać, aż oponent odklepie. A przybliża mnie do tego położenie w jakim się znajdujemy,a mianowicie - środek ringu. Klep! Klep!
*KP*
Record:
» Wins: 24; Draws: 0; Losses: 6.
Achievements:
»1x United States Champion (Current 01.07.12 - 14.11.12)
»Pretendent do tytułu WWE
Last Match:
» Goldust vs Kurt Angle - Wygrana po Final Cut
Offline
*Strażnik Parkingu™
Nie jest dobrze... Jest cholernie źle! Wiem jednak, że będąc w takiej pozycji przez dłuższy czas, walka może zakończyć się nie po mojej myśli. Chcąc czym prędzej wyjść z nieprzyjemnej dla mnie sytuacji od razu zaczynam atakować wolną ręką naprzemiennie raz lewą nogę rywala, a raz prawą poprzez silne ciosy zamkniętą dłonią i po chwili nogi oponenta nie są już dla mnie żadnym zmartwieniem. Teraz bez paniki prostuję swoje ciało tak, aby tworzyło kąt 90 stopni, a następnie z tej pozycji zaczynam powoli wstawać. Po kilku chwilach jestem już na nogach z silnym ciężarem na plecach, który teraz trzyma mnie w Sleeper Holdzie. Bez ani chwili czekania ruszam tyłem w stronę narożnika, aby po chwili wgnieść w niego rywala! Czuję, że rywal wciąż na mnie siedzi, więc odchodzę na kilka kroków od narożnika, wciąż mając na plecach rywala, i po chwili czynię to samo co przed chwilą, czyli wgniatam rywala w narożnik! Tym razem Goldust puścił uchwyt, a ja padłem w okolicach środka ringu trzymając się za szyję.
Offline
*Strażnik Parkingu™
O cholera! Nigdy więcej! – wykrzyknąłem, po czym trzymając się za szyję począłem cofać się w stronę narożnika. Strach przepełnił me źrenicę. Poczułem, że walka zaczyna wymykać mi się spod kontroli. Za nic na świecie nie mogę dopuścić do porażki! Nie mogę splamić swego honoru! Nie chcę kusić losu, chcę to starcie zakończyć jak najszybciej. Doskonale zdaję sobie jednak sprawę, że Goldust jest na fali, dlatego też symuluję mimiką twarzy potworne zmęczenie oraz wstaję powoli, w celu opóźnienia walki. Po chwili stoję na nogach jednak ciężar mego ciała nie podtrzymuję właśnie owe członki, lecz narożnik, o którego się opieram. Spoglądam spod oka na „Złotego”, aby wiedzieć, co czyni. A czyni… dokładnie tak, jak tego bym sobie życzył. Goldust bierze solidny rozbieg i po chwili zbliża się w moją stronę z zamiarem wykonania Running Corner Clothesline’u! Przeciwnik stawia ogromne susy zbliżając się w moje pobliże z prędkością pędzącego super nowego sportowego auta, a z każdym susem jest coraz bliżej. Już wystawia rękę i… w tym momencie przebiegam pod jego prawą górną kończyną! Oponent z impetem uderzył o narożnik, co skutecznie na chwilę go ogłuszyło. Z szaleńczym uśmieszkiem spoglądam na oddalonego o trzy metry nieprzyjaciela, po czym nagle zrywam się z miejsca i nokautuje rywala ciosem, który mógłby urwać mu głowę. A tym ciosem jest potężny Running High Knee!
Zgromadzona publiczność w Chicago zareagowała strasznie mieszaną reakcją. Nie przejąłem się jednak tymi frajerami wygwizdującymi mnie i z wypisaną na twarzy ironią po darowałem i całusa, po czym objąłem głowę Goldusta i sprowadziłem go na matę za sprawą Buldoga! Arena na chwilę zamilkła w obliczu wydobytego z siebie jęku przez Goldusta, który był jakoby reakcją obronną organizmu na ból, jakiego przed chwilą został obdarzony. A jego adresatem byłem ja. Zadowolony ze swych poczynań wstaję. Z czysto sportową złością wymalowaną na twarzy, którą zdradzają niedelikatne rysy, wykrzykuję w jego stronę: To jest siła Straight Edge! Po owych słowach ignorancko i arogancko kopnąłem „Złotego” centralnie w jego czaszkę, po czym odwróciłem się i zacząłem wspinać na sam szczyt narożnika. Pomimo, iż wspinałem się ostrożnie, krok po kroku, to nie trzeba było czekać długo, aby ujrzeć mnie na samym szczycie konstrukcji. Znów poczułem się jak wszechmogący. Uniosłem ręce wysoko ku górze, spojrzałem z powagą na leżącego oponenta, po czym wzbiłem się wysoko w górę, niczym samolot, a następnie z ogromną siłą opadłem na dół trafiając rywala łokciem prosto w twarz. Diving Elbow Drop connected! Zadowolony, spełniony oraz cholernie pewny siebie zamknąłem oczy, zablokowałem wszystkie jego kończyny, uniosłem głowę do góry i ze stoickim spokojem począłem wsłuchiwać się w kolejne klepnięcia arbitra w matę. A od zwycięstwa dzieliło mnie już tylko jedno klepnięcie…Offline
Niewiarygodne, byłem tak blisko, blisko zwycięstwa z jedną z największych gwiazd tej federacji. Jego ręka niczym piórko powoli opadała na matę, ale nie nie poddał się, tylko wytrwale walczył do samego końca i jego wyczyn doszedł do wyczekiwanego skutku. Main Event brnie na ostatnią prostą, dwójka zawodnikach biegnie ile w sił w nogach by zwyciężyć, walka idzie w łeb w łeb, ale, który przekroczy linie mety jako pierwszy? Niestety tego wam nie jestem w stanie powiedzieć, ale obiecuję, że z całych swoich sił postaram się by odnieść, kolejną, już piątą victorię. Ciężko oddycham, klatka piersiowa wychyla się do przodu i ponownie wraca, cały mój organizm pracuje na pełnych obrotach, by skumulować resztki sił na te ostatnie jakże ważne chwile. Oponent, z trudem zdołał się podnieść, ostatnie akcje zapewne wycisnęły z niego ostatnie poty, ale czy to wystarczy by go pokonać, czy zwycięstwo może się okazać tak dziecinną sprawą. Wątpię, na prawdę szczerze w to wątpię. Aby wypełnić ludzkie serce, wystarczy walka prowadząca ku szczytom. Złapałem się za głowę, która mocno pulsowała, zakręciło mnie, ale po chwili powróciłem do świata żywych.Tupnąłem mocno nogą o matę, i przeszła mnie chęć okrzyku bojowego, wykrzyczenia się, powiedzenia to co ciśnie mi się na jerzyk, chciałbym tym samym uwolnić cała swoja siłę, ale wiem gdzie się znajduje, patrzą na mnie , dzieci, dorośli, miliony osób, nie zrobię tego. Nie myśląc już o niczym innym ruszyłem w jego stronę, każdy krok był szybszy od poprzedniego, a po chwili czułem wiatr nachodzący na moją twarz. Oponent stał wryty w matę i patrzył na zbliżającego się potwora. Nie zdoła uniknąć tej akcji, jestem zbyt rozpędzony by się zatrzymać, a on nie ma czasu na unik. Wpadłem na niego z wystawioną rękom, na którą biedny Punk zmuszony musiał się nadziać, inkasując tym samym Clothesline. Nie podnosi się. To chyba dobry znak. Muszę to przeciągać jak najdłużej się da, moja moc jest na wyczerpaniu, a jeśli moje ciało nie zdąży się zregenerować zwyczajnie nie dam rady i ta walka skończy się dla mnie okropną klęską. Ne chce ich zawieść, publikę, która tak żywo reaguje na moją osobę, piski, krzyki, wiwaty, kocham to, kocham to co robię i kocham ludzi, którzy mnie otaczają. Atmosfera w dzisiejszym dniu jest niesamowita, a teraz przyszła pora na ułożenie wisienki na torcie. Złapałem go za głowę i mocnym szarpnięciem ustawiłem do pionu, bez chwili namysłu wcisnąłem jego czaszkę pod moją pachę, rękę niczym szmatę zarzuciłem na mój bark. Wszystko było idealnie przygotowane, czuję, ze jestem gotowy na tą finalną akcję. Złapałem jego majtki, społem wszystkie mięśnie i wykorzystując całą swoją zebraną siłę wyniosłem jego ciało do góry. Szybki obrót, upadek i trah! Obaj ląduje na twardym podłożu, a oponent zalicza mój Finisher .:: *F*Final Cut ::., który właśnie z tym momentem wchodzi w życie. Nie pozostaje mi nic innego jak zakończyć ten brutalny pojedynek, który miał swoje blaski i cienie, ale dobro zawsze zwycięża i tym razem nie było inaczej. Ułożyłem się na jego ciele i zaciągnąłem nogę. Goldust dominuje, a szczyt jego formy dopiero nadchodzi. Szykujcie się.
ilosc słów: 498, unikalnych: 338
*KP*
Record:
» Wins: 24; Draws: 0; Losses: 6.
Achievements:
»1x United States Champion (Current 01.07.12 - 14.11.12)
»Pretendent do tytułu WWE
Last Match:
» Goldust vs Kurt Angle - Wygrana po Final Cut
Offline
Goldust nie wykonał odpowiedniej liczby movesów z KP [niestety] i z racji tego jestem zmuszony oddać inicjatywę Krzysztofowi. Diving Elbow Drop niczym Randy Savage i dalej CM Punk!
~CM Punk~
Achievements:
» 1x WWE Championship (as CM Punk - 83 days)
» 1x World Heavyweight Championship (as David Otunga)
(The longest reigning champion - 86 days)
» 2x Money In The Bank Briefcase
(1x as CM Punk, 1x as David Otunga)
» 1x 2nd Bragging Rights Cup Winner
» 1x Wrestler of the month (June 2013)
» Champion of the Year
(nWU Slammy Award 2013)
Offline
*Strażnik Parkingu™
Co!? Kick Out!? Wydawałoby się to niemożliwe, a jednak... Poirytowany unoszę głowę, ciągle leżąc na macie, po czym chwytam go brutalnie za szyję i zapinam na środku ringu Anaconde Vise
używając przy tym umiejętności Iron Grip! Teraz to już musi być koniec! Ze stoickim spokojem oczekuję, aż Goldust odklepie w matę niczym Najman.Offline
Anaconda Vise zapięty z całą mocą na środku ringu! Goldust słabnie, lecz jeszcze się trzyma. Z racji UMki - jedna szansa.
~CM Punk~
Achievements:
» 1x WWE Championship (as CM Punk - 83 days)
» 1x World Heavyweight Championship (as David Otunga)
(The longest reigning champion - 86 days)
» 2x Money In The Bank Briefcase
(1x as CM Punk, 1x as David Otunga)
» 1x 2nd Bragging Rights Cup Winner
» 1x Wrestler of the month (June 2013)
» Champion of the Year
(nWU Slammy Award 2013)
Offline
Aaaaaaaaa! Boli, puszczaj! AAAAAAAAAAAAAAA!!! - Te krzyki cierpienia wydobywają się z moich ust. Nie ma czasu, nie ma, nie wytrzymam! Macham wolną ręką, aż w pewnym momencie, w pół nieświadomie, uderzyłem nią prosto w jego twarz! Lekko poluzował, dopiero po chwili to zrozumiałem, nie mam innego wyjścia. Musze to zrobić ponownie. Odchyliłem rękę tak daleko jak tylko mogłem i umieściłem ja w twarzy oponenta. Na prawdę zrobiłem to z ogromną mocą, adrenalina, która napłynęło do moich żyła, właśnie pomogła uwolnić mi się z opresji, ale to nadal ja należę do przedziału przegranych.
Wykorzystuje UM Perseverance
*KP*
Record:
» Wins: 24; Draws: 0; Losses: 6.
Achievements:
»1x United States Champion (Current 01.07.12 - 14.11.12)
»Pretendent do tytułu WWE
Last Match:
» Goldust vs Kurt Angle - Wygrana po Final Cut
Offline
Nie będę się dłużej z nim bawił, mam już tego serdecznie dość! Zgiąłem kolana i wykorzystując bliskość jego głowy, zgięte kolano przysuwam do brzucha, a ono w drodze natrafiło na głowę Punka, kolejne kolanko, Punk powoli zaczyna puszczać, a ja wieńczę to soczystym punchem, po czym uwalniam zablokowaną rękę i uciekam za ring, by złapać dech.
~Tak samo wydostał się Y2J, najprawdopodobniej na WM.
*KP*
Record:
» Wins: 24; Draws: 0; Losses: 6.
Achievements:
»1x United States Champion (Current 01.07.12 - 14.11.12)
»Pretendent do tytułu WWE
Last Match:
» Goldust vs Kurt Angle - Wygrana po Final Cut
Offline
*Strażnik Parkingu™
Nie wiem, czy będzie na miejscu prosić o przedłużenie czasu na napisanie posta do godziny 20:00 jutrzejszego dnia i czy będzie to uwzględnione, ale... proszę o to. Mam jutro dość ważną pracę klasową z anglika i raczej chciałbym się do niej przygotować. Post pewnie i tak pojawi się około godziny 16:00 jutrzejszego dnia, a nie wspomnianej 20:00 (jeśli pozwolicie mi na to, of course).
Offline
Dobrze, zgadzam się, sam dodam do tego czasu : )
*KP*
Record:
» Wins: 24; Draws: 0; Losses: 6.
Achievements:
»1x United States Champion (Current 01.07.12 - 14.11.12)
»Pretendent do tytułu WWE
Last Match:
» Goldust vs Kurt Angle - Wygrana po Final Cut
Offline
To cud, czy ja na prawdę to zrobiłem? Sam nie mogę w to uwierzyć, mordercza klamra została pokonana przez moją osobę tym samym nie kończąc tego niesamowitego Main Eventu, który z każdą kolejna sekundą nabiera dramaturgi, a publiczność wprost szaleje na mój widok. Okrzyki w moją stronę spływają falami, czuję , że żyje , czuję, że to kocham. Wiem po co tu jestem. Musze oszukać przeznaczenie i pokonać jedną z najjaśniejszych gwiazd tej federacji jaką jest CM Punk. Wygrana z tym zawodnikiem to stumilowy krok ku szczytowi, który nie jest już daleko. Na prawdę szybko przybyłem te drogę. Od młodego praktycznie nic nie umiejącego zawodnika, dotarłem tutaj na samą górę, by toczyć starcia z tymi najlepszymi, wiem, że moja kariera obrała idealny tor, a pora ją ozdobić kolejną już 5 victorią. Czasami wydaje nam się, że coś jest niemożliwe, nie osiągalne, ale tak na prawdę jest inaczej, jeśli uwierzymy w siebie przeskoczymy góry, dokonamy czegoś, czego nikt jeszcze nie dokonał i dziś właśnie taki jest mój skryty plan. Ale czy go zrealizuje? Tego wam nie mogę obiecać. Punk pokazał co potrafi i muszę otwarcie zaświadczyć, że to on prowadził tę walkę, on ją zdominował i z pewnego punktu widzenia to on powinien ją zakończyć jako zwycięzca. Ale nie zapominajmy, że to jest Wrestling, ta wspaniała rozrywka sportowa, w której może się zdarzyć dosłownie wszystko. Złapałem się za obolałą rękę i za kark, pomału unosząc się. Niestety nie jestem w najlepszym stanie, gdyby nie liny, zapewne podnoszenie tego ciężkiego dupska zajęło by mi dwa razy dłuższy okres. Ale udało się stoję. Przymrużyłem oczy i dokładnie przyjrzałem się sytuacji jaka miała miejsce w ringu. Nie była ona idealna, ale do najgorszych również nie należała. Ponownie staliśmy twarzą w twarz, jakby ten obrazek zapisał mi się w pamięci , gdyż dzisiejszego dnia podobna sytuacja miała miejsce co najmniej 10 razy. Zmęczenie kipiało z jego twarzy, ból jak i zdziwienie to właśnie wyrażała jego buźka, zapewne ja nie wyglądałem lepiej, ale posiadam tę ważną cechę, potrafię się skoncentrować nawet w tych najgorszych chwilach. Ruszyłem na niego niczym wściekłą tygrysica walcząca o byt, po chwili biegu już spotkałem się z nim, nie zatrzymałem się jak ostatni bałwan, tylko płynnie powaliłem go na mate po przez soczysty Clothesline. Punk szybko się podniósł, ale ja na to czekałem. Momentalnie nałożyłem rękę na bark, ustawiłem się obok niego. Wychylenie do tyłu i nagły upadek, jego twarz miała przyjemności spotkać się z *SM*Goldon Age, właśnie tak nazywa się jedna z moich koronnych akcji, ale na tą najważniejszą przyjdzie czas.
Publika dzisiejszego dnia jest najzwyczajniej cudowna, każda moja akcja równa się z ogromem okrzyków i pisków, to Lubię właśnie za to ich kocham i nie zamierzam przejść na tę złą stronę mocny na której niestety znajduje się Punk, ale moim pośrednim zadaniem jest nawrócenie go i pokazanie, że dobro popłaca. Bóg za dobre nagradza, a za złe każe, mówi jedno z 6 prawd wiary. Złapałem go za głowę i ustawiłem do pionu natychmiastowo wkładając jego czaszkę pod moją pachę zapinając pewnego typu klamrę, jak szmatę narzuciłem jego rękę na bark. Przyszła pora by zwieńczyć ten pojedynek jedną z najpiękniejszych akcji mojego move-setu. Napiąłem wszystkie mięśnie i wyniosłem go w powietrze. Nie mam energii pokazywać swojej siły. Akcja przejdzie szybko sprawnie, bez bólu.. przynajmniej dla mnie. Obrót i nagły upadek! *F*Final Cut wchodzi w życie! Ależ akcja. Publika wstaje z miejsc, a ja pół żywy, pół martwy układam się na jego ciele. Sędzia energicznie rzuca się do odliczania. To koniec, łza zakręciła mi się w oku, a ten moment zapadnie w mojej pamięci na długi czas. Czy moment chwały przyjdzie wraz z trzecim uderzaniem ręki o podłoże?
ilosc słów: 598, unikalnych: 383
*KP*
Record:
» Wins: 24; Draws: 0; Losses: 6.
Achievements:
»1x United States Champion (Current 01.07.12 - 14.11.12)
»Pretendent do tytułu WWE
Last Match:
» Goldust vs Kurt Angle - Wygrana po Final Cut
Offline
*Strażnik Parkingu™
Dumny i pewny siebie chciałem zakończyć walkę jednak los znów poczęstował mnie siarczystym policzkiem. Mój obcujący ze złotem przeciwnik znów zdołał wydostać się z dźwigni, która powinna zmusić go do poddania. Kolejny raz do mej duszy i mego serca napłynęła nutka zwątpienia. Podminowany przetaczam się w stronę śnieżnobiałych lin, które po chwili stają się moim oparciem. Oczy całego wrestlingowego świata zwrócone są na mnie, a ja… z ogromnym zaskoczeniem i głęboko schowanym podziwem spoglądam na zbierającego się powoli z maty oponenta. W tym czasie uświadomiłem sobie, że rywal, z którym toczę zapalczywy pojedynek, nie jest tak zwanym chłopcem do bicia. Wręcz przeciwnie.. Jednak to ja jestem najlepszym wrestlerem na świecie i to starcie zakończy się moją Victorią. A teraz… Czas na ostatnie rozdanie. Widząc, że rywal flegmatycznie zaczyna zwlekać się z maty, ja prędko, lecz ostrożnie podrywam się do pionu, w czym pomagają mi będące tuż za moim obliczem liny. Rywal też już jest bardzo bliski stąpnięcia na obu swych dolnych kończynach. Jeszcze trochę i… mój nieprzyjaciel stoi. Nie wywołało to u mnie jednak żadnej reakcji. Ze stoickim spokojem, a zarazem ogromnych pokładach agresji w źrenicach, spoglądam na odwróconego do mnie tyłem rywala. Spokojnie przyglądam się poczynaniom rywala i kiedy ten odwróci się w mą stronę, wtem nagle zrywam się i biegnę w jego stronę niczym bestia spuszczona ze smyczy i nokautuję go za sprawą potężnego Clothesline’u! Oponent pada z hukiem na matę. Ja jednak łatwo nie odpuszczam. Głośno dysząc i sapiąc staję nad upolowaną ofiarą. Ze spokojem wyczekuję, aż ta ponownie wstanie.. Mija kilka sekund i… mojemu wrogowi udaje się odzyskać świadomość tego, gdzie się znajduje. Zachwianym krokiem wstaje, odwraca się w moją stronę i… inkasuje potężne kopnięcie w brzuch! Goldust wnet schylił się w pół, zaś ja nie chcąc zwlekać od razu umieściłem jego głowę pomiędzy swym kroczem, po czym głośno, na całe gardło wykrzyknąłem:
- I Am the best wrestler In the World!
Fani natychmiast za wypowiedzenie owych słów poczęstowali mnie doraźną dawką jadowitego heatu, na co stanowczo zareagowałem odpowiadając:
- Shut Up!
Chwilę po tym, gdy słowa opuściły me usta, zaaplikowałem pierwszorzędny, ociekający się o perfekcję Double Underhook Backbreaker!
Offline
Oba posty są niebywałe. Bardzo fajnie mi się je czytało i trudno było wybrać zwycięzcę (naprawdę).
Final Cut! FINAL CUT WYKONANY!!
1...
2...
3...
<jeb, jeb, jeb w gong>
Here's your winner... GOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOLDUST!
Karta Postaci:
> Kenny Omega <
Offline