Ring jest już w pełnej gotowości, co oznacza że czas na Piper's Pit!
Rozbrzmiał theme legendy federacji WWE, która po krótkiej chwili wyłoniła się z Backstage'u. Roddy ubrany był w swoją koszulkę z krótkim rękawem, na której widniał napis "Hot Rod", a w miejscu gdzie każdy normalny mężczyzna założył by spodnie, znajdowała się suknia, jakże charakterystyczna dla tej osoby. Można by śmiało rzec, że Piper nie byłby sobą bez tego elementu ubioru. Mniejsza większa - "Rowdy" Piper ruszył śmiało do ringu, przybijając piątki z licznymi fanami, a następnie wkroczył do kwadratowego pierścienia i poprosił o mikrofon.

Roddy Piper: Dallas, Texas! Witajcie! Dziś jest wielki dzień, ale czy wiecie dlaczego? Oczywiście, wszystko dlatego, że w federacji zagościł nikt inny jak sam Roddy Piper oraz jego Piper's Pit.

Publiczność zaczęła zachęcać okrzykami Pipera, aby w końcu zaprosił do siebie swojego gościa. Kto to mógł być? O czym będzie rozmawiał?  Roddy dostrzegł zniecierpliwienie na twarzach ludzi, więc przyłożył palec do ust.

RP: Tak, tak, tak... Gadanie starego dziadka jak ja wszystkich was znudziło, wiem o tym, toteż bez zbędnego przedłużania zamierzam zaprosić do siebie mojego dzisiejszego gościa. A jest nim...

Tak! Rozbrzmiał theme nikogo innego, jak samego Randy'ego Ortona. Pogromca Teksańskiego Grzechotnika wyszedł po chwili z Backstage'u, ubrany w swoją nową koszulkę z napisem "Legend Killer" i ruszył w stronę ringu przy akompaniamencie buczenia ze strony ludzi zgromadzonych na publiczności. Orton z lekkim uśmieszkiem na ustach wślizgnął się do kwadratowego pierścienia, po czym wskoczył na narożnik i wykonał taunt, zupełnie ignorując heat ze strony antyfanów. Po chwili zeskoczył na matę i wziął mikrofon od technicznego, po czym obrócił się w stronę Pipera.

Randy Orton: Więc... Chciałeś się ze mną widzieć, staruszku?

Roddy uśmiechnął się lekko, po czym westchnął i przemówił w stronę Vipera.

RP: Randy, Randy, Randy... Widzę że rozsądku nie odziedziczyłeś po swoim ojcu, co? On potrafił myśleć, w przeciwieństwie do ciebie. Może zechcesz wyjaśnić mi i całemu WWE universe dlaczego postąpiłeś tak wczoraj ze swoim przeciwnikiem?

RO: Postąpiłem jak? Nie moja wina, że to nie te lata co kiedyś. Nie mógł zadać mi żadnego ciosu. Żadnego ciosu! Co jak co, ale zmieniłem swoją politykę. Ta federacja powinna być miejscem, w którym młoda, lśniąca gwiazda jak ja mogła się wybić, ale nie... Wszędzie wpychają się tacy jak wy - chcący dorzucić kilka groszy do swojej emerytury ludzie, którzy śmią się nazywać legendami...

Publiczność buczała coraz głośniej, a na twarzy Pipera pojawił się rumieniec.

RP: Jak... Jak możesz tak mówić o ludziach, do których powinieneś odczuwać respekt? Rozumiem że jesteś młody i pewien siebie, ale trochę przeginasz, nie sądzisz?

Młody Orton podszedł do legendy WWE i złapał go za kołnierz, unosząc lekko do góry.

RO: Ja przesadzam?! Staram się działać dobrze dla tej federacji... Myślę przyszłościowo... Po prostu jestem Pogromcą Legend, a Stone Cold był moją pierwszą ofiarą... Jedną z wielu.

The Viper odepchnął Pipera, po czym wyrzucił mikrofon za ring i ustawił się w swoim narożniku, dając najwyraźniej Roddy'emu znak, aby i ten przygotował się do pojedynku, który rozpocznie się lada moment, tuż po przerwie na reklamy.

Randy Orton zmierzy się tam z Roddym Piperem.