ADAM COLE BAY BAY!
Kiedy na arenie zaczął grać znany wszystkim fanom utwór, trybuny oszalały. Nienawidzony przez wielu, Kochany przez wszystkich! Na rampie bowiem pojawił się The One and Only, The Best Damn Pro Wrestler on the Planet, The King of This City - Adam Cole wraz z Liv Morgan. Zawodnik, który swoim charakterem oraz charyzmą przyzwyczaił ludzi do tego, że nie da się go po prostu nienawidzić. W federacji nie ma drugiego takiego zawodnika, który po swojej stronie miałby tylu samu zwolenników co hejterów. Swoimi umiejętnościami przy mikrofonie potrafi pokonać niemalże każdego zawodnika, a jeśli chodzi o sam styl walki przypomina on zawodników z topu. Nic więc dziwnego w tym, że jest tak rozpoznawalną osobą w świecie zapasów, jest po prostu jednym z najlepszych.
INTRODUCE TO THE RING, FROM PANAMA CITY, FLORIDA, WEIGHTIN'
210 POUNDS with LIV MORGAN „THE KING OF THIS CITY” ... ADAM COLE!
Do ringu kierował się wraz ze swoją partnerką z dużą dozą spokoju, tak jak on to ma w swoim zwyczaju. Nigdy nie jest przestraszony wyzwania jakie staje naprzeciwko niego. Pełen uśmiechu na twarzy spogląda w kierunku ludzi, którzy w okolicach rampy chcieliby zbić z nim piątkę. Adam nawet do jednego z nich podszedł i wysunął rękę, ale w ostatnim momencie ją zabrał - typowy on. W ringu stanął bardzo pewnie. Spojrzał na Liv Morgan i zaczął świecić swoimi śnieżnobiałymi ząbkami. Ta również bardzo szeroko uśmiechająca się zawodniczka, wiedziała, że za chwilę jej facet wykona kawał dobrej roboty. Odpowiednio chcąc go zmotywować, podeszła i złożyła na jego policzku buziaka. Adam szybko wytarł to ręką, ponieważ miał na twarzy szminkę.
Offline
Mamy końcówkę walki, Rusev szykuje się do wykonania swojego finishera, gdyż przez ostatnią część pojedynku dominował nad swoim przeciwnikiem. Rusev stoi po środku obserwując dochodzącego do siebie Adam'a Cole'a i w tym momencie mamy: Kto ładniej? Na max. 330 słów. Rusev zawrzyj w swoim poście finisher lub sygnature, Adam Cole, Ty masz większą dowolność bo możesz zawrzeć jakąkolwiek kontrę, chociaż mile widziane, żeby była ona akcją kończącą lub poprzedzała akcję kończącą. Proszę również w wytycznych, abyście się skupili na emocjach i odczuciach, które wam towarzyszą podczas tej walki o miano pretendenta.
Offline
Zdawałem sobie sprawę z tego, że dzisiejszy pojedynek wcale nie musiał należeć do najłatwiejszych. Tej nocy naprzeciwko mnie stanął gość, który gabarytami jest większy niż ja i Liv Morgan razem wzięci. Wiedziałem, że będę musiał wykazać się sprytem, bo moja siła na nic się nie zda. Odkąd dowiedziałem się o tym pojedynku, w mojej głowie przewijają się przeróżne scenariusze. Musiałem przecież wybrać ten, który znacznie przybliży mnie do zdobycia pasa Stanów Zjednoczonych podczas Elimination Chamber. Nie dopuszczałem do siebie myśli, że może być inaczej. Zwłaszcza że ten zepsuty kraj potrzebuje takiego reprezentanta jak ja.
Nie wszystko jednak potoczyło się tak, jak to sobie planowałem.
Gniew, który w tamtym momencie mnie przepełniał, był jak wulkan czekający na erupcję. Jak mogłem dopuścić do tego, że znalazłem się na granicy wytrzymałości? Byłem wyczerpany i odczuwałem ból z każdej możliwej partii ciała. Rusev nade mną górował. Wiedział co chce zrobić i był w swoich poczynaniach bardzo pewny siebie. Ja natomiast leżałem niczym panienka czekająca na to co miało dopiero nadejść. Przetarłem włosy, z których pot lał się strumieniami wprost do moich oczu, powodując nieprzyjemne pieczenie. Nabrałem kilka głębszych wdechów, aby przyśpieszone bicie serca się unormowało.
Wiedziałem, że w moim narożniku znajduje się osoba, na którą zawsze mogłem liczyć w takich momentach. Liv Morgan bez zawahania się wskoczyła na apron. Rusev odwrócił się w jej kierunku, będąc zaskoczonym zaistniałą sytuacją. W pewnym momencie nawet chciał wejść z nią w konwersację, jednak zanim oboje zdążyliśmy się zorientować, do gry weszła Lana. Obie panie w tamtej chwili zaczęły bić się między sobą poza ringiem. Mój spryt pozwolił mi wykorzystać to zamieszanie. Stałem już na nogach i tylko czekałem aż ten naiwny kretyn odwróci się w moim kierunku. Nawet nie zdawał sobie sprawy z tego, że byłem przygotowany na sprezentowanie mu jednej z akcji kończących. Bulgarian Brute spojrzał się na mnie w wymowny sposób, gdy zorientował się, że czyhałem tuż za jego plecami. Było już za późno na jakąkolwiek reakcję, ponieważ powalił go piekielnie mocny Superkick. Jego barki z dużym impetem padły na matę, a ja nie tracąc czasu, rzuciłem się do przypięcia. Arbiter doliczył do trzech i w ten właśnie sposób zostałem pretendentem do pasa Stanów Zjednoczonych!
330/330
30/30
słów
Offline
Nigdy nie osiągniesz ustalonego celu, jeśli będziesz zbyt słaby. Siła - ta zarówno fizyczna, jak i psychiczna stanowi główny trzon przyszłego sukcesu. Niezbędne są także zwycięskie geny, a jeśli jesteś rodowitym Bułgarem, takie musisz posiadać. Tydzień temu pokonałem swojego rywala, lecz nie w tak widowiskowym stylu jak planowałem. Mimo wszystko włodarze dostrzegli drzemiący we mnie potencjał. Zostałem obdarzony niepowtarzalną okazją, aby już wkrótce zmierzyć się o jeden z głównych pasów federacji. Mistrzostwo Stanów Zjednoczonych - niesamowitym wstydem byłoby dla tych żałosnych Amerykanów, moje przyszłe zwycięstwo. Udowodniłbym jedynie, jak bardzo się różnimy oraz w jak dużym stopniu jestem w stanie ich wszystkich zdominować.
Idealnym przykładem tego było moje starcie z Adamem Colem. Stawiając naprzeciw mnie człowieka, który samodzielnie nigdy nie potrafił wiele zdziałać, nie było zbyt dobrym pomysłem. Zniszczony, stłamszony, poskromiony - to tylko kilka przymiotników, jakimi można opisać sytuację mojego oponenta, gdyż od dłuższego czas nieudolnie próbuje sprzeciwić się mojej bułgarskiej potędze. Perspektywa walki z obecnym mistrzem, jedynie budowała w mojej głowie chęć dominacji. Blask śnieżnobiałych zębów Lany, które szczerzyły się na każde kolejne zderzenie Colea z matą, również niezmiernie mnie motywował. Ocierając pot z czoła, wsłuchiwałem się w buczenie obserwatorów tej potyczki. Widownia tego wieczoru wyjątkowo dawała się we znaki, starając zaniżyć się morale zarówno moje, jak i mojego rywala. Komiczne było ich niezdecydowanie, kogo bardziej nienawidzą w tym pojedynku. Mnie jednak nie zależy na ich szczęściu, czy chociażby wielbieniu. Dla mnie liczy się tylko moja kochana kobieta oraz przyszły triumf, który wkrótce stanie się rzeczywistością.
Przeciwnik mozolnie zbierał się z maty, a ja wciąż obserwowałem jego paskudnie zawiedzioną twarz. Starał się jak mógł, ale kiedy jesteś zwykłym chłopem, napierającym na świetnie wyposażony czołg pancerny, oczywiste jest, że sukces jest wręcz niemożliwy. Gdy przykucnął na jedno kolano, złapałem go ledwo żywego za włosy i wykrzyczałem mu prosto w twarz - "Zginiesz!", jednocześnie dodając złowieszczy śmiech. Wykonując na obolałym oponencie Saito Suplex, zmusiłem go do ponownego wylądowania na macie. Twój kres jest bliski Adamie! Wbity twarzą w deski miał już dosyć tego starcia. Zapewnię mu już spokój na zawsze - pomyślałem. Przysiadłem na jego plecach i zapiąłem Accolade. Rozkoszowałem się jego cierpieniem. Przeciwnik nie wytrzymał, chociażby kilku sekund i bezradnie odklepał.
Ostatnio edytowany przez hyppe (2020-07-02 15:22:01)
Offline
Yankess: post całkiem przyjemny, nie musiałem zbytnio się zatrzymywać przy jego czytaniu. Składniowo też źle to nie wygląda. Ciekawy opis emocji i odczuć towarzyszących ci przy tejże walce. Również ciekawy pomysł z wykorzystaniem Liv w celu odwrócenia uwagi Ruseva. Post na plus
Hyppe: post również całkiem fajny. Lecz momentami po prostu brakowało jednej literki w słowie przez co zmuszony byłem się zatrzymać w czytaniu. Gimmick bardzo fajnie ukazany. Jednakże wydaje mi się, że za bardzo właśnie skupiłeś się na idealnym ukazaniu gimmicku przez co praktycznie wcale nie widzę tu opisu uczuć, których wymagał od was głowny arbiter.
Z mojej strony punkt leci na konto Yankessa
Cole 1:0 Rusev
Osiągnięcia:
2# Tag Team Champion (Bully Ray, Big E)
1# NXT Champion (Tyson Kidd)
1# US Champion (Tyson Kidd)
JOHNNY GARGANO JEST PRAWOWITYM MISTRZEM IC
Offline
Żeby nie przeciągać gali jeszcze dlużej ten odpis będzie krotki, ale poprawie go do środy.
Posty mi się podobały, ale punkt wyląduje na konto Yankessa.
Achievements
1 x United States Champion
2 x WWE Champion
nWU Awards 2015: Player of the Year
3 x Intercontinental Champion
7 lat bez zmiany postaci - Christian
Offline
Wybaczcie, najcięższy tydzień życia. Adam Cole 2-0, więc wygrywa, gratulacje.
Offline