wchodzę

Okej, wszyscy w ringu, możemy zaczynać.

Seth Rollins vs Christian
Początek starcia, jeszcze przed rozpoczęciem gongu. Zaczniemy od Kto Ładniej na 370 słów. Chciałbym, żebyście odnieśli się do wyników swoich starć na ostatniej gali PPV oraz na tym, jak to wpływa na przyszłość waszych zawodników. Zawrzyjcie trochę akcji ringowej, jednak nie musi ona tutaj przeważać. Wolę zobaczyć nawiązanie do obecnej pozycji Setha i Christiana, którzy muszą brać udział w tak, przynajmniej na pierwszy rzut oka, mało znaczącym pojedynku.

The Miz vs Jay Briscoe
Tutaj KŁ również na 370 słów, jednak w waszej parze chciałbym zobaczyć większe skupienie na akcji ringowej. Stąd też opiszę wam wstęp:
Starcie trwało już pewien czas, w ringu znajdowali się Christian i Rollins. Seth pchnął Kapitana Charyzmę w kierunku lin, jednak doświadczenie Kanadyjczyka pozwoliło mu odwrócić losy spotkania, gdy zaatakował w biegu przeciwnika mocnym uderzeniem. Niestety sam również padł na matę, było widać po nim ogromne zmęczenie i ból. Z trudem doczołgał się on do narożnika, gdzie w końcu klepnął w dłoń Jaya. Ten wskoczył do ringu i, jak przystało na wariata, rzucił się na Rollinsa, który zdążył się podnieść. Dwukrotnie powalił go na matę uderzeniami, w końcu posłał go w kierunku lin dosyć blisko narożnika Miza. I właśnie tutaj Miz wykorzystał okazję, klepnięciem w plecy dokonał zmiany, czego nie zauważył Briscoe. Zdołał on jeszcze raz powalić Setha, po chwili natomiast Mizanin pojawił się za jego plecami i błyskawicznym roll-upem postanowił przypiąć do maty. Jay oczywiście odbił i... właśnie tutaj rozpoczynacie swoje KŁ.

Przed momentem stało się coś, co zapewne przestraszyło każdego mojego fana. Odetchnęli z ulgą, dopiero gdy zobaczyli, że wszystko ze mną w porządku. Dalej jestem w grze!
Poczułem się kiepsko... Jak mogłem do tego dopuścić?! Byłem o krok od tego, aby zawieźć każdego z nich. Szaleństwo wyprowadziło mnie na manowce. Musiałem jednak wziąć się w garść i stawić czoła tej sytuacji. Fani mocno zaczęli zagrzewać mnie do walki motywującymi okrzykami. To zdecydowanie podziałało na moją osobę.
W głowie zaczęło mi się nieprawdopodobnie kotłować. Masa pomysłów spłynęła na mnie jak pokaźny wodospad wód obdarzonych w różnego rodzaju minerały. Źrenice wyraźnie się powiększyły, a za chwilę Miz mógł usłyszeć szaleńczy śmiech, wydobywający się z moich ust. Był przerażający. Nikt nie mógł domyślić się, co może zwiastować. Tylko ja wiedziałem, jak pokarać swojego przeciwnika i spokojnie zmierzać do celu, którym był sukces mojej drużyny. Szykowałem prawdziwą bombę.
Bez wahania zabrałem się do działania, szybkim tempem odbijając się od lin. Rozpędzony wyskoczyłem z nogami na swojego rywala, posyłając go w sprytny sposób na matę (Running Dropkick).
Korzystając z chwili wolnego czasu, rozejrzałem się dzikim spojrzeniem na otoczenie. Na mojej twarzy pojawił się delikatny uśmiech, który powoli robił się znacznie bardziej wyraźny - jakbym chciał coś zapowiedzieć swoją postawą. Fani byli teraz zadowoleni i zapewne każdy z nich czekał na więcej.
Nie mogłem długo trzymać ich wszystkich w napięciu, więc naginając nieco przepisy, chwyciłem swoją ofiarę za włosy, podnosząc ją przy tym wolno do góry. Kiedy lekko zdezorientowany spotkał się ze mną spojrzeniem, zacząłem częstować go serią brutalnych ciosów pięściami, które miały doprowadzić go do kompletnej ruiny (Sequence of Punches). Mężczyzna chwiał się na nogach, jakby wracał nad ranem z udanej balangi. Zaśmiałem mu się w twarz, przecierając oczy ze zdumienia.

- Nie wierzę, kochany! Naprawdę uwierzyłeś w swój sukces? Myślisz, że to wszystko jest takie proste?

Owe zdania posłane w kierunku The Miz'a zdecydowanie miały silnie ironiczny wydźwięk. Znów wyraz mojej twarzy oraz mowa ciała przemawiały za czymś, co mogło być niezrozumiałe dla wielu osób. Najważniejsze, że to ja byłem najlepiej zorientowany w całej sytuacji. Bez zastanowienia umieściłem głowę otępionego oponenta między własnymi nogami, a później przeniosłem jego ciężar ciała ku górze, tylko po to, aby brutalnie uderzyć jego plecami o ziemię ( Powerobomb).

- To już koniec marzeń... W tym momencie wszystkie zostają skreślone! Nie masz żadnych szans.

Jeśli przeciwnicy się zgodzą to dodam posta w nmciagu najbliższych 1-2 godzin bo zacząłem mecz w csa i nie zauważyłem która godzina

Zdążyłem już zapomnieć jak pięknym uczuciem jest wyjść z gali jako zwycięzca. Na szczęście wynik mojego starcia z TLC odświeżył mi pamięć. Dzięki temu dziś wchodzę do ringu jak nowo narodzony. Zaczynam z czystym kontem, tym razem wiedząc, że jestem w stanie walczyć jak równy z równym w każdych warunkach. Nie liczy się to co było wcześniej, ważne jest tu i teraz. Od dziś zaczynam swoją drogę na szczyt i nie pozwolę żeby cokolwiek mnie zatrzymało. Niech dzisiejsze starcie będzie kolejnym krokiem do przodu, niech stanowi za punkt zwrotny - ten w którym wszystko zaczęło się układać.

Właśnie z tego powodu chciałem rozpocząć tą walkę. Mój partner praktycznie nie miał nic do gadania, z taką decyzją nie miał prawa się kłócić. Z drugiej strony do ringu wszedł Seth, zapewne chciał się zrehabilitować po swojej ostatniej porażce. Jeszcze nie wiedział jak ciężką przeprawę mam zamiar mu zgotować. Mimo mojej wyraźnie podniesionej pewności siebie nie mogłem tak po prostu rzucić się na przeciwnika, to byłoby samobójstwo. Musiałem z chłodnym podejściem wyczekać na jego błąd - tak zrobiłby Christian sprzed kilku lat więc to musiało być dobre wyjście.

Po delikatnych zaczepkach zaczęliśmy zmierzać ku sobie, stawiałem krótkie i ostrożne kroki, nie mogłem tego spieprzyć już na samym początku. W końcu gdy byliśmy wystarczająco blisko Seth próbował złapać mnie w klincz. Błąd.....

Wykonałem sprytny unik w bok, to pozwoliło mi znalezienie miejsca by zadać dwa kopnięcia skierowane w klatkę przeciwnika. Rollins zdecydowanie to poczuł, ale nie zmusiło go to do wycofania się. Wręcz przeciwnie, przez to zagranie stał się jeszcze bardziej agresywny niż był do tej pory. To spowodowało, że popełnił kolejny błąd. Rozpędzony rywal próbował mnie powalić, ja natomiast po raz kolejny sprytnie przeszedłem w bok powodując upadek Setha. To była dla mnie okazja idealna. Ustawiłem się za przeciwnikiem, a gdy ten był już prawie na nogach wykonałem Half Nelson Bulldog.

Niesamowita wrzawa uniosła się na trybunach po tej akcji. Dosłownie czułem na sobie obecność każdego mojego fana. To ich wiara i oddanie niosły mnie teraz do przodu, nie mogłem ich zawieść. Musiałem uczynić ich dumnymi. Aby tego dokonać musiałem kontynuować ofensywę. Pomogłem wstać rywalowi jednak tylko po to by kopnąć go w brzuch i przygotować na Spiked DDT. Byłem w gazie, nic nie stało mi już teraz na przeszkodzie. Maszyna ruszyła.

Witam was wszystkich cieplutko na kolejny Vlogu na moim kanale, dziś na światło dzienne wyjdzie kontrowersyjna akcja związana z walką dwóch przegranych zawodników. To dziś jeden z nich przerwie pasmo porażek i pierwszy raz od dłuższego czasu poczuje się jak zwycięzca. (Taki follow-up do postu Spajka).

Grand vs Spajk
Seth Rollins vs Christian
I tutaj największe zaskoczenie jak dla mnie to fakt tego że Christian aż ociekał fejsowym gimmickiem w tym starciu, pojedynek stał na najwyższym poziomie i muszę wam powiedzieć że jestem z Ciebie dumny. Grand tekstowo niczym nie odbiegał, te posty są na takim poziomie że musiałem posłużyć się pomocą innego sędziego (Yankessa) i stwierdził iż 51-49 dla Granda! Na początku się z tym nie zgadzałem, ale gdy wróciłem z pracy i przeczytałem te posty jeszcze raz to uważam że gdybyś Spajk cały post trzymał taki poziom jak na początku to dziś byś chwytał punkty jak oszalały.

Punkt: Grand

Ryse vs Curixx
The Miz vs Jay Briscoe
Tutaj już miałem mniejsze wątpliwości, chociaż posty są bardzo dobre i Curixx dał wstawki prawie jak ja, to odpychało mnie w twoim poście to że czytając wypowiedzi Jay'a brzmiały jakby dwie Grażynki rozmawiały na targu. Pomysł masz z tym super, popraw wypowiedzi swojego zawodnika, tak by gimmickowo mógł bronić się nawet we wstawkach. Ryse widać doświadczenie na e-fedach i wyższość nad rywalem.

Punkt: Ryse

Chciałbym tutaj pogratulować Spajkowi, bo dał chyba najbardziej motywujący post na całym forum. Gdyby utrzymał poziom pewnie byłby dziś stał jako zwycięzca. Tutaj prośba do sędziego by dał booking taki, by jak najmniej dostało się Christianowi.

O matko nie widziałem prośby o booking sorki, ale dobra jak na dowolną ilość słów to lecimy.

ostatnie minuty starcia.... W ringu zaciętą batalię pomiędzy sobą toczą The Miz oraz Jay Briscoe, ten drugi ma teraz kontrolę w klinczu i dzięki temu wynosi sobie przeciwnika do Suplexu, Mizanin przeważa jednak przeciwnika przenosząc swój ciężar ciała w taki sposób, że sprytnie ląduje za nim. Skull Crushing Finale jest już tylko formalnością 1...2...3 Drużyna ROllins&Miz odnosi tryumf.