Tuż po walce Johnny'ego Gargano i Tommaso Ciampy kamera przenosi się na backstage. Tam z mikrofonem czekała już Charly Caruso.



Charly Caruso: Panie i panowie powitajcie proszę mojego gościa, "Straight Edge Saviora", obecnego mistrza WWE, CM Punka.

<heel heat>

*kamera zwróciła się w stronę Brooksa*



CM Punk: Dziękuję, za zapowiedź Charly.

Charly Caruso: Punk, dzisiaj kolejny raz będziesz bronił swojego pasa mistrzowskiego WWE, tym razem przeciwko Cody'emu. Jakie emocje ci towarzyszą przed walką?

CM Punk: Jestem spokojny. Jestem spokojny, bo jestem pewny swego. Wiem, że obronię mój pas i nie ma innej możliwości.

Charly Caruso: Brzmisz bardzo pewnie w swoich słowach. Skąd ta pewność? Ostatnio z Cody'm mocno zaszliście sobie nawzajem mocno za skórę. Czy nie myślisz, że Cody zechce sięgnąć po rewanż na tobie i udowodnić, że jest w stanie pokonać mistrza?

CM Punk: Może gdyby walczył dziś w ringu z jakimś amatorem, to może miałby jakieś szanse. W moich żyłach płynie tylko czysta i niezepsuta krew. Moja ideologia "Straight Edge" mnie umacnia każdego dnia. Dzisiaj podążają za mną setki, jutro tysiące, a pojutrze może i miliony?!

Charly Caruso: To prawda, możesz być dumny ze swojego asertywnego i czystego stylu życia. Jestem jednak ciekawa skąd w tobie zdecydowane przekonanie odnośnie wygranej w dzisiejszym pojedynku z Cody'm. Syn legendy, Dusty'ego Rhodesa wydaje się nie odpuszczać do samego końca, co widzieliśmy gdy uratował swoją żonę Brandi oraz otwarcie wyzywając cię do pojedynku na ostatnim Raw.

CM Punk: Nie rozumiem tego całego oburzenia. Przecież ja walczę o szlachetną sprawę! Cody powinien być mi wdzięczny za to, że chciałem przeciągnąć Brandi na jasną stronę mocy. A jak okazuje mi swoją wdzięczność? Odgrażając się mi... Typowy nieudacznik! Ostatnio Cody'emu nie wiodło się w ogóle w walkach na Raw, pokonywał jedynie słabeuszy, a gdy natrafiał na nieco bardziej wymagających rywali, to ponosił sromotne klęski. Nie to co ja! W końcu ja kontynuuję swoją serię 8 zwycięstw z rzędu i nie zamierzam przestać. Widzisz Charly, wszystkie znaki na niebie i ziemi mówią, że po dzisiejszej gali nadal będę panował w WWE jako mistrz federacji.

Charly Caruso: To prawda, ostatnio Cody nie odnosił sukcesów w walkach na Raw w przeciwieństwie do ciebie. Trzeba jednak pamiętać, że liczą się głównie zwycięstwa na PPV w walkach o pas. Teraz może być przecież zupełnie inaczej. Czy to nie jest trochę tak, że nie doceniasz przeciwnika, a wręcz sam przeceniasz swoje możliwości?

*CM Punk nieco zdenerwowany wyrwał reporterce mikrofon z dłoni*

CM Punk: Słuchaj, Cody. Ty Charly z resztą również. Wszyscy posłuchajcie. Do tej pory byłem miły i grzeczny. Nie chciałem wyrządzać ci krzywdy Cody. Wierzyłem do samego końca, że możesz jeszcze przemyśleć sprawę i dołączyć do mojego obozu lepszych ludzi! Jednak, kiedy zmarnowałeś taką szansę, jaką ci dałem, nie pozostawiasz mi wyboru. Gorzko tego pożałujesz. Nie opuścisz dzisiaj ringu o własnych siłach, obiecuję ci to. Jeśli zajdzie taka potrzeba, użyję wszelkich dostępnych środków, aby utrzymać moje złoto. Przepowiednia mówi, że moja życiowa filozofia zapewni mi najdłuższe panowanie w historii, i nic nie stanie mi na przeszkodzie, żeby tego proroctwa dotrzymać. Widzimy się w ringu, szykuj się na ostry łomot, po którym zostaniesz odesłany tuż obok twojego zgreda, Dusty'ego!

*CM Punk już w pełni nakręcony rzucił mikrofonem w podłogę i odszedł w stronę wyjścia z zaplecza, a kamera przez chwilę pokazywała jeszcze próbującą zrozumieć sytuację reporterkę. Następnie kamera przeniosła się na główną arenę Great Balls of Fire w Nashville, gdzie obserwowaliśmy już wejściówkę Aleistera Blacka!*