Z buta wjeżdżam
będzie edit

No to mamy gong i poproszę o kto ładniej na max 450 słów. Powodzenia

Ulubieniec pana ciemności wpatrywał się w kolejnego śmiertelnika skazanego na potępienie. Los Rhodesa stał się teraz elementem demonicznego paktu Kane'a z zaświatami.  Brat pana śmierci był zobligowany ofiarować Cody'ego swoim mocodawcom. Wszystkie demony piekieł oczekiwały już na jego dusze. Potępieniec wyglądał na pewnego siebie, wręcz emanował pychą. Ten grzech niebawem zostanie stosownie ukarany. Jacobs bowiem osobiście doprowadzi go przed oblicze samego Belzebuba.

Sędzia dal sygnał do rozpoczęcia starcia. Demoniczny zapaśnik uniósł gardę, mierzył wzrokiem pokraczną duszę, która stanęła na jego drodze. Cody pierwszy przystąpił do ataku. Usiłował uderzyć pięścią, ale jego cios rozbił się na żelaznej gardzie potwora. Runnels wymierzył kolejny atak, ale ten także nie przebił się przez szczelną defensywę towarzysza czartów. 

Podirytowane monstrum chwyciło swojego przeciwnika za gardło. Rhodes nawet nie przypuszczał, że jego rywal dysponuje tak bestialską siłą. Szamotał się, wiercił  się, desperacko próbował wydostać się z opresji, brakowało mu tlenu. Potwór z całych sił odepchnął swojego rywala. Cody wylądował na macie, w jego oczach widać było zwątpienie, przerażenie. Powoli zaczął zdawać sobie sprawę, że jego przeciwnik nie jest zwykłym człowiekiem.  Kane stanął przed siedzącym na macie rywalem. Szeroko rozpostarł ramiona i zaczął rechotać. Mrożący krew żyłach rozległ się po całej sali. Z pewnością był słyszalny nawet w najgłębszych zakamarkach piekła.

Runnelsowi udało się zebrać myśli. Poderwał się i uderzył przeciwnika w brzuch, udało mu się zaskoczyć czarciego sługę. Rhodes dołożył dwa kolejne, solidne ciosy, które zwieńczył mocnym DDT. Podekscytowany Cody zerwał się na równe nogi i nonszalancko odsunął się od swojego przeciwnika. Obrócił się i... wtedy szeroki uśmiech zniknął z jego twarzy. Kane stał jakby nigdy nic. W oczach śmiertelnika pojawiło się niedowierzanie. Wysłannik Hadesu skarcił go mocnym podbródkowym, Rhodes zachwiał się na nogach. Arcydemon dołożył kolejny podbródkowy, tym razem posyłając rywala na liny. Wielka czerwona maszyna rozpędziła się i Big Boot'em wyrzuciła oponenta z kwadratowego pierścienia.

Diabelski posłaniec opuścił ring. Powoli zmierzał w kierunku podnoszącego się wroga. Rhodes, który właśnie się podniósł, usiłował odwrócić i uciec, ale został skarcony kolejnym podbródkowym. Cody nie był jeszcze tego świadomy, ale Kane wkrótce wyśle go tam, gdzie jego miejsce - na dno piekła. Demon wepchnął swojego rywala na ring. Publiczność mocno wspierała jego poczynania. Publiczność łaknęła kary dla tego zarozumiałego grzesznika.

Rhodes zdołał wstać, zanim jego nieprzyjaciel pojawił się w ringu.  Natychmiast dopadł do swojego przeciwnika i zasypał go gradem ciosów. Były one bardzo niecelne i niewiele ważyły. Był to akt czystej desperacji. Kane zgasił swojego rywala jednym celnym podbródkowym, po czym wykonał Snap Suplex. Potworny ból przeszył ciało Cody'ego. Nie zdawał on sobie jeszcze sprawy, że to dopiero przedsmak tego, co przygotował dla niego demoniczny psychopata.

Już wkrótce piekielne płomienie strawią nędzną duszę Rhodesa.  Cody... diabeł już na ciebie czeka.

EDIT: Naprawiłem BB CODE

Ostatnio edytowany przez The Axron (2018-07-09 22:30:58)

Marceli: Fajnie by było w sumie, gdybyś lekko podzielił post, żebym zauważył, gdzie jest wstęp, a gdzie rozwinięcie. Spodobało mi się drugie zdanie. Wydaje się dość prawdziwe i fajnie wprowadza czytelnika w atmosferę walki z Twojej perspektywy. Dalej, nie wiem czy po wykonanym uppercut'cie "wbity w ziemię" w odniesieniu do swojej postaci jest adekwatnym zwrotem. Ogólnie podoba mi się, jak opisujesz swojego rywala zgodnie z prawdą - w końcu jest monstrualnym potworem. Dalej także zabawny był akcent, że Twój Cody pokazuje gest "time out" do takiego rywala xD. Fajnie, że u Ciebie w poście dopracowałeś opis walki w porównaniu z ostatnimi postami. Przyczepię się chyba jedynie do tego, że według mnie mogłeś zawrzeć więcej swojego gimmicku i więcej jakiś przechwałek odnośnie swojej osoby.

Axron: Na pierwszy rzut oka widać, że troszkę przesadziłeś z gimmickiem. Niby te określenia mają fajny wydźwięk i widać, że wiesz kim grasz, czujesz dobrze postać. Nie ma jednak wątpliwości, że co za dużo to nie zdrowo. Wstęp był całkiem fajny. Myślałem, wtedy, że będziesz używał tych określeń gimmickowych z umiarem, co nadałoby fajnego smaczku. Niestety dalej nie mogłeś się powstrzymać od ich nadużywania. Myślę, że sam pomysł opisania walki w wykonaniu oponenta jak najbardziej na plus. Niestety przyczepię się do wykonania. Najpierw Twój Kane tak dominuje, sypie podbródkowymi jak asami z rękawa, a potem Cody tak po prostu podchodzi i wykonuje DDT? Chciałbym zobaczyć trochę konsekwencji. Jakiś może błąd Twojej postaci, zlekceważenie przeciwnika, może opis tego, że rywal był szybszy, a potem wykorzystał chwilę? Nie mam pojęcia. Dalej było ok. Typowa moc Kane'a, który Big Bootem wyrzuca oponenta z ringu. Więcej błędów nie wychwyciłem.

Przyznam, że miałem dylemat. Wasze posty były zdecydowanie inne, ale oba na przyzwoitym poziomie. Językowo było poprawnie. Nie można jednoznacznie stwierdzić, że któryś z was napisał gorzej lub lepiej. Niby Marceli mógł coś więcej opisać swojego gimmicku, ale z kolei Axron przedobrzył nawiązania do swojego gimmicku. Po dłuższym zastanowieniu oddaję głos na Marcelego. Jego post był jakiś żywszy, więcej się działo i wszystko było ciekawiej opisane. Niemniej jednak trzeba pochwalić Axrona za kawał dobrego posta!

Po przerwie reklamowej w kwadratowym pierścieniu ponownie dominował Kane. Sprowadzony do parteru Cody, próbował z trudem łapać powietrze i zebrać siły, by uwolnić się z tych kleszczy. Jednak uścisk potwora z każdą sekundą zaciska się coraz bardziej na mojej szyi. Zaczynam rytmicznie uderzać nogą o matę ringu, publiczność od razu podłapuje to i zaczyna klaskać. Doping tysięcy fanów na arenie daje mi tą potrzebną w tym momencie adrenalinę, zaczynam powoli wstawać na nogi. Będąc już w pozycji stojącej Cody wyprowadza serię łokci pod żebra przeciwnika, zmuszając go do puszczenia uchwytu. Następnie odbijam się od lin. Kane próbował złapać mnie clothelinem, jednak przewidziałem to i w porę się uchyliłem. Odbijam się od przeciwnych lin i wbijam się w podbródek rywala za pomocą running high knee. Nie zwaliło to jednak demona z nóg, a jedynie zamroczyło go na chwilę. To jednak wystarcza. Chwytam olbrzyma za kark i wykonuję Silver spoon DDT. Kane na deskach a ja przystępuję do przypięcia. 1..2. Kick out! Postanawiam zakończyć ten pojedynek. Czekam aż mój przeciwnik wstanie, następnie wskakuję na drugą linę by wykonać mój firmowy disaster kick! Kane Jednak w locie chwyta mnie za szyje uniemożiwiając tą akcję. Potwór przekłada moje ramie i wynosi by wykonać chokeslam! Ja jednak w porę przeskakuje za jego plecy. Gdy potwór obraca się w moją stronę otrzymuje w twarz silny disaster kick! Kane zwalony z nóg, przyponam przeciwnika. Ponownie jednak jest on w stanie odkopać. Sfrustrowany klęczę, zastanawiając się co jeszcze mogę zrobić. W końcu z nadzieją patrzę na najbliższy narożnik. Kane wciąż jest zamroczony, postanawiam wejść na górną linę. Sam jednak jestem już niezwykle zmęczony tą walką, więc zajmuje mi to dużo czasu. W końcu jestem na szczycie odwrócony tyłem do przeciwnika. Decyduję się na Diving moonsault! Skaczę za siebie, jednak Kane zdążył w tym czasie wstać i złapał mnie w locie! Idealnie w pozycji pod tombstone piledriver! Zaczynam w panice wierzgać nogami by ciężarem ciała przechylić potora w tył. W końcu mi się to udaje przechylam się tak że dotykam stopami ziemi, a Kane jest w pozycji pod Cross Rhodes! Już mam wykonać akcję końcową, jednak przeciwnik wyrywa się uniemożliwiając mi wykonanie akcji kończącej. Następnie wysyła mnie w stronę lin, by następnie wykonać back body drop! Ja jednak przelatuję nad plecami przeiwnika w taki sposób, by chwytając go za nogi przewrócic oponenta, do pozycji pinu! Kane kompletnie zdezorientowany próbuje się wyrwać, jednak jego własna masa i rozmiar utrudniają mu mobilność! 1..2...3 GONG!  Cody sam w to nie wierzy, wyrolowuje się z ringu totalnie zaskoczony, jednak po chwili jego wyraz twarzy z zaskoczonego zmienia się w pyszałkowaty uśmieszek. Podczas gdy Kane w ringu wciąż nie rozumie co właśnie się stało.