Po tym filmiku kamera przenosi się do ringu, gdzie położony jest czerwony dywan, stolik, na którym chłodzi się szampan, złote, balonowe litery układają się w wielki napis "Miz", a na samym środku znajduje się para. Miz ubrany w elegancki, czarny garnitur z pasem na ramieniu i mikrofonem w ręku, Maryse ubrana równie elegancko, aby pasować do swego męża. Małżeństwo wzniosło kieliszki do góry, a Mike zaczął przemowę.

The Miz: Powstańcie i wspólnie z nami wznieście kieliszki... choć w waszym przypadku będą to plastikowe kubki... i wypijmy toast za najbardziej niesamowitego mistrza interkontynentalnego w dziejach. *toast wypity do dna* Życzę wam, żebyście zawsze mogli oglądać mnie z tym tytułem na ramieniu, w końcu po to tu przychodzicie. Świat nie powinien znać okresu, w którym nie byłbym mistrzem, dlatego na Night of Champions rozpocząłem podróż na sam szczyt. Wiem, pomyślicie, na jaki szczyt? Przecież on ma już wszystko, to personifikacja sukcesu, czy da się podziwiać go jeszcze bardziej? Macie rację, osiągnąłem wszystko, o czym inni tylko marzą, ale mówiąc o podróży na szczyt mam na myśli wyniesienie tego tytułu ponad wszelkie standardy. Stanę się nie tylko najdłużej panującym, ale i największym mistrzem w dziejach. Dzisiaj stoję u bram chwały, pierwszy przeciwnik jakiego spotkam będzie "fenomenalny", a przy okazji zdobył inny pas i będzie to doskonała okazja pokazać czyje złoto jest warte więcej. Teraz liczy się każda chwila, każda sekunda mojego panowania. Każda walka ma znaczenie. Wszystko dlatego, żeby uszlachetnić pas interkontynentalny, żeby mógł dobrze z nami wyglądać.
Maryse: Oooo, Twoje oczy są tak przenikliwie niebieskie, ocean na pasie doskonale do nich pasuje. Zawsze będziesz z nim świetnie wyglądać.
The Miz: Dziękuję kochanie. *para pocałowała się* Ten styl, w którym pokazuję się wam dzisiaj, będziecie mogli podziwiać znacznie częściej. Tydzień po tygodniu będę pojawiał się z tym pasem i dalej będę go godnie reprezentował. W sumie chyba nikt nie może lepiej pokazać się z tytułem na ramieniu, niż ja. Spokojnie, odpowiedź brzmi - nikt - bo nikt nawet nie będzie miał okazji spróbować. Dzisiaj rozpoczynamy świętowanie i potrwa ono przez długi, długi czas. Nowa federacja, nowy mistrz, nowy styl. Legenda Miza, która zaczęła się pisać w momencie mojego przyjścia na świat, nabiera coraz większych rumieńców. Teraz wasze dzieci będą opowiadać wnukom o NIESAMOWITYM mistrzu interkontynentalnym i o tym jak wyniósł wrestling na wyższy poziom, taki, którego nikt przed, ani po nim nie był w stanie osiągnąć.

Mike odrzucił mikrofon i uniósł w obu rękach swoje mistrzostwo. Publiczność buczała, lecz Maryse głośno biła mu brawo. Następnie Miz zdjął swój garnitur, pod którym czekał już strój do walki, lecz zanim techniczni wynieśli sprzęt jeszcze raz wziął mikrofon do ręki i z butelką szampana wyszedł z ringu.

The Miz: Nie bądźcie tacy zgorzkniali, przecież pozwolę wam posmakować jak to jest być mną.

Po tych słowach wstrząsnął butelkom i zaczął oblewać strumieniem szampana publiczność w najbliższych rzędach, a kiedy skończył ring był już przygotowany do walki, więc wrócił do niego i wsłuchując się w potężną salwę heatu czekał ze swoim pasem na dzisiejszego przeciwnika.