Ogłoszenie




#1 2017-10-15 21:09:42

 Haris

Villain number one

54662278
Skąd: Las Vegas
Zarejestrowany: 2015-05-03
Posty: 1964
Punktów :   10 

In Ring Segment - John Cena

John Cena


03.05.2015 - 09.07.2020
Nie osiągnąłem nic

Offline

 

#2 2017-10-20 11:22:44

 #Rafincognito.

https://i.imgur.com/o3Fpi5Q.png

1759699
Skąd: Masz tą moc?
Zarejestrowany: 2011-10-23
Posty: 4225
Punktów :   221 
WWW

Re: In Ring Segment - John Cena

Przerwa między kolejnymi walkami zdawała się nie mieć końca, wszyscy skorzystali z łazienki by na czas gdy ich ulubieniec pojawia się w ringu nawet na ułamek sekundy nie zrzucić, wzroku z zawodnika. Nagle cała arena została przykryta ciemną kołdrą, blask telefonów jako jedyne dojścia światła, oświetlały hale. Strach, podniecenie i chęć zobaczenie co się stanie, pojawiała na twarzy nawet największych krytyków zadowolenie, gdy przerażająca cisza zagrała na nerwach publiczności. Grobową ciszę i blask telefonów uciszył chłodny głos recytował on słowa motywujące i dopingujące każdego na arenie...

"...sometimes you can try so hard at something. Sometimes you can be so prepared, and still fail. And every time you fail, it's painful, it causes sadness, and especially as I saw last night, it causes disappointment. I've often said a man's character is not judged after he celebrates a victory, but by what he does when his back is against the wall. So no matter how great the setback, how severe the failure, you NEVER GIVE UP...


HUSTLE!
LOYALTY!
RESPECT!



Rozpoczęła grać muzyka dotąd nieznana, wszystkie pary oczu były zwrócone były na titantron, który jakby specjalnie przestał działać, wyświetlając ciągle czarne pole. Po chwili ukazał się film z udziałem byłego mistrza WWE! Stanowiące najlepsze momenty z walki, pokazywane filmiki zachęcały publiczność do dopingu, ta niczym zamurowana stała, klaszcząc rękami wsłuchując się w słowa piosenki. Każdy oczekiwał przyjścia dość długo nieobecnego lidera. Coś się zmienił? Nadal będzie taki drewniany? Może jednak powrócił i w najlepszej formie zdewastuje stojących mu na drodze rywali. Z zaplecza w stronę ringu kierowało się ponad sto osób przebranych identycznie jak powracający John, jednak żaden z nich to nie był on.




Panowie stanęli w równych rzędach i podnosząc dłonie do góry zaczęli pokazywać znak jednej z akcji kończącej Johna. W końcu po długim oczekiwaniu pokazał się ten na kogo czekała cała publiczność zgromadzona na arenie. John Cena powrócił głodny zwycięstw stał dumnie przez chwilę na rampie ukazując swą pozę. Chwilę stanął w bezruchu, złapał oddech i niczym szeregowiec z wojska ruszył w stronę ringu...

Introduce to the ring, from West Newbury, Massachusetts'
251 Pounds... "The Soldier" ... John Ceeena!!


Spiker zapowiadając zawodnika, przystał przez chwilę po czym cofając się do narożnika, dał pełną kontrolę nad ringiem wchodzącemu zapaśnikowi. John stanął po środku ringu, po czym wykonał taunt i dumnie pocałował nieśmiertelniki, po czym prosząc o mikrofon rozpoczął show.

John Cena: Czasami jest tak że staramy się wziąć na swe barki, więcej niż w stanie jesteśmy unieść. Znosimy wszystkie upokorzenia, solidnie wykonując przy tym powierzone zadanie. Wszystko niestety kosztem naszego zdrowia, gdy byłem młodym zawodnikiem dopiero co debiutującym czułem wzrok ludzi będących wyżej niż ja i śledzących moją karierę. Większość widząc iż nic nie jest w stanie mnie zatrzymać przed wejściem na szczyt starało się wszelkimi możliwymi krokami uniemożliwić mi pokazanie mego potencjału. Strach że właśnie ktoś młody może swoim oddaniem coś osiągnąć był większy i przyćmiewał im zdrowy rozsądek. Ich dziś już nie ma, dawno zakończyli swe kariery, lecz wszystko zawsze będzie zmierzało właśnie w tym kierunku. Mam już 40 lat, moje ciało nie jest w stanie regenerować się tak szybko jak to miało miejsce lata temu. Dziś powoli mój czas jako zawodowego zapaśnika się kończy, rezygnacja z walki o pas na gali RoadBlock była uzasadniona kontuzją, którą myślałem że uda się wyleczyć wcześniej, jednak czas jaki potrzeba na rehabilitację wynosi ponad dwa miesiące. Nie uda mi się wyleczyć w pełni przed galą, walka w klatce Elimination Chamber to piekło i tylko w stu procentach sprawny dałbym rade przetrwać. Nie kończę kariery, lecz staram się wam przekazać iż w najbliższym czasie będzie mnie tu stopniowo coraz mniej. Jedna w mej naturze leży to by każdy powrót był czymś fenomenalny...


http://25.media.tumblr.com/053f7db0c72d152f35b124548ca17d45/tumblr_mom8xlTaxX1qaxtepo3_500.png
... ... ... ... ... ... ... ... ... ... ... ... ... ... ... ... ... ... ... ... ... ... ... ... ... ...
Chris Jericho KP
... ... ... ... ... ... ... ... ... ... ... ... ... ... ... ... ... ... ... ... ... ... ... ... ... ...
Piszę po nocach...
Czasem bez skreśleń jak Mozart...
Widzę to w oczach tubylców z okolicznych moczar...
Mówią mi "Nie odkładaj pióra, bo rap akurat potrzebuje tych, co przetną grubą sieć jak tarantula, bo...
"Dać Ci mikrofon to jak zlecić coś komuś..."
Zawsze miałem świętych ziomów- byli jak "Święci z Bostonu"!
Czasem pomogłem coś komuś innym razem ktoś pomógł...
I tak wdzięczność do zgonu trochę jak w GhostDog'u...
Są znowu...! Kipi atrament, a rapy ukochane są dla nas koranem...
Skończę to jak Mahomet ranem, tematy same płyną wszechoceanem...
Skuma to Do 3% Amen! 3W Fokus...!

... ... ... ... ... ... ... ... ... ... ... ... ... ... ... ... ... ... ... ... ... ... ... ... ... ...

Offline

 

#3 2017-10-20 21:54:26

 Stif

http://i.imgur.com/e5m4pfC.png

54321434
Zarejestrowany: 2014-12-28
Posty: 1222
Punktów :   

Re: In Ring Segment - John Cena

Nagle przemowę Johna przerwał nikomu jak dotąd nie znany utwór...



Wszystkie reflektory jak i zarazem oczy widzów skierowały się na rampę w oczekiwaniu na "niezapowiedzianego gościa", który jak się okazało już na samym początku zamierzał sprawdzić cierpliwość zarówno publiki jak i samego Ceny.

Czas mijał... Pół minuty, minuta a tu ciągle nic... Strach pomieszany z podnieceniem i dawką niesamowitej ciekawości przejął każdą osobę znajdującą się na hali. Gdyby nie świecące ekrany telefonów, na trybunach znajdowałaby się całkowita ciemność.



Nadszedł w końcu ten moment - wyszeptałem sam do siebie po czym otwierając jedne z bocznych drzwi wraz z rozpoczęciem refrenu wyszedłem na schody między siedzeniami dla publiki. Nie mogłem spodziewać się innej reakcji... Reflektory momentalnie skierowały się prosto na mnie, oślepiając mnie, ale i dodając mi przy tym niebywałego animuszu. Ubrany w czarny garnitur, koszulę i nawet tego samego koloru krawat zacząłem powolnym krokiem schodzić z najwyższego stopnia trybun, kierując się ku kwadratowemu pierścieniowi. Ani przez sekundę nie spuszczałem wzroku z twarzy Johna. Cały czas wpatrzony w jego twarz, wyczuwałem na własnej skórze jak bardzo chciał, aby go tu już nie było. Nie lubił i nie zamierzał się pakować w kłopoty, tym bardziej, że dopiero co zdołał uleczyć swą kontuzję. Mnie to jednak nie obchodziło. Obojętne też było mi czy zaraz ubiję Johna czy jego syna. Wiedziałem jednak jedno. Najprostsza droga na szczyt prowadziła właśnie przez takie osoby jak on. Lubiane, znane każdemu, nawet tym którzy WWE się nie interesowali - twarze tego biznesu. Rozpalając ogień nienawiści do siebie u takich osób jak on zapewniałem sobie równie wielką sławę i miejsce na samym szczycie, a to było dla mnie najważniejsze!

Gdy doszedłem już do końca schodów, powoli zdjąłem swą marynarkę którą to ze spokojem położyłem na specjalnie pustym w pierwszym rzędzie krześle. Z istnie grobową miną wymalowaną na swej twarzy następnie odpiąłem guziki na rękawach koszuli, aby móc podciągnąć je do góry. To oczywiście wywołało niemałe zakłopotanie u Johna, który widząc co się święci stanął w gotowości w ringu. Ja nie zamierzałem jednak jak wściekły pies tak po prostu rzucić się do ataku... Powoli przełożyłem jedną i potem drugą nogę przez barierkę, aby móc podejść pod sam ring. Tam sięgnąłem po jedno z krzesełek, mikrofon i wszedłem do kwadratowego pierścienia.

Tam jednak zaskakując publikę jak i Johna po prostu... rozłożyłem krzesło po czym już uśmiechnięty na nim usiadłem, położyłem nogę na nodze i zacząłem:

Dzisiejszym może trochę niezapowiedzianym wejściem chciałbym się po prostu przedstawić... Zapytacie, ale czemu teraz?, dlaczego akurat w trakcie segmentu Ceny? Nie mogłem po prostu po prosić o swój i przy okazji walkę - debiut? Otóż moja odpowiedź brzmi - nie. Byłem w biurze GMa - Shane McMahona i wiecie co mi odpowiedział? Okej, tylko najszybciej wolny termin za miesiąc, na PPV podczas trwającego kick-offu. Jak w jebanej przychodni! Rozumiecie? I to jeszcze zapewne podczas walki z wyrzutkami i beztalenciami tego rosteru... Najlepsi zawodnicy zarówno w ringu jak i przy mikrofonie, najambitniejsi i zarazem będący największymi talentami muszą co tydzień robić miejsce tym samym nudnym dziadom - ulubieńcom naszego szefuncia. A na szczycie piramidy zbudowanej z tego całego gówna stoisz ty Cena! Jesteś nic nie warty, a tu jakby nigdy nic z 40 na karku i po rezygnacji z walki o pas dostajesz sto gości, aby twój powrót był lepszy niż marzenie nie jednego zawodnika na wejście na samej Wrestlemani?! Na szczęście, zapowiadam, że ta cała szopka już niebawem się zakończy! Jestem tu po to, aby zrobić porządek i pokazać, że mogę wejść na sam szczyt w niecały miesiąc do czasu zanim rozpocznie się to jedyne, najważniejsze... - zakończyłem wskazując palcem na znak Wrestlemani.

Po twarzy Johna było widać, że po tych słowach chciał się na mnie rzucić z pięściami, jednak ciągle twardo trzymał swe emocje na wodzy i obserwował moje dalsze poczynania. Ja ze spokojem wstałem, złożyłem krzesło i odwróciłem się w celu wyjścia z ringu. Jednak gdy już miałem przełożyć nogę przez liny nagle... z całych sił rzuciłem nim w brzuch Johna, który dał się zaskoczyć i momentalnie po otrzymanym ciosie zgiął się w pół. Wykorzystując daną mi okazję, już tym razem nie z uśmiechem, ale wściekłością na twarzy od razu rzuciłem się do bezlitosnego okładania głowy "Żołnierza". Gdy ten zamroczony oparł się na znajdujących się za nim linach, szybko sięgnąłem po leżące krzesło, po czym wbiłem je, tym razem mocnym zamachem ponownie w brzuch mego nemezis. Furia przejęła władzę nad mym całym ciałem. Zacząłem dalej wymierzać raz po razie cios z ciągle tego samego, metalowego przedmiotu. Moje oczy zaczęła przejmować szara mgła nienawiści. Nie widziałem nic poza ciemnością przed sobą do momentu aż Cena zemdlały padł przed siebie po przyjętych ciosach jak długi. Wtedy widząc co zrobiłem, uśmiechnąłem się lekko po czym przetarłem lejący się z opadających na czoło włosów pot, wziąłem z krzesła swą czarną marynarkę i skierowałem się powolnym krokiem do wyjścia...


https://i.imgur.com/dwoBuiL.png

Lio Rush

1# United States Champion (Lio Rush)
1# United Kingdom Champion (AJ Styles)

Offline

 
tabelka nWU
(Kliknij obrazek powyżej a przejdziesz do historii mistrzów nWU)

Stopka forum

RSS
Powered by PunBB 1.2.23
© Copyright 2002–2008 PunBB
Polityka cookies - Wersja Lo-Fi


Darmowe Forum | Ciekawe Fora | Darmowe Fora
Проживание Германия www.ehotelsreviews.com