Kolejne zwycięstwo grabarza stało się faktem. Chyba każdy począł przyswajać sobie do głowy fakt, że mistrza pokonać się nie da. Po dość krótkiej i jednostronnej walce wykończył swojego dzisiejszego rywala. Arena przybrała mroczny klimat towarzyszący przy każdej obecności Undertakera w ringu, ten zaś przyklęknął na jedno kolano, a wtedy na kilometr dało się wyczuć jakiś dziwny klimat. Szmery ludzi i piski zagłuszały piosenkę wejściową posiadacza czempionatu. Po chwili wszystko się jednak wyjaśniło, albowiem za plecami nic niespodziewającego się grabarza przystanął mężczyzna odziany w kaptur, a w jego dłoni można było dojrzeć krzesło. Finalnie tajemnicza postać z ogromną siłą uderzyła w głowę przeciwnika. Ofiara upadła głową na matę ringową, a z jego ust można było dosłyszeć lekki jęk, który był spowodowany ogromną dawką bólu. Zaraz po wszystkim na hali włączyły się wszystkie światła, a owa postać ściągnęła kaptur z głowy i wszystko wyszło na jaw - oprawcą okazał się być niewidziany od paru tygodni CM Punk! Ten stanął nad Panem Ciemności a na jego twarzy wymalował się szeroki uśmiech, po chwili zwlekania w końcu chwycił go za głowę i wyniósł go na barki, ażeby w efekcie końcowym wbić mu kolano prosto w czoło (GTS). Undertaker upadł po raz kolejny na deski, a Punk nie zaprzestał ofensywy i kopnął mistrza prosto w głowę - Son of a bitch - wykrzyczał z agresją malująca się w oczach. Czyżby w zachowaniu Punka kryło się jakieś tajemnicze przesłanie? Czyżby był to jakiś spisek przeciwko Undertakerowi? Zapewne na wszystko znajdzie się odpowiedź na następnym wydaniu RAW.