Na arenie rozbrzmiał "Just Close Your Eyes" co znaczyło, że nadszedł moment na który fani czekali od ponad miesiąca - na rampie ukazała się Kapitan Charyzma - Christian. Po krótkiej przerwie zawodnik ponownie pojawia się na czerwonym brandzie, uśmiechnięty i pełny sił wychodzi zza kulis po czym powolnym krokiem udaje się w stronę ringu starając się czerpać jak najwięcej z każdej kolejnej sekundy powrotu. 

Ostatnio edytowany przez Spajk (2017-03-24 22:28:26)

Neville też wbija. (Emiel będzie dopiero w niedzielę) , więc jakby co ja zaczynam.

+24

Ostatnio edytowany przez Stif (2017-03-25 23:54:08)

Czasem jedyne czego potrzebuje człowiek to odsunięcie się na bok, musisz pozwolić sobie na zejście z głównej sceny i oddanie jej w ręce kogoś innego. Ja zrozumiałem, że mój czas się już kończył i dałem sobie czas na odzyskanie sił, oczyszczenie się. Zajęło mi to ponad miesiąc, ale dziś znów mogę stanąć w ringu, mogę dumnie prezentować swoją osobę naprzeciw innym, nie rzadko szybszym i silniejszym zawodnikom.

Minął ledwie ponad miesiąc, a ja zacząłem tęsknić za życiem z którego próbowałem się wykluczyć. Nie mogłem tak po prostu opuścić miejsca w którym spędziłem większość życia, choć bardzo tego chciałem. Dzisiaj jednak pojawiłem się w ringu w towarzystwie ludzi, o których istnieniu jeszcze nie dawno nie miałem zielonego pojęcia. Walka ta będzie więc próbą nie tylko dla nich, ale także dla mnie. Sprawdzenie starego wilka wśród młodych dominatorów. Czy coś może pójść nie tak?

Zdecydowałem się na rozpoczęcie walki w mojej drużynie, jestem głodny adrenaliny, rzeczy której najbardziej brakowało mi przez okres mojej przerwy. Gdy tylko sędzia nakazał zabić w gong poczyniłem krok w stronę środka ringu, czym także odpowiedział mój rywal. Skróciliśmy dystans między sobą, co jeszcze bardziej zagęściło atmosferę w kwadratowym pierścieniu. Wszyscy wiemy jak wielka jest stawka tego starcia, bowiem nie chodzi jedynie o wpis do statystyk. Walka ta jest rozpoczęciem naszej drogi do Royal Rumble, każdy z nas będzie chciał zacząć ją jak najlepiej.

Postanowiliśmy nie przedłużać oczekiwania, na jeden znak rzuciliśmy się sobie do gardeł. Zajeliśmy pierwszą bazę - klincz. Krótkie starcie siłowe z którego wyszedłem zwycięsko poprzez sprtyne zmieszczenie nogi pod rękami rywala i zadanie mu uderzenia w brzuch. Kapitan zgiął się w pół co zaowocowało popchnięciem go na liny. Gdy rywal wracał już w moim kierunku nadział się na Lou Thesz Press. Fala uderzeń na gardę rywala była nie do ogarnięcia. Szukałem odkrytych punktów i momentalnie zalewałem je pięściami. Jedynie szybka reakcja sędziego mogła uratować rywala i właśnie tak się stało. Jednakże gdy tylko ponownie zostałem dopuszczony do walki wyszedłem z szybkim kopnięciem i wbiciem rywala w narożnik. Dwukrotnie dobiłem przeciwnika w metalowe części ringu po czym mocnym szarpnięciem wyciągnąłem go stamtąd by zadać Spiked DDT. Nie mogłem nacieszyć się momentem w którym fali zaczęli wiwatować. To właśnie po to tu jestem, moim zadaniem jest sprawienie radości fanom, nie liczy się już nic więcej.

Nie sędziowałem porządnej walki od ponad roku, bardzo miło wspominam czas gdy nWU miało swój rozkwit, a grało nas ponad 40! Czasami nawet dwa brandy to było mało i walki toczyły się na Main Event czy nawet zabawy Divami. Wszystko po to by przez chwilę poczuć się jak prawdziwa postać, którą staramy się starannie opisać. Strasznie mi tego brakuje, wiem że wam też. Jak i to że nigdy już te wspomnienia nie wrócą, jednak dobrze można wspominać wszystko co się tutaj wydarzyło.

Spajk jest starym wyjadaczem tego forum, walczył jako uczestnik pierwszych walk o główne pasy nWU. Co więcej prawie niezmiennie gra właśnie postacią Christiana i powiem wam jako ktoś równie długo grający, że rzadko zdarza się by ktoś grał aż tak długo jedną postacią i czerpał z niej aż takie korzyści. Twój post może chwycić za serce, bo opisujesz uczucia Kapitana Charyzmy jako gościa, który już dawno powinien zejść ze sceny, kogoś kto stracił całą zabawę czerpaną z zapasów. Tak samo czuję się ja na tym forum, chyba pora odejść jednak coś ciągnie mnie dalej i wciąż powraca ta zajawka na postowanie. Bardzo dobra interakcja z postacią, post pisany świetnym pismem.

Stif ogólnie to gratulację gdyż myślałem że jednak nie odpiszesz, jednak obaj lubimy psuć ludziom punktację w typerze. Staranie dobierałeś słowa, starałeś się opowiedzieć historię postaci i jak dla mnie udało Ci się to w stu-procentach. Nie czułem tutaj nic co mogłoby jakoś złączyć mnie z twoją postacią ale to się nawet nie liczy. Postać żołnierza oprawiona w dobre słowa dodatkowo to twoja własna postać, którą sam kreujesz.

Wybór jest trudny, dlatego że każdy z dodanych postów ma w sobie coś takiego co przyciąga mnie do wybrania właśnie tego odpowiedniego. I to właśnie zrobię, jest REMIS! Mam na to rozwiązanie, nie chodzi mi o dobranie jakiegoś lamusowatego sędziego, który podliżę się wam tylko postawmy sprawę trochę inaczej.


Cóż za emocję, legenda zapasów oraz ktoś kto dopiero zaczyna, jednak jego sława wkrótce wyprzedzi jego historię. Christian nie patyczkując się z przeciwnikiem od razu dosiadł go i serią uderzeń w twarz starał się obalić tarczę obronną Krika potężnym Lou Thesz Press. Pod wpływem adrenaliny, Kapitan Charyzma szykował się do kolejnej akcji, lecz w tym momencie drugi kapitan podnosząc się powalił zszokowanego rywala soczystym Roundhouse Kickiem. Krik oparł się o narożnik, Christian powoli się podnosi...co za tym idzie? Opis sytuacji na maksymalnie 220 słów!

Ostatnio edytowany przez Rafincognito (2017-03-27 20:31:04)

Także +12

Już sam początek walki pokazał jak wyrównana bitwa przede mną. Cios został odwzajemniony ciosem. Tak jednak walka nie mogła się układać do samego końca... Z doświadczenia z wojska wiem, że w przypadku tak układającej się bitwy, przewagę w końcu zyskiwał ten, który był dłużej w stanie przyjmować "na klatę" ciosy i zarazem miał ciągle w sobie moc, aby sprytnie osłabiać swojego nemezis odwetowym atakiem. W tym przypadku jednak to Kapitan Charyzma miał w sobie jak się okazało więcej spokoju, doświadczenia i co najważniejsze umiejętności.