Kamera przeniosła się do tajemniczego, ciemnego pomieszczenia. Światło wpadało promykami przez malutkie okienka przy suficie, oraz blask zapalonej świecy ujawniał nieco więcej szczegółów. Pomieszczenie umeblowane było w stoły, drabiny, oraz charakterystyczne czarne krzesła. Tuż za płonącą świeczką widoczna byłą sylwetka postaci, osobnik stał tyłem, był wysoki i dość dobrze zbudowany. Cały ubrany na czarno, oraz na głowie miał kapelusz. Ponura postać stało nieruchomo, lecz w końcu odezwała się donośnym głosem.

The Undertaker: Johnny, Johnny, Johnny... zastanawiałeś się kiedyś dokąd może zaprowadzić pycha? Mam nadzieję, że znasz znaczenie tego słowo i potrafisz jeszcze dostrzec, że jesteś nią całkowicie przepełniony. To jedyne usprawiedliwienie dla słów, które skierowałeś do mnie tydzień temu. Muszę się jednak rozczarować- nie przyniosły takiego efektu jakbyś sobie tego życzył....

W tym momencie Pan Ciemności zawiesił głos i powoli odwrócił się ukazując twarz do kamery. Jego oczy były zupełnie białe, fanów na arenie przeszły ciarki.

The Undertaker: Mam dla Ciebie wiadomość... nie wykazałeś się odwagą, a głupotą. To, że nie wszedłem w odpowiedni rytm od samego początku i udało Ci się wyprowadzić kilka ciosów o niczym nie świadczy... spójrz co się stało,  gdy w końcu przestałem się z Tobą bawić. Jednak dzięki temu przesłaniu, które wygłosiłeś nabrałem absolutnej pewności co do Twojej osoby, Johnny. Zyskałem absolutną pewność, iż pycha wypełnia Cię po same brzegi, przeżerając jakiekolwiek wartości w Twoim sercu. Twoja dusza będzie należeć do mnie, Johnny... jest już gotowa, aby opuścić ten świat i pozwolić się przeprowadzić na drugą stronę. Już w niedzielę przekonasz się jak to jest zostać zesłanym do samych czeluści piekielnych... i jeśli wydaje Ci się, że doświadczyłeś już ich płomieni to jesteś naiwny... to co wydarzyło się ostatnio podczas naszego pojedynku to zaledwie przedsmak, maleńki fragment tego co czeka Cię na TLC. Tak, Johnny... akceptuję Twoje wyzwanie... tylko dlatego, że moja urna już nie może się doczekać, aby po raz wtóry skosztować Twej młodej duszyczki. Już wkrótce przekonasz się jak wielki błąd popełniłeś... stoły, drabiny i krzesła... już wkrótce poznasz smak prawdziwego cierpienia i pogrzebany pod stosem tych rozbitych na Twoim ciele przedmiotów będziesz mógł... Spoczywać... W... Pokoju... Biedna Duszyczko...

Po tych słowach The Undertaker zdmuchnął świeczkę, przez co nie było już widać jego twarzy, a jedynie sylwetkę... widać było jak uniósł ramiona w swoim charakterystycznym geście, po czym obraz z kamery zgasł...