Harper kontra Enzo Amore.

Zapraszam panów do takiego Kto Ładniej na maksymalnie 300 słów.

Napisze w razie czego dzisiaj w godzinach nocnych mialem problemy z ruterem emeryt się zawieszal :\

Wszystko idzie łatwo. Za łatwo mógłbym powiedzieć. Prosty Headlock? To na pewno nie wystarczy na wiele masywniejszego przeciwnika. Musiałem coś wymyślić i to szybko. Te kilka sekund, kiedy zgniatałem jego czaszkę, dały mi wystarczająco czasu, żeby wymyślić prosty, ale miejmy nadzieję, skuteczny plan. Wiedziałem, że aby pokonać, albo przynajmniej osłabić Luke'a do takiego stopnia, żeby ciężko mu było postawić mi się w tej walce, musiałem skupić się na jednej, może dwóch częściach ciała i tak też zacząłem robić.

Uścisk zluzowany, jednak nadal trzymałem pod pachą jego głowę. Nie mogę teraz popełnić żadnego błędu. Wyprowadziłem solidny Punch w czółko Harpera, który go nieco zamroczył. Widząc, jak ten trzyma się za obolałe miejsce, skorzystałem z kolejnych sekund swobody i z dużą prędkością wbiegłem w liny, żeby rozpędzić się jeszcze bardziej i pogalopować w kierunku przeciwnika. Widząc jak ten zaczyna się prostować, a ja byłem już w odpowiedniej odległości, postanowiłem zaatakować. Oderwawszy się od maty niskim podskokiem, wycelowałem dość silnego Dropkick'a w lewe kolano Luke'a. Miało to na celu sprowadzić go chociaż minimalnie do parteru - posadzić na kolano, wywrócić plackiem na matę - bez znaczenia, musiałem mieć go w bezpiecznej dla siebie pozycji i póki co plan działał.

Czując adrenalinę w żyłach, słysząc swój każdy oddech, zrozumiałem jak wiele wkładam w to, żeby poradzić sobie z - o ironio - "Prostym Człowiekiem". To jednak nie było ważne, to mnie tylko napędzało. Im bardziej czułem się zmęczony, tym więcej czułem w sobie siły. Nie mogłem pozwolić sobie na żadne lekceważenie przeciwnika, ale mimo wszystko stanąłem w bezpiecznej odległości i komicznie skacząc na nogach wykrzyczałem How you doin'?! w jego kierunku. Koniec błaznowania, biorę się dalej do roboty...

Luke nie wydaje się być chętny do stawiania oporu, ani nawet nie wykazuje chcęci do przejęcia inicjatywy. Cóż, lepiej dla mnie, mogę skończyć to bardzo szybko lub sprawdzić samego siebie, ile jestem w stanie wyciągnąć. Obie opcje przekonają mnie w jednym - jestem gotowy do postawienia nogi na głównym ringu.

Po tym jak udało mi się powalić Harpera na kolano po poprzedniej akcji wiedziałem, że muszę dalej iść za ciosem i osłabiać go z każdym dotknięciem. Nie zwlekając za długo potruchtałem do niego i widząc jak ten nadal trzyma się za kolano, objąłem jego głowę prawą ręką i padając szybko na matę zapoznałem czoło Luke'a z ringiem za pośrednictwem Snap DDT. Teraz na pewno chwilę mu zajmie zanim w ogóle spróbuje stanąć z powrotem na nogi, ale dla pewności nie zwolniłem. Wbiegłem na liny i po odbiciu się od nich, wracając do przeciwnika z większą prędkością wyskoczyłem do góry, żeby dobić go tymczasowo solidnym Leg Drop'em.

Teraz byłem pewny, że zyskałem sobie kilkanaście, może kilkadziesiąt cennych sekund na dalsze zaplanowanie walki, a raczej swojego pokazu umiejętności, więc chciałem je wykorzystać jak najlepiej. Udałem się do narożnika, gdzie opierając się ramionami o górne liny, żeby nieco się zregenerować.

Z drugiej strony Kain kilka dni nie wchodził na forum, nie wiem, czy jest sens kontynuowania walki w taki sposób, że mógłby dostać kontrę, ale to już wy zdecydujcie. Można ewentualnie poczekać (nie wpisał się do nieobecności) i zobaczyć czy jeszcze tu wejdzie. Wiem, że to sparing, ale liczyłem, że jakoś bardziej ktoś mi pomoże w przypomnieniu sobie jak się pisze. Tu moja propozycja: albo ktoś inny będzie kontynuował walkę, albo spróbuję w następnym, czy za 2 posty napisać krótki booking.

Starczy odpoczynku, nie ma co tego przeciągać. Luke i tak nie wyglądał na w pełni sprawnego. Czas pokazać prawdziwe oblicze Enzo Amore...

Zerwałem się z narożnika i bez większego wysiłku postawiłem przeciwnika na nogi. Żeby w tym momencie nie było zbyt ciężko, wymierzyłem kilka mocnych Punch'y w jego facjatę, którymi zmusiłem go do skrycia się w rogu ringu. Tam kontynuowałem okładanie jego głowy do momentu, aż sędzia wykrzyczał "Cztery!" co zmusiło mnie do przerwania. Żaden problem. Harper stał zdezorientowany co dało mi chwilę na przejście do naprzeciwległego narożnika, żeby się rozpędzić. Ruszyłem. Nabrałem sporej prędkości i w odpowiednim momencie wyskoczyłem do góry i wpadłem w "Prostego Człowieka" częstując go mocnym Running Corner Lariat. Po samej akcji znalazłem się na krawędzi ringu i widząc, że nie udało mi się tym powalić przeciwnika, a tylko wyrzucić z narożnika, szybko wskoczyłem na górną linę i wyczekałem momentu aż rywal się obróci. Wtedy skoczyłem w jego kierunku zawieszając się na jego szyi i ściągnąłem do parteru za pomocą jednej z moich popisowych akcji G-DDT. Luke na łopatkach przy samym narożniku. Podniosłem szybko swoje cztery litery i wróciłem na narożnik, żeby ponownie z niego zeskoczyć. Tym razem wykrzykując głośne "How you doin'?!" wyprostowałem nogi i wybiłem się wysoko do góry, żeby paść na Luke'a z potężnym impetem, zapoznając go z moją akcją kończącą Air Enzo. Nie schodząc z jego tułowia, zahaczyłem tylko jedną z jego nóg i uniosłem do góry i czekałem na magiczne trzy sekundy...

Wiele myśli w głowie, ale najważniejszą z nich była ta, która mnie utwierdziła w tym, że mój czas nadchodzi. Pokazałem się tutaj, teraz czas na podbój głównej sceny...