Na arenie zgasły wszystkie światła. Tego dnia miał wrócić jeden z najlepszych zapaśników jakich widział świat. Spekulacje kto może nim być pojawiały się na pierwszych stronach tysięcy amerykańskich gazet. Publiczność wstrzymała oddech. Na titantronie pojawiło się odliczanie. Czyżby był to Chris Jericho?! Nie - byłoby to zbyt oczywiste. Eksperci już od tygodnia próbowali dowiedzieć się kto powróci przed galą Bragging Rights by zasilić drużynę RAW, lecz ich starania były zwykłą stratą czasu. Odliczanie zakończyło się. Cisza obecna w budynku podkręcała tylko napięcie panujące we wnętrzu audytorium. Kilka sekund i wszystko będzie jasne...

Fani eksplodowali słysząc ówże muzykę! Najbardziej utytułowany zawodnik w historii WWE właśnie opuścił backstage. Uśmiechnięty od ucha do ucha luchador stanął na początku rampy i przejechał wzrokiem po publiczności. Czuł się świetnie po powrocie - to było widać po samym sposobie jego energicznego poruszania się. Po chwili podbiegł do jednego narożnika stage'u i spuścił rękę w dół, wówczas wystrzeliły fajerwerki. Tak samo zrobił z drugim końcem rampy. Tych elementów bardzo brakowało fanom, którzy tęsknili za małym Meksykaninem. Wreszcie zaczął biec w kierunku ringu. Kiedy do niego zawitał, natychmiast wskoczył na narożnik i w swoim stylu pomodlił się. Następnie zeskoczył na matę i ustawił się w centrum kwadratowego pierścienia. Z uśmiechem poprosił technicznego o mikrofon. Ówże narzędzie dzierżył w prawej ręce i przybliżył je sobie powoli do ust. Wówczas jego muzyka wejściowa ucichła, tak jak wszyscy fani. Każdy z nich był bardzo podekscytowany, bowiem ich ulubieniec właśnie do nich przemówił...

Rey Mysterio: Tyle czasu minęło odkąd ostatni raz do was przemawiałem... Kiedy odchodziłem z mojego domu wiedziałem, że zrobię wszystko, aby moja stopa stanęła w tym miejscu gdzie stoi teraz. W sercu czułem, iż nie jest ze mną dobrze. Fizycznie wszystko było w porządku, ponieważ taki ból przemija. Moje wnętrze mnie nienawidziło. Co dnia nękały mnie myśli o was, lecz wiedziałem, że nie mogę wrócić.  Spadłem na samo dno. Trenowałem ile tylko miałem sił. Dawałem z siebie wszystko i wreszcie osiągnąłem cel. Stoję przed wami cały i zdrów. Z tą chwilą pojawia się jednak nowa misja, którą muszę wykonać za wszelką cenę. Kontuzja zmusiła mnie do oglądanie tego co się dzieje tutaj, w ekranie telewizora. Wówczas moja rozpacz narastała coraz bardziej. Zdawałem sobie sprawę, że dzieje się coś niedobrego, lecz nie mogłem nic z tym zrobić. Poprzysiągłem sobie, że gdy wrócę do pełni sił zmienię to co zmienić trzeba. Zostanę obrońcą sprawiedliwych. To was fani WWE bronić będę własnym ciałem jak tarczą. Nie zasługujecie na oglądanie bezdusznych tyranów, którzy myślą tylko o sobie. Postanowiłem, iż będę walczył do ostatniej kropli krwi i ostatniego tchu. Wasze zadowolenie jest moim priorytetem. Dusza wojownika, którą zostałem obdarowany przez Boga da się teraz wszystkim cwaniakom we znaki. Polegnie każdy kto nie działa w imię zasad "dobra". Z dniem dzisiejszym zostanę rycerzem, który całe swoje życie poświęci ochronie sprzymierzeńców. Przelewanie krwi w waszym imieniu będzie dla mnie zaszczytem. Już dziś pierwszy raz podniosę miecz. Matt Morgan próbuje zniszczyć wszystko to co razem budowaliśmy przez tyle lat. Gdy ostrze utknie głęboko w jego sercu, upadnie tuż u mych stóp, a my zatryumfujemy w pierwszej z bitew. Wojna będzie trwała jeszcze długi czas...

Mysterio wywołał prawdziwą radości. "Let's go Rey!" rozbrzmiało na arenie, a malutki luchador odrzucił mikrofon i pewny siebie przeszedł do jednego z narożników. Swoją koszulkę zdjął i wyrzucił daleko w publiczność. Był gotów do walki. Mały człowiek, lecz wielki wojownik... Czy dziś również będą go oklaskiwać?

Ostatnio edytowany przez eronics (2016-01-30 20:06:01)