Melduje się w ringu.

Spoiler:

Mały błąd w tytule, rozumiem, że walka na normalnych zasadach?

+24, chociaż powinienem oddać koło południa jutro
Jednak będę potrzebował pełnych 36h, egzaminy...

Ostatnio edytowany przez Mr.Michaels (2016-01-07 00:13:17)

Odkąd Sting pojawił się w ringu mrok całkowicie spowił arenę. Strach, który ogarnął wszystkich zgromadzonych wywołał falę nienawiści skierowaną ku jego personie. Stało się jasne, iż nie będzie mógł liczyć na wsparcie publiczności, lecz w najmniejszym stopniu tego nie potrzebował... w przeciwieństwie do słabego Santino, który wręcz pławił się w ich uwielbieniu. Jaka szkoda, że tak bardzo ich rozczaruje. Przez czas absencji, The Icon nagromadził niespożyte ilości jadu! Ten Skorpion jeszcze ukąsi! Zwłaszcza dzisiaj, gdy frustracja związana z przerwą od walk osiągnęła apogeum. Arbiter szybko nakazał bić w gong. Grobowa powaga nie znikała z twarzy mrocznego zawodnika, mimo iż przeciwnik próbował go rozbawić. Próba sił była nieunikniona... wrestlerzy ruszyli przed siebie, Włoch wyciągnął rękę, aby wejść w klincz, ale Stinger zdecydowanie odrzucił propozycję! W jednej chwili wymierzył potężny Gut Kick, który zgasił zapędy Marelli i pozwolił Amerykaninowi przejść do niszczycielskiego gradu punchy. W tym momencie uśmiech zgasł z twarzy wesołego zapaśnika. Steve rozpoczął grę, aby wprowadzić oponenta do swojego świata. Na chwilę przerwał natarcie i odwrócił się plecami do ofiary, lecz był to jedynie podstęp! Z prędkością błyskawicy odwrócił się wokół własnej osi, ponownie stając twarzą w twarz z adwersarzem. Zaskoczył go do tego stopnia, iż ten stał jak wryty i nawet nie myślał o tym, aby zareagować. Był to jego największy błąd, gdyż Sting wykorzystał sytuację, odbił się od maty i w powietrzu przechwycił głowę oponenta, którą z impetem wbił w matę! (Jumping DDT) Niezwykle pewny siebie mroczny zawodnik zacisnął pięści i wykrzyczał na całe gardło- "O tak! Uważaj na mnie, mnie nie wolno lekceważyć!" Santino dał się podejść, chociaż nie zamierzał składać broni. Zerwał się na równe nogi i z zamiarem odmiany losów bitwy odbił się od sprężystych lin. The Icon cierpliwie poczekał na swoją ofiarę, do razu wiedział jak ukłuć, aby wprowadzić go do krainy cierpienia. W ostatnim momencie wykonał bowiem precyzyjne kopnięcie kolanem w brzuch Włocha, ponownie sprowadzając go do parteru! (Kitchen Sink) Po arenie krążyły tylko wyrazy pogardy i niechęć do Skorpiona. Wywołały w nim one istną furię, przypominając o wszystkich upokorzeniach jakich doznawał. Zwłaszcza za czasów WCW... nienawiść stała się jego główną siłą napędową!

Ilość słów: 350

Obydwa posty naprawdę fajne, niestety mogę wybrać tylko jeden. Według mnie to kto ładniej wygrał Remik i jego Sting. Teraz powiem, dlaczego dokonałem takiego wyboru. Michaels, się starał to widać jednak Remik, świetnie opisał swój gimmick, użył bogatszego słownictwa. Dla tego właśnie uznałem, że to Sting ma prawo do dalszego natarcia.


Sting co robisz dalej ???

Ostatnio edytowany przez Arktos (2016-01-07 21:08:30)

Sting jest na fali chyba nic go nie powstrzyma. Fani głośno buczą, Santino jęczy, a Sting szykuje się do dalszego natarcia.

Co robisz dalej Skorpionie ???

Kontynuuj.

Skorpion stawał się potężniejszy z każdą sekundą... jego moc rosła wraz z niezadowoleniem przelewającym się na trybunach. Wiedział, że zemsta, którą przygotował już niedługo dosięgnie każdego i odbierze to, co po prostu mu się należało. Hegemonia, którą zyskał od samego początku tego jednostronnego pojedynku była niepodważalna. Jad, który przez cały czas sączył się z żądła sparaliżował całkowicie Santino. Na twarzy Włocha nie było już widać uśmiechu, a tylko śmiertelne przerażenie. Marella przeczołgał się do narożnika i dopiero tam, posiłkując się linami, zaczął dźwigać swe obolałe ciało z maty. Gdy w końcu mu się to udało, czekało go kolejne rozczarowanie. Pewnie tak samo duże, jak sposób, w który on rozczarowuje swych fanów. Tuż przed nim stał mroczny zawodnik i doskonale wiedział co zamierza zrobić, a na pewno nie było to pogłaskanie rywala po główce. W jednej chwili wyprowadził potężne kopnięcie, które w mig odnalazło drogę do twarzy zapaśnika. (Big Boot) Pod wpływem mocy uderzenia, ulubieniec trybun uderzył plecami w narożnik, a impet sprawił, iż odbił się od niego i na moment wrócił do pozycji pionowej. W tej chwili wpadł w największe tarapaty w swoim dotychczasowym życiu... Sting rozpoczął bowiem okładać go *pięściami*. Jeden cios za drugim wędrował to w twarz, to w korpus Włocha. Ciosy miały potworną moc, a The Icon nie zwalniał tempa. Ostatni z razów spadł facjatę adwersarza i przelał czarę goryczy. Santino bezwładnie osunął się na na narożnik, który był tuż za jego plecami, a Stinger cofnął się, aby wziąć rozbieg. Nakręcony nienawiścią popatrzył na truchło oponenta i z zimną krwią ruszył, aby zaaplikować kolejną już porcję jadu. W odpowiednim miejscu wyskoczyć, aby wbić się bezpośrednio w cielsko radosnego zawodnika! (Stinger Splash) Publika oszalała z wściekłości, a Skorpion zaczął szykować się do zakończenia pierwszej fazy swej zemsty!

*Specjalna Zdolność Fury*