"The following message
has been paid for
by the illuminati"



Wiadomość ta pojawiła się na ekranie, a chwilę później zaczęła grać ciężka muzyka, której riffy raniły uszy zebranej publiki. Przysłaniając narządy słuchu, fani oderwali swój wzrok od rampy, a gdy ostra pieśń nieco się uspokoiła, ponownie zaczęli wpatrywać się w wyjście z zaplecza, jednakże nastąpiła mała zmiana. Otóż znajdowały się tam sylwetki dwóch zawodników, jednakże przysłonięci byli oni dymem. Nie ruszali się oni z miejsca, a jedynie stali, wpatrując się w ring. W końcu WWE Universe usłyszało słowa dołączone do melodii, a wtedy ukryci w oparach ludzie ruszyli przed siebie, wyłaniając się z zasłony. Dwoma jegomościami okazali się być dwaj Holendrzy, Tommy End i jego partner, Dante. Z wrogim nastawieniem rozejrzeli się oni po arenie, a następnie ruszyli w stronę ringu, bacznie obserwując swych dzisiejszych rywali. W końcu, gdy dotarli oni do kwadratowego pierścienia, wspięli się oni na jego krawędź, a następnie pod trzecią liną weszli oni do środka i ustawili się w jednym z narożników, oczekując początku walki.

+24

Oświecenie spłynie na najgorliwszych i wspomagać ich będzie w realizacji zadania. Oko zamknięte w piramidzie strzec ich będzie aż po wsze czasy. Świat już na zawsze pogrąży się w wiecznym, fałszywym spokoju. Jako wysłannik zakonu dopilnuję, by nic nie stało na przeszkodzie naszej misji. Pierwszym etapem wprowadzania nowego porządku jest pojedynek z przedstawicielami obłudnego, amerykańskiego narodu. W kolejnej odsłonie świata nie będzie miejsca dla osób takich, jak ta dwójka. Z pogardą obserwowałem ich przygotowania, by po chwili skierować wzrok w stronę Dante. Bez żadnych emocji kiwnął on głową i zajął miejsce na krawędzi ringu, przy naszym narożniku. Oznaczało to, że początek starcia należeć będzie do mnie. Po drugiej stronie to pseudo Włoch został wewnątrz kwadratowego pierścienia, więc jasnym dla mnie było, że to on stanie się pierwszą ofiarą czystki. Nie miałem zamiaru czekać na przyzwolenie do ataku, więc natychmiastowo ruszyłem się z miejsca, trafiając w krótką chwilę, w czasie której Amore odwrócił się do mnie plecami w celu zbicia tak zwanej "piątki" ze swoim partnerem. Nie doszło jednak do tego, gdyż szybko wbiłem złączone ramiona w jego plecy, powalając go na matę. Obrzuciłem krótkim spojrzeniem wyższego rywala, jednak szybko swoją uwagę w pełni skupiłem na Enzo. Mocno chwyciłem jego grzywę i zmusiłem go do podniesienia się, a sekundę później posłałem go w narożnik. Ku memu zadowoleniu, przeciwnik nowego ustroju uderzył o róg plecami, dając mi idealną sytuację do ataku. Dwukrotnie wbiłem się barkiem w jego brzuch, wywołując głośny okrzyk bólu (Shoulder Thrust x2). Następnie wywlokłem go nieco bliżej centrum ringu, wziąłem mocny zamach i uderzyłem łokciem w jego twarz, powalając go na matę (Elbow Smash).

260+5

Udany początek walki zwiastował także i pozytywne jej zakończenie. Pełen wiary w wyznawane idee nie zamierzałem zaprzestawać ofensywy, dlatego nie odstępowałem Enzo nawet na malutki krok, by nie dać mu czasu i szans na regenerację i zaskoczenie mnie. Kątem oka obserwowałem także jego partnera, więc czułem się bardzo pewnie. Większą uwagę przywiązywałem jednak do poczynań Amore, który powoli zaczął się ruszać i prawdopodobnie w planach miał powstanie z maty. Nie miałem zamiaru mu w tym przeszkadzać, jednak jedynie do czasu. W głowie miałem już ułożony idealny plan, wystarczyło tylko, by oponent przyklęknął na macie i gorliwie wierzyłem, że tak właśnie uczyni. Przez kilka sekund zbierał się on do powstania, a w końcu na wyprostowanych ramionach uniósł z maty i uklęknął, zbierając siły do dalszych starań. Dostałem to, na co liczyłem i z gorącym zapałem począłem wdrażać swój plan w życie. Stanąłem przed obliczem Enzo i gniewnie na niego spojrzałem. On również podniósł wzrok i wbił swój wzrok w me oczy. W jego spojrzeniu widziałem jedynie strach, a to było dla mnie zaproszeniem do działania. Na moich ustach pojawił drobny uśmieszek, a następnie zamachnąłem się i wykonałem potężne kopnięcie, które swoją drogę zakończyło na klatce piersiowej Amore (Chest Kick). Głośny dźwięk przywołał falę oburzenia u fanów, który z grymasem zaczęli gniewnie wykrzykiwać obraźliwe słowa w moim kierunku. Machnąłem jedynie ręką i ponownie uwagę skupiłem na rywalu. Widziałem, że boi się tego, co miało stać się za chwilę. To tylko zmotywowało mnie do dalszej ofensywy. Znów odgiąłem w tył dolną kończynę i drugi raz kopnąłem w jego klatkę piersiową, znów wsłuchując się w dąsy kibiców (Chest Kick). Nie uważałem na to jednak, gdyż popadłem w trans. Chwilę później, wykonałem kolejne kopnięcie w klatkę piersiową (Chest Kick), po którym postanowiłem skończyć zabawę, więc czwarty kop wylądował na czaszce rywala (Roundhouse Kick).

Najlepszym zapaśnikiem na świecie nie zostaje się gdy posiadasz rozwinięty tylko poziom techniczny, lecz serce i wolę do spełnienia marzeń. Determinacja i psychiczne opanowanie otwierało drogę do sukcesu, a gdy czułem siarczyste uderzenie w klatce piersiowej wiedziałem ze pora się obudzić i postawiłem wszystko na jedną kartę. Gdy w moją stronę leciało kolejne kopnięcie uchyliłem się przed jego nogą i gdy ten obrócił się do mnie tyłem wykonałem Inverted Scoop Slam po czym przeszedłem do zmiany z Big Cassem!

Początek tej walki nie należał do najlepszych. Stałem w narożniku z poczuciem wszechogarniającej bezradności, a mój brat zbierał baty od dzisiejszych przeciwników. Tommy End pastwił się nad moim parterem i torturował go, a we mnie wzbierała wściekłość. Gdy już wydawało mi się, że nic pójdzie po naszej myśli, Enzo dokonał niemożliwego - skontrował w sprytny sposób jedną z akcji rywala, po czym dokonał zmiany ze mną. Uśmiechnąłem się szeroko, po czym wkroczyłem do kwadratowego pierścienia. Oponent podnosił się na równe nogi, ale błyskawiczny Kitchen Sink po raz kolejny sprowadził go do parteru. Tommy powoli podnosił się do pionu - był wytrwałym skurczybykiem. Zebrałem w sobie siły i wyniosłem go do góry, po czym zaaplikowałem mu Snake Eyes na narożnik, w wyniku czego adwersarz został chwilowo zamroczony. Przeciwnik nie spodziewał się kolejnego ataku z mojej strony, a przynajmniej nie wiedział, skąd takowy nadejdzie. Złapałem go od tyłu, po czym zaaplikowałem Back Side Slam! Ciało rywala uderdzyło z głuchym hukiem o matę, a ja krzyknąłem zadowolony.

Nic nie jest czarno białe. Pojmowanie rzeczywistości zmienia się wraz z wiekiem, gdy człowiek otwiera oczy i widzi więcej. Jednak nadchodzi w życiu taki czas, kiedy znów zaciera się zdobyta wiedza i następuje potrzeba ponownego badania otoczenia. Takim momentem jest odkrycie wiary. W moim przypadku była to wiara w przebudowę naszego świata. Z tym zamiarem stanąłem dzisiaj w ringu, jednak plan nie zupełnie przebiegał po mej myśli. Mimo udanego początku, doświadczeni mistrzowie byli w stanie odwrócić sytuację i przejąć kontrolę. Nie było jednak we mnie ani grama zwątpienia w powodzenie wielkiej misji. Czułem, że wraz z Dante jesteśmy w stanie odmienić oblicze tej federacji, a także całego globu. Spojrzałem w stronę swojego partnera, który bez żadnych emocji wpatrywał się we mnie, wiedziałem jednak, że pali się on do walki. Jak dotąd to ja zmagałem się z mistrzowskim duetem, jednak przyszła pora, by Dante przekazał im swoją wizję piekła. Pora by wszyscy ludzie dostrzegli nas i usłyszeli naszą wiadomość. Nadszedł czas na wielkie zmiany!