-Gimmnick.

Big Show to 43 letni mężczyzna o potężnych gabarytach, który po odejściu z World Wrestling Entertainment, usiłował ułożyć sobie życie na nowo. Długi czas szukał pracy, bez pożądanego efektu. Jego ogromne problemy finansowe zmusiły go do powrotu. O wy mężczyzna nie był z tego zadowolony, wstydził się wyjść na arenę, nie potrafił spojrzeć w oczy tym wszystkim ludziom, którzy są mu teraz o wiele bliżsi. Pomoc, którą zapaśnik dostał, od nieznajomych ludzi zmieniła jego negatywne nastawienie do świata. Vince McMahon dając ostatnią szansę wyblakłej gwieździe, udowodnił wszystkim, że jest naprawdę dobrym człowiekiem. Zyskał sobie tym samym ogromnego sojusznika, który nie da powiedzieć złego słowa na swego szefa. Paul może nie od razu będzie się witał z młodymi ludźmi tak jak Rey Mysterio, ale już teraz jest widać w jego zachowaniu ogromną zmianę. Przybija piątkę, robi pamiątkowe zdjęcia a co najważniejsze uśmiecha się. Ten człowiek jest po prostu nie do poznania. Za wszelką cenę stara pomagać, się wszystkim tym którzy tej pomocy potrzebują. Nie zmieniło się jednak podejście olbrzyma do swojego kraju. Show jest patriotą, nienawidzącym nieudaczników, którzy przybywają do jego ukochanej ojczyzny, żeby zarobić pieniądze. Najbardziej drażnią go ci bezczelni uważający się za jakieś ikony. To oni są właśnie dla niego nikim, tylko z jednego powodu, opuścili swoje państwo, dla korzyści materialnych a tu udają, wielkich patriotów. Dodatkowo usiłują wmówić wszystkim Amerykanom, że są nic nie warci, a to przecież dzięki naszym dolarom te młokosy mają na utrzymanie swych rodzin. Stając do boju z takim człowiekiem, wychodzi ze mnie potwór, którego za wszelką cenę usiłuje ukryć. Nie chce pokazywać swym fanom co się z nim dzieje w kwadratowym pierścieniu, bo boi się, że ich straci. Niestety nie jest w stanie nad tym zapanować, sam gong wprowadza go w stan, którego nie potrafi opisać. Po walce zapaśnik nie wiele pamięta, czuje się tak jak by wstępowała w niego jakaś obca istota. On sam mówi o sobie bestia, kiedy jest w ringu, jego zachowanie nie da się po prostu przewidzieć, gabaryty oraz niewyobrażalna siła sprawiają, że nie wielu chce stanąć z nim w szranki.

Ostatnio edytowany przez Arktos (2015-12-20 22:01:25)

Ameryka- kraj hołoty, patologii i nadmiernie otyłych osobników, przykładem jest dzisiejszy adwersarz Ruseva, nazywany jest Big Show. Człowiek, któremu tłuszcz ocieka powrócił do federacji, a jego pierwsza batalia po tejże długiej przerwie zakończy się porażką. Pretendent do tytułu USA odniósł dwa tygodnie pod rząd porażkę, więc czas przerwać pechową passę i z anihilować swego przeciwnika, bowiem musi się przygotować do nadchodzącej gali Night of Champion. Tam wszystko się rozstrzygnie, gdyż gdy Bułgar zostanie przypięty to nie powącha do końca roku żadnego mistrzostwa...

Obydwoje stali w swych narożnikach do momentu gdy arbiter nakazał zabić w hartowną stal, co też wykonano.
"Chodź tu ohydny grubasie!- Bestia ryknęła po to by sprowokować swojego oponenta. Cel się powiódł i Amerykanin ruszył ku personie Buldożera. W środku ringu zmierzyli się w starciu siłowym gdzie słabszy Miroslav wyprowadził kop w kolano Paula. Gdy największy atleta na świecie złapał się za swą kończynę Alexander postanowił wykorzystać okazję. Wybił się z dwóch nóg i powalił "Goliata" za pomocą Spinning Heel Kick

"Bułgaria zawsze była górą i to się nigdy nie zmieni!"- Wykrzyczał owe zdanie, co wywołało spory heat na całej hali, ale Barnyashev nie pokazał w najmniejszym stopniu, że się przejął, wręcz wyrysowało to uśmiech na jego facjacie. Chcąc się jeszcze pobawić swoim przeciwnikiem, przykucnął przy nim i wymierzył cios z otwartej dłoni w polik. Rozgniewany Show powstał na swe odnóża, ale tylko po to by zainkasować kilka uderzeń w głowę. Kompletnie zamroczony nie wiedział co się dzieje, więc cofnął się kilkoma krokami, a Rusev wziąwszy rozbieg obalił Wighta swą ręką. Idealny Running Lariat został wyprowadzony.

Powiem tak. Treściowo lepiej wypadł Arktos, ponieważ przejścia z zdania na zdanie było płynne i stanowiło spójną całość, gdzie nie raz u Sedola było to takie "suche"? Tak. Tak mogę to określić. Jednak gimmickiem przeważył Sedol, bo w sumie u Arktosa w najmniejszym stopniu nie poczułem Big Show'a. Ciężki jest gimmick Showa, bo sam nie wiem jakbym miał nim pisać, ale taką postać sobie wybrałeś. Musisz jakoś określić swojego zawodnika, ponieważ bez konkretnego gimmicku znowu będziesz dostawał baty.

Dalej Sedol.

Sedoł - szło mi szybko poza ostatnim akapitem, tam się trochę zaciąłem lecz post dobry i spójny względem składni i gimmicku. Fajny i solidny post

Arktos - ciężko mi szło, nie za dobrze mi to wygląda i jakieś takie bez polotu, choć w porównaniu do innych twoich postów nawet istnieje tu składnia

Dalej Sedoł

dalej

Za każdym razem gdy Big Show padał na matę kwadratowego pierścienia to mnie rozpierała duma, czuję się w tym momencie niesamowicie, dlatego, że gołym okiem widać moją przewagę i ukażę panowanie cesarstwa Bułgarskiego! Bezapelacyjnie jestem faworem tejże jednostronnej obecnie batalii i nie oddam inicjatywy temu marnemu,  grubemu Amerykaninowi! A teraz niech powstaje na swe otyłe odnóża, czas ukazać mu wielkość! Powoli ustawia się w pionie i to jest moja okazja, Olbrzym zaaplikował kilka kopów w uda, tylko po to by ostatecznie oberwać potężnym Dropkick'iem. Marvin powąchał glebę, a na mej facjacie znów zawitał szczery uśmiech, co wywołało negatywne dźwięki na arenie, a ja tylko pogrążyłem sytuację wbijając swój łokieć w klatkę piersiową tego nędzarza (Elbow Drop).

Nie spodziewałem się tak nieszczęśliwego powrotu, ten gruboskórny Rosjanin, jakimś cudem zdołał przejąć inicjatywę. Moi fani głośno buczą przy każdej wykonanej akcji przez tego nieudacznika, sam nie wiem co mam zrobić żeby przerwać jego natarcie. Każdy z ciosów Ruseva, sprawia mi tyle bólu. Przez chwilę ofensywa, konkurenta ustał, to właśnie w tej chwili dostrzegłem co ten młokos chce zrobić. Od razu wiedziałem że to idealny moment. Tuż przed uderzeniem agresora, po prostu przeturlałem się w bok, dzięki czemu ten trzasnął z ogromnym impetem łokciem w matę.