Kamera przenosi się na BackStage, gdzie czeka przepiękna Renee Young z mikrofonem w ręku.

Renee Young: Witajcie! Naszym dzisiejszym gościem będzie mistrz WWE, Batista!

Do kobiety dołącza Dave, ze swoim pasem na ramieniu i w okularach przeciwsłonecznych.

Batista: Cześć.

RY: Sporo się ostatnio dzieje wokół Twojej osoby, prawda Dave? Wydaje mi się, że od naszej ostatniej rozmowy masz o czym opowiadać.

B: To prawda, chociażby na dzisiejszym RAW mieliśmy tego dowód. Otóż, gdy tylko skończyłem z jednym tchórzem, zaraz pojawiło się... 4 innych, choć dwóch szczególnie zaszło mi za skórę.

RY: Domyślał się, że chodzi Ci o zdobywcę walizki, Kevina Steena, oraz Braya Wyatta.

B: Dokładnie tak. Po tym, jak wysłałem Punka na urlop, przypętała się trójka nowych pretendentów, no i oczywiście stałe zagrożenie w postaci kontraktu z walizki. Na szczęście z jednym z nich już się rozprawiłem... a drugiemu wysłałem wiadomość... i nawet taki tuman, jak Wyatt zrozumienie przesłanie.

RY: Naprawdę ciekawa historia i z całą pewnością mogę powiedzieć, że chciałabym usłyszeć o niej coś więcej. Może zaczniemy od Kevina, bo chyba długo nie będzie miał okazji, aby osobiście skomentować ostatnie wydarzenia.

B: Zdecydowanie. Steen wiedział, że prędko nie przegram walki i nie będzie mógł zobaczyć mnie znokautowanego na środku "kwadratowego pierścienia", więc postanowił wziąć sprawy w swoje ręce... i jak dobrze wiemy, nie wyszło mu to. Jestem pierwszym mistrzem, któremu udało się obronić tytuł przed chętnym z walizeczką. Co prawda, można by sądzić, iż obrona ta nie powiodłaby się bez Briana Kendricka, czy Steve'a Austina, lecz cała ta "walka", za dużo z walką nie miała wspólnego. Po pierwsze atak, a po drugie jego próby oszukiwania... jednym słowem, Kevin Steen dostał dokładnie to na co zasłużył. A kiedy wróci z ogromną chęcią zaproszę go na rewanż, bo mamy niedokończone porachunki... a mogę go zapewnić, że poczekam, gdyż będę najdłużej panującym mistrzem WWE, w historii tej federacji!

RY: Jak zwykle pewny siebie, właśnie za to Cię lubię. Nikogo się nie boisz i nie rzucasz słów na wiatr, a przekonał się o tym nie tylko Christian, CM Punk czy Kevin Steen... ale również Luke Harper.

B: Zrobiłem to, co zapowiedziałem podczas jubileuszowego Supershow. *parodiując głos Wyatta* "Bray Wyatt musiał zapłacić za swoje grzechy..." *normalnym głosem* Posunął się stanowczo za daleko, atakując mnie z zaskoczenia, dlatego utarłem mu nosa osłabiając jego "rodzinę". Zadałem mu cios tam, gdzie odczuje to najboleśniej. A skoro już o nich mowa... właściwie nie rozumiem jego fenomenu i dlaczego, po mimo swojego nastawienia, wciąż można znaleźć jego zwolenników. Dla mnie jest jedynie nędzną kopią Undertakera i jego Ministry of Darkness, którzy byli fantastyczni. To dobrze, że młode wilki chcą się na nich wzorować, bo jest na czym, ale z kopiowaniem niech zostaną na podwórku i tam odgrywają swoje szopki. Właśnie dlatego atak na Harpera nie był przypadkowy... to znaczy... oberwał, bo akurat jego dopadłem, ale nikt nie byłby mu w stanie pomóc. Ze swoich źródeł wiem, że jego kręgosłup jest w naprawdę opłakanym stanie i prędko nie wyjdzie ze szpitala, jednak kiedy to zrobi trafi prosto do kliniki rehabilitacyjnej i w niej również zagości na całkiem spory okres czasu. Właśnie taką cenę płaci się, gdy stado jest niepokorne... wilki tylko czekają na taką okazję.

RY: Jej, to naprawdę mocne słowa. Ale czy aż tak brutalne zachowanie było konieczne?

B: Sama mówiłaś, że za to mnie lubisz. Dokładnie tak samo jest z fanami. Takiego mnie znają i takiego mnie cenią, a ja nie pozwolę pluć sobie w twarz. Jeżeli ktoś skrzywdzi mnie, albo kogokolwiek mi bliskiego to gorzko tego pożałuje. Od tej reguły nie ma wyjątków, a już na pewno nie dla takiego psychola jak Wyatt. Musiałem mu pokazać jak to jest, kiedy jest się bezsilnym wobec czyjejś krzywdy.

RY: A co powie nasz mistrz o pozostałych pretendentach i zbliżającym się Summer Slam?

B: Szczerze mówiąc to już nie mogę się doczekać! To będzie mega wydarzenie i po raz kolejny będę miał idealną szansę, aby się porządnie wyładować. Znowu wysyłają mi trzech na rzeź - idealnie.  Naprawdę jestem niesamowicie podekscytowany, zwłaszcza, że w ogóle nie czuję zagrożenia ze strony płochliwej zwierzyny łownej. Ani Okada, ani DiBiase nie będą się liczyć w tej walce, dlatego też staną się jedynie przystawką, daniem głównym natomiast, Bray Wyatt. Ten grubas padnie jako ostatni, aby jeszcze dotkliwiej zaznał smaku porażki, a później czeka go dokładnie taki sam los, jak Kingstona, Christiana, Punka, Steena i Harpera - dłuuuugie wakacje.

RY: No i udało Ci się zaciekawić mnie jeszcze bardziej. Będę trzymać kciuki za dzisiejszą walkę wieczoru, jak i za Summer Slam. Dziękuję bardzo za wywiad, do zobaczenia.

B: I ja Ci dziękuję, do zobaczenia.

Po tych słowach The Animal udał się do swojej garderoby, a kamera zrobiła zbliżenie na twarz pięknej kobiety, aby już za chwilę przenieść się do ringu i Brocka Lesnara wraz z managerem.